Bartłomiej Misiewicz założył agencję BBM. „Firma z kontaktami i dojściami” (opinie)
Niejedna komercyjna firma może chcieć skorzystać z kontaktów, jakie niewątpliwie były rzecznik MON wciąż posiada. Czy fakt współpracy z osobą, która nawet w PiS i oczach prezesa tej partii stała się symbolem patologii kadrowej nie przysporzy potencjalnym klientom problemów wizerunkowych? Potencjał założonej przez Bartłomieja Misiewicza firmy BBM oceniają dla Wirtualnemedia.pl Piotr Czarnowski, Marcin Kalkhoff i Adam Łaszyn.
Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej założył własną firmę pod nazwą BBM, która ma świadczyć usługi związane z szeroko pojętym doradztwem, konsultacjami, bezpieczeństwem, mediami, PR a także organizacją uroczystości i kampaniami reklamowymi. Firma ta mogłaby - zgodnie ze zgłoszeniem do KRS - zajmować się także pośrednictwem pieniężnym i finansową działalnością usługową.
Misiewicz w Telewizji Republika zaprzeczył jednak tym ostatnim doniesieniom i zapewnił, że nie zamierza udzielać pożyczek.
Na medialne doniesienia o nowej działalności Bartłomieja Misiewicza dość szybko zareagował MON - jego rzeczniczka prasowa mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz przekazała, że ministra Antoniego Macierewicz, szefa tego resortu nie łączą żadne relacje z firmą BBM Bartłomieja Misiewicza.
O ocenę potencjału Bartłomieja Misiewicza i szans jego firmy na polskim rynku reklamy i PR poprosiliśmy kilku szefów polskich agencji. Niektórzy przyznali wprost, że w tej kwestii nie chcieliby zabierać głosu. Jeden z naszych rozmówców stwierdził: - Powstrzymam się od oceny kompetencji Bartłomiej Misiewicza w obszarze komunikacji marketingowej. Ten projekt w normalnych czasach byłby groteskowy, ale dzisiaj nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć.
Normalne, że chce zarabiać na życie
Informacja o tym, że były rzecznik MON założył własną firmą nie jest żadnym zaskoczeniem dla Adama Łaszyna, prezesa agencji Alert Media Communications. Jak mówi, to normalne, że zakłada firmę, która zajmować się ma obszarem, w którym ma on doświadczenie. - Profil firmy wskazuje na to, że chodzić może m.in. o obsługę projektów PR oraz organizację i obsługę tzw. eventów. A tych organizuje się wiele w resortach, jak i firmach rynkowych. Czy firmy komercyjne mogą chcieć wiązać się kontraktami z panem Misiewiczem? Zapewne niejedna może chcieć skorzystać z kontaktów, jakie niewątpliwie były rzecznik MON wciąż posiada. Wszak jeszcze niedawno wyrzucał na bruk generałów. Pytanie tylko, czy fakt współpracy z osobą, która nawet w PiS i oczach prezesa tej partii stała się symbolem patologii kadrowej nie przysporzy potencjalnym klientom problemów wizerunkowych? - zastanawia się Adam Łaszyn.
I dodaje: - Wierzę, że uczciwa praca popłaca i nie powinna łączyć się z jakimś piętnem, nawet jeśli niegdyś zasłużonym. Warto poza tym, by to rynek zweryfikował tak chwalone niedawno przez Ministra Macierewicza ponoć niezwykłe zdolności pana Bartłomieja Misiewicza. Rynek, nie znajomości - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Adam Łaszyn.
Absurdalny fenomen Misiewicza?
Z kolei Marcin Kalkhoff, partner BrandDoctor przyznaje, że od dawna zastanawia się nad fenomenem Misiewicza. - Stał się medialnym symbolem nieudacznictwa i nieuctwa. Medialnym. Nie znam człowieka i, mimo, że jego postać i dla mnie jest śmieszna, trudno mi ocenić niewidoczne dla mnie fakty. Mimo nagonki wciąż gdzieś cudownie i w jakiś sposób wypływa - mówi Marcin Kalkhoff.
Uważa, że Bartłomiej Misiewicz mając dobre kontakty i „dojścia”, potencjalnie na brak pracy pewnie narzekał nie będzie. - To przecież jasne, że do rozpoczęcia działalności potrzebne są zlecenia, a te najłatwiej pozyskać od osób, które przedsiębiorcę darzą zaufaniem. Ale wciąż nie wiemy nawet, co firma BBM ma zamiar robić. Może będzie produkowała ulotki na wewnętrzne potrzeby rządu? Może będzie obsługiwała rządowe konferencje i imprezy, a może będzie się zajmowała scenografią, czy reżyserią wystąpień, a może w końcu będzie realizować kampanię promującą Polskę - w końcu wciąż chyba nie zaczęto wydawać zgromadzonych na ten cel 100 milionów złotych. Tego wszystkiego nie wiemy. Tak samo jak nie wiemy, czy i kogo BBM ma zatrudniać, skąd te osoby się wezmą, kim będą, jakie będą miały ambicje i doświadczenie. A może w gronie pracowników BBM znajdzie się ktoś, kto naprawdę zna się na rzeczy? A może nikt w BBMie nie będzie chciał pracować? - analizuje kolejno Marcin Kalkhoff.
- Czy sam właścicielski fakt cokolwiek przesądza? Nie. Absolutnie nic. Pokazuje potencjał i wskazuje jakąś ścieżkę. Więc jak tu mówić o możliwym lub nie sukcesie? Po czym wnioskować? Mam wrażenie, że próbujemy rozwiązać pojedyncze równanie z pięcioma niewiadomymi i bez żadnych dodatkowych danych. Jedyne co znamy to nazwisko, nazwę firmy i kilka niepochlebnych faktów - uzasadnia Marcin Kalkhoff.
Firma z kontaktami i dojściami
Zakłada, że firma Misiewicza ma być agencją reklamową z dojściami i ambicjami. Zaczyna od zleceń rządowych, nawet małych, potem większych, potem dochodzą spółki skarbu Państwa. - A potem…? Potem już nie trzeba więcej. Wystarczy zerknąć na listę firm, gdzie Skarb Państwa ma decydujący głos - kontraktów wystarczy na lata: ubezpieczenia, banki, paliwa itd. Czy to jest furtka aby wciąż być na państwowym garnuszku, ale nie etatowo? Oczywiście, że może taką być. Ale mam wrażenie, że to może być znacznie bardziej lukratywne zajęcie niż etat w MON – dodaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marcin Kalkhoff.
Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR przypomina natomiast, że historia ostatnich 20 lat zna wiele przypadków ludzi migrujących z instytucji rządowych czy nadzorowanych przez Skarb Państwa do prywatnego biznesu i zakładających agencje PR.
- Przypadek Misiewicza nie jest więc wyjątkowy, poza tylko przewidywanym w zgłoszeniu działaniem finansowym. Niestety, w ogromnej większości przypadków, jedynym kapitałem tych ludzi były znajomości i kontakty, a nie cokolwiek z wiedzy czy umiejętności składających się na profesjonalizm. To przynosiło zawsze negatywne skutki dla branży PR, bo ciągnęło ją jakościowo w dół. Ale z drugiej strony, w polskim systemie, te same znajomości i kontakty przynoszą lukratywne kontrakty, z których nie trzeba się specjalnie rozliczać i w których nie trzeba wykazywać się żadnymi umiejętnościami. Nie trzeba też konkurować z innymi agencjami, bo firmy zależne od polityki same chętnie w nie wchodzą. Tyle, że te kontrakty są bardzo koniunkturalne i zależne od politycznych wiatrów, więc na dłuższą metę jednak obarczone sporym ryzykiem - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Piotr Czarnowski.
Dołącz do dyskusji: Bartłomiej Misiewicz założył agencję BBM. „Firma z kontaktami i dojściami” (opinie)