Adam Hlebowicz: Nie widzę w Trójce większego upolitycznienia niż w latach poprzednich
O roszadach personalnych w radiowej Trójce oraz pojawieniu się prawicowych dziennikarzy, a także o tym, na czym polega unikalność tej anteny i planach na przyszłość rozmawiamy z Adamem Hlebowiczem, dyrektorem Programu 3 Polskiego Radia.
Krzysztof Lisowski: W ostatnią niedzielę czerwca br. kilkusetosobowa grupa słuchaczy Programu 3 Polskiego Radia zorganizowała pod siedzibą Trójki pikietę. Czy zgadza się Pan z zarzutami ze strony demonstrujących, którym nie podobają się zmiany w rozgłośni?
Adam Hlebowicz, dyrektor Programu 3 Polskiego Radia: Mogę tylko powiedzieć, że jestem zdziwiony, przeciwko czemu ta grupa słuchaczy Trójki protestuje. Zmiany są czymś naturalnym, każda stacja wprowadza taką czy inną ramówkę. Rozumiem i doceniam wrażliwość słuchaczy Trójki, u których każda najmniejsza zmiana budzi natychmiast emocje. Takie przywiązanie u bardzo licznego grona słuchaczy do nazwisk, do pasm, to prawdziwe zjawisko.
Z drugiej jednak strony każde gremium kierownicze ma prawo wprowadzać swoje własne zmiany, są to rzeczy nieuchronne. Wydaje mi się, że to, co zaproponowaliśmy w letniej ramówce nie stanowi jakiejś radykalnej zmiany w stosunku do charakteru Trójki, a wręcz przeciwnie – staraliśmy się podkreślić tożsamość tego, co w Trójce jest najlepsze. Stąd np. większa obecność na antenie Piotra Barona i Marka Niedźwieckiego, powrót do takich nazwisk, jak Paweł Sztompke czy Jerzy Kordowicz. Ze zdumieniem czytam różne rzeczy na temat tego, co dzieje się w Trójce i co zamierza uczynić z anteną nowa dyrekcja. Wszystko toczy się tu normalnym, utartym trybem, nie ma tu wielkich sporów, my przede wszystkim rozmawiamy z zespołem; zresztą wiele pomysłów zgłoszonych przez zespół znalazło się w nowej ramówce. Nie dokonujemy tu żadnej rewolucji. Od początku naszego pojawienia się tutaj zakładaliśmy, że chcemy poszerzać ofertę Trójki, choćby na przykład o nowe gatunki muzyczne.
Podczas pikiety protestowano jednak przede wszystkim przeciwko zwolnieniu lub ograniczeniu współpracy z dziennikarzami, którzy zajmowali się m.in. informacjami oraz zaangażowaniu na ich miejsce osób z poglądami prawicowymi. Zdaniem wielu protestujących przekaz informacji w Trójce jest w tej chwili upolityczniony...
Nie zauważam większego upolitycznienia w Trójce niż w latach poprzednich. Grzegorz Górny i Piotr Semka prowadzą „Kluby Trójki” o charakterze cywilizacyjnym. Beata Michniewicz i Paweł Lisicki z kolei prowadzą „Salony Polityczne Trójki”, które - jak nazwa wskazuje - są programami politycznymi.
Spotka się Pan z organizatorami pikiety albo w jakiś sposób odpowie Pan na postulaty przez nich zgłaszane?
W niedzielę 40 minut przed pikietą zadzwoniła do mnie pani, podając się jako jedna z pikietujących i z zaproszeniem na spotkanie z nimi. Trudno takie „zaproszenie” w ostatniej chwili, nie wiedząc, gdzie aktualnie przebywam, jakie są moje plany niedzielne, traktować poważnie. Zrozumiałem, że te osoby zapraszają mnie, żeby naprawdę nie zaprosić, a w anonsach medialnych podać, że dyrektor Trójki odmówił rozmowy ze słuchaczami. Zgodnie z tym planem taką wersję zdarzeń podał np. jeden z portali branżowych. Jeśli jakaś grupa ludzi chce rozmawiać z inną, formułuje swoje zdanie, zgłasza postulaty i umawia się w sposób jasny i czytelny z tymi, do których kieruje te zapytania. Taka droga zawsze jest możliwa do zrealizowania. Kiedy zapytałem osobę dzwoniącą do mnie w dniu pikiety, w jakiej sprawie chcą występować przed siedzibą Trójki, jako drugi powód podała mi, że Krystian Hanke stracił swoje pasmo przedpołudniowe. Poinformowałem ją, że Krystian Hanke nie prowadzi takiego pasma i w związku z tym grupa protestujących musi się zastanowić, w jakiej sprawie chce tak naprawdę występować.
Słuchacze, którym nie podoba się to, co dzieje się obecnie w Trójce, często podnoszą zarzut, że za poprzedniej dyrekcji stacja była neutralna i nie była tubą propagandową dla żadnej opcji politycznej, a teraz nią jest… Mają rację?
Przypomnę tylko wspólną akcję poprzedniej dyrektor z prezydentem Komorowskim i niesławnego czekoladowego Orła. Nie była to akcja polityczna? Ja i moi najbliżsi współpracownicy jesteśmy najdalsi od takich pomysłów.
Dlaczego pojawienie się na antenie Trójki komentatorów i prowadzących, którzy pochodzą z nurtu tzw. dziennikarstwa konserwatywnego, spotyka się - Pana zdaniem - z tak dużą krytyką?
Chciałbym zauważyć, że takich dziennikarzy w Trójce wcześniej po prostu nie było. Chcieliśmy zrównoważyć liczbę różnych opinii w programach. Myślę, że obecnie mamy większe bogactwo, szersze spektrum opinii. Trochę mnie dziwi twierdzenie, że pojawienie się trzech współpracowników – bo nie liczę pracowników stałych – jak Paweł Lisicki, Grzegorz Górny i Piotr Semka – wypełniając raptem 1,5 czy 2 procent całego programu, miałoby raptem tak zmienić antenę.
Zachęcam wszystkie osoby, które tak bardzo krytykują Trójkę do posłuchania różnych audycji. Np. programowi prowadzonemu przez Piotra Semkę, w którym pojawiają się bardzo ciekawe debaty z udziałem gości, trudno zarzucić jakąś stronniczość. Oczywiście jakieś błędy zawsze mogą się pojawić i pewnie się pojawiają, ale wynikają z braku doświadczenia antenowego, bo nawet doświadczony dziennikarz, gdy przychodzi do radia, musi oswoić się z nowym medium i się go nauczyć. Jedno jest pewne - my jako dyrekcja chcemy, by antena była coraz lepsza.
Mimo to część osób odchodzi z Trójki nawet na własną prośbę – jak choćby Jerzy Owsiak. Ci którzy, nie odchodzą, zaczynają mówić publicznie o swoich wątpliwościach – np. Wojciech Mann, który stwierdził ostatnio, że dziennikarze Programu 3 Polskiego Radia zaczynają się autocenzurować...
Muszę przyznać, że zdumiało mnie to, w jaki sposób Jerzy Owsiak skomentował opuszczenie Trójki. Nie sygnalizował żadnego problemu, gdyby tak było, na pewno usiedlibyśmy i porozmawiali. Czas dla programu Owsiaka był w nowej ramówce zagwarantowany, nie było z naszej strony żadnej presji. Tymczasem z mediów dowiedziałem się, że Owsiak opuszcza Trójkę, a powodem tej decyzji miało być upolitycznienie i Grzegorz Górny, który dawno temu pracował we „Frondzie”. Grzegorz Górny jest bardzo ciekawym dziennikarzem, znanym także poza granicami kraju, jego książki są tłumaczone na język angielski i publikowane w USA; świetnie zna Europę Środkową – np. Węgry, Ukrainę zakarpacką, mnóstwo czasu spędził w Armenii. Jest, krótko mówiąc, bardzo ciekawą osobowością. To, co napisał Jerzy Owsiak w upublicznionym liście, że Górny nie ma prawa znaleźć się w publicznym medium, wydaje mi się głęboką nieprawdą. Mogę jedynie wyrazić w tym miejscu zdziwienie, że dla osoby, która mówi o tolerancji i dialogu, obecność człowieka o innej wrażliwości staje się powodem odejścia. Osobiście jestem przekonany, że Trójka jest otwarta na różnorodność postaw i poglądów, o których chętnie dyskutujemy, a otwarta rozmowa, wspólna debata na antenie, jest w ogóle najlepszą formą wymiany myśli. Za normę trzeba uznać to, że się różnimy - bo różnimy się wszyscy – a nie szukanie na siłę jakiejś jedności. Jednością jest dla nas to, że mówimy jednym językiem, obracamy się w kręgu jednej kultury i mieszkamy w jednym kraju. Jak to ktoś powiedział: można się pięknie różnić.
Podobno istnieje tzw. „czarna” lista osób, których nie wolno zaprosić na antenę Trójki i lista tematów, których nie wolno poruszać. To prawda?
Nie słyszałem o czymś takim. Myślę, że każdy temat i każda osoba jest w Trójce mile widziana. Oczywiście gość musi uszanować słuchacza, współrozmówcę, czy interlokutora, jeśli jest to dyskusja z kilkoma osobami. Wystarczy posłuchać emitowanego codziennie o 17.45 „Pulsu Trójki”, w którym zawsze przedstawiamy przynajmniej dwie strony sporu, albo sobotniego „Śniadania w Trójce”, gdzie gościmy po kilka osób, które nieraz nawet się przekrzykują, ale tym właśnie jest Trójka – miejscem, gdzie taka wymiana myśli się znajduje w wymiarze zarówno politycznym, jak i społecznym, a nawet szerzej – na poziomie kultury. Staramy się poszerzać tę ofertę i przemawiać do różnej wrażliwości. Polacy, jak każdy naród, nie są jednorodni i może czasami nazbyt zawzięcie się spierają. Brak tolerancji dla cudzego światopoglądu obserwujemy nie tylko na przykładzie kraju, ale nawet w pojedynczej rodzinie. Moim zdaniem powinniśmy cały czas uczyć się tego, jak należy się różnić i jak szanować ludzi o innym światopoglądzie, a do tego potrzebna jest właśnie rozmowa i merytoryczne argumenty wyrażone normalnym, kulturalnym językiem, bez inwektyw.
Dlaczego jest tak, że dokonywanie jakichkolwiek zmian w Trójce spotyka się tak silnymi emocjami – które mimo wszystko nie są aż tak mocne w przypadku innych anten radiowych?
Trudne pytanie. Myślę, że każda dyrekcja, bez względu na to, przy jakim zarządzie zasiadała, miała pewnego rodzaj problem z ramówką, z osobami, które pojawiają się i znikają. To zawsze budziło emocje. Być może jest to jakaś siła legendy, która utworzyła się w tej stacji, nadającej od 53 lat. Myślę, że tę legendę zbudowały bardzo silne osobowości radiowe, które od lat są tu obecne – jak Marek Niedźwiecki, Wojciech Mann, Piotr Kaczkowski, Piotr Stelmach, Jan Ptaszyn Wróblewski – można by jeszcze długo wymieniać, bo każdy dział Trójki ma swoje legendy. Mamy w zespole Trójki także byłych dyrektorów, osoby, które kiedyś kierowały anteną, a teraz są w zespole, jak Michał Olszański czy Piotr Kaczkowski. Trójka przez długie lata była stacją nadającą muzykę, której w innych stacjach nie było. A przecież nie była to stacja opozycyjna wobec władzy, nie miała takiego charakteru. Myślę, że tę wolność, którą tutaj znajdowano, odnajdywano w tej muzyce, w komentarzach, które się pojawiały, w sposobie narracji. To wszystko zbudowało tę legendę – poczucie inności i emocje, które się tutaj pojawiały. Przypomnijmy sobie, jak Marek Niedźwiecki przechodził do Radia Złote Przeboje, co wzbudziło bardzo wiele emocji; na szczęście – wrócił do Trójki i nigdzie się nie wybiera. To wszystko chyba najlepiej tłumaczy fenomen Trójki, jak również emocje, jakie wzbudza ta antena.
Jedna z gazet pisząc w marcu br. o Pana nominacji na szefa Trójki, wyrażała obawy, że jako były szef radia katolickiego (Radio Plus w Gdańsku – przyp. red.) został Pan wysłany do Trójki jako osoba z katolicką misją, która być może będzie chciała wprowadzić do Trójki zbyt dużo elementów religijnych. Czy słusznie?
Zachęcam słuchaczy, aby ocenili program i sami udzielili sobie właściwej odpowiedzi.
Bronisław Wildstein czyta na antenie Trójki swoją książkę „Cienie moich czasów”. W internecie, w tym m.in. na profilu Trójki na Facebooku, zdążyło się już pojawić na ten temat mnóstwo komentarzy, w większości negatywnych. Jak Pan sądzi, z czego wynika tak duże niezadowolenie ze strony słuchaczy?
Przedstawianie, kim jest Bronisław Wildstein, jest śmieszne. To jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy. Dla wielu osób to głównie publicysta, ja zachęcam jednak do przeczytania którejś z jego powieści, w ciekawy, oryginalny sposób są tam odmalowane polskie losy. Losy na styku kultur, tradycji, języków. Ten hejt pokazuje, jak bardzo część osób tkwi w stereotypie jednowymiarowej kultury, nie ocenia twórców i ich dzieł poprzez nie same, ale nakłada stereotyp myślenia, podziałów politycznych na wszystko, co jest inne. To jest postawa zamknięta, nie ciekawa świata, odrzucająca dialog.
Czym rządzi się rynek radiowy w Polsce? Dlaczego wciąż rozgłośnie komercyjne wiodą prym, a stacje publiczne w tym wyścigu przegrywają?
Były takie czasy, gdy rynek komercyjny stanowił dużo większą konkurencję dla filara publicznego i rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Niegdyś na antenach komercyjnych na pewno było więcej osobowości, ciekawych programów. Dlaczego to się zmieniło, można by długo rozmawiać, tworzyć analizy. Wchodząc do Trójki z doświadczeniem z radia komercyjnego w Gdańsku, ale robionego z pewną misją, uderzyła mnie np. ogromna dbałość o język, sposób przygotowania ludzi wypowiadających się na antenie, czy choćby np. mikrofonowa karta Polskiego Radia, trochę mityczna i, jak niektórzy mówią, przestarzała, ale jednak bardzo ważna. W Polskim Radiu są różne możliwości doszkalania się, jest mnóstwo wybitnych realizatorów, ludzi, których nie widać, którzy nie wypowiadają się na antenie, którzy mają tak ogromne doświadczenie radiowe, że są w stanie bardzo wiele nauczyć te nowe osoby, które pojawiają się na wszystkich antenach PR o tym, co to znaczy być dziennikarzem radiowym, osobowością radiową. Bo w radiu można być reporterem, a w reportażu głos pojawia się stosunkowo rzadko, serwisantem przedstawiającym newsy czy osobą prowadzącą pasmo. Trójka ma tutaj bardzo wysoki próg do przeskoczenia i pewnie nie każdy by go pokonał. PR stwarza także ogromne możliwości. To, że Trójka jest obecna przy największych wydarzeniach kulturalnych i muzycznych w Polsce jako patron, a także obsługa dziennikarska nadaje jej również specyficzną jakość. Kiedy nasi ludzie biorą udział w takich wydarzeniach, mówią o nich takim „duchem” Trójki.
Mimo swoistych zawirowań wokół Trójki słuchalność kanału wydaje się być na razie stabilna. Czy ma Pan jako szef stacji jakąś strategię, która będzie mieć na celu stały wzrost słuchalności? Czy będziecie też podejmować jakieś działania, by przyciągnąć przed odbiorniki nową grupę słuchaczy?
Już to czynimy, przywracając legendarne nazwiska jak wspomniani Jerzy Kordowicz czy Paweł Sztompke. Chcemy docierać do ludzi o innej wrażliwości, którzy na jakimś etapie porzucili Trójkę, a teraz może do niej powrócą. Wreszcie myślimy intensywnie o młodych słuchaczach, żeby przyciągnąć ich np. audycjami historycznymi, a w niedalekiej przyszłości także audycjami muzycznymi skierowanymi głównie do tej grupy odbiorców.
O rozmówcy
Adam Hlebowicz został dyrektorem Programu 3 Polskiego Radia w kwietniu br. W latach 1993-2001 dziennikarz Radia Plus w Gdańsku, od 2001 do 2003 roku dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury w Gdańsku, w latach 2003-2005 redaktor naczelny Radia Plus, a od 2005 do 2016 roku dyrektor tej rozgłośni. Autor 13 książek, ostatnio opublikowane to: „Gdańska Niepodległa”, „Kaliningrad bez wizy” i „Pułapka na ptaki”. Autor 3 filmów dokumentalnych oraz kilku cykli programów publicystycznych w TVP Gdańsk. Stworzył takie wydarzenia, jak m.in. wystawę „Sybir - pro Memento” w Sopocie, Paradę Niepodległości, Misterium Męki Pańskiej oraz Defiladę Żołnierzy Niezłomnych w Gdańsku. Publikował m.in. w „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Przeglądzie Politycznym”, „Dzienniku Bałtyckim” i „Rzeczpospolitej”.
Dołącz do dyskusji: Adam Hlebowicz: Nie widzę w Trójce większego upolitycznienia niż w latach poprzednich