CEO Smartbees o słodko-gorzkim procesie rebrandingu swojego software house’u
Minął ponad miesiąc od rebrandingu jednego z najbardziej rozpoznawalnych software house’ów Drupala i Magento w Polsce. O procesie, zmianach i planach na kolejne miesiące opowiedział nam założyciel i CEO Smartbees - Piotr Kujawa.
Wprost mówisz, że rebranding przyszedł do was nieoczekiwanie. To raczej niestandardowe - wiele firm to planuje, robi research, szuka inspiracji… Jak to u was wyglądało?
Piotr Kujawa: To prawda, nie planowaliśmy tego. Przynajmniej nie w tamtym czasie. Przyszło to do nas naturalnie, gdy po stworzeniu briefu dotyczącego poprawek na stronie okazało się, jak wiele elementów chcemy usprawnić. Stwierdziliśmy, że jeśli zmieniać, to raz a dobrze i wtedy pierwszy raz padło słowo „rebranding”. Następnym krokiem był oczywiście research, poszukiwanie inspiracji i konsultacje z pracownikami. Gdyby nie ten etap, jestem pewien, że nie osiągnęlibyśmy takiego efektu.
„Nowe szaty pszczół” - tak nazywacie swój rebranding. A jednak chyba niektóre elementy garderoby się zmieniły? ;)
Nie zmieniliśmy nazwy firmy i nie ruszyliśmy logo. To elementy, z którymi wszyscy się identyfikujemy - zarówno ja, jak i pracownicy. Nie wyobrażam sobie, żeby na tę chwilę miało się to zmienić. Zależało nam też na przemyceniu motywu pszczół, z którymi kojarzą nas klienci. I tak właśnie powstała myśl o heksagonach, ale w bardziej technologicznej wersji. Już po wejściu na stronę główną Smartbees użytkownicy zobaczą animacje z setkami małych plastrów miodu.
Jak, jako CEO Smartbees, wspominasz cały ten proces?
Nie skłamię, gdy powiem, że ten miód ma słodko-gorzki smak. (śmiech) Gorzki, bo cały czas musiałem testować swoją cierpliwość. Ciągłe zmiany deadline’ów, spowodowane pracami nad projektami klientów, rozciągały cały proces rebrandingu. O wiele szybciej poszłoby nam, gdybym wyznaczył jeden zespół, który w całości poświęciłby się temu projektowi. Jednocześnie cały czas czułem ekscytację i byłem ciekawy reakcji innych. A te były bardzo dobre! Wiadomości o „wejściu na wyższy level” szczególnie mnie cieszą, bo właśnie taki był zamysł całego rebrandingu.
A efekty? Podobają Ci się, czy jednak coś byś zmienił?
Gdy już zdecydowaliśmy się na rebranding, wiedziałem, że musimy go zrobić na 100%. Nie chciałem mieć później poczucia, że mogliśmy zrobić coś lepiej. Z perspektywy czasu widzę jedynie, że gdybym usprawnił ten proces, szybciej cieszylibyśmy się jego efektami. Takimi przemyśleniami podzieliłem się w e-booku „Pszczela (r)ewolucja”. Ostatecznie jestem bardzo zadowolony z efektów. Utwierdzają mnie w tym pozytywne opinie ludzi z zewnątrz. Trudno jednak tak wcześnie mówić o wielkim powodzeniu. Miarą sukcesu będzie wzrost zainteresowania naszymi usługami i realizacja większej liczby projektów. Jeszcze za wcześnie, żebym mógł wyciągnąć takie wnioski.
Często firmy robią dwa razy re-: rebranding i repozycjonowanie. Czy w waszym wypadku też tak to wyglądało?
Kiedy zacząłem budować markę Smartbees, dobrze wiedziałem, w którym kierunku chcę iść i jak odnaleźć się wśród konkurencji. Rebranding faktycznie był momentem wielu przemyśleń, jak to zawsze bywa przy większych zmianach, ale nie spowodował tak drastycznej zmiany, żeby nazwać ją repozycjonowaniem. Nie należę do tego grona, które jedynie przy przełomowych momentach w firmie myśli nad jej dalszym losem, lub jedynie na koniec roku. U mnie to raczej ciągły proces.
Czym jeszcze zaskoczycie branżę IT? Masz jakieś asy w rękawie?
Trochę się tego szykuje! Zakończenie fazy projektowej i wypuszczenie nowej strony to dopiero początek. Teraz się rozpędzamy. (śmiech) Jeszcze bardziej skupiamy się na działaniach na rzecz open source - podejmujemy współprace i tworzymy nowe moduły dostępne dla społeczności. Na swoją premierę czeka też rozwiązanie, nad którym pracujemy już ponad rok i które pozwoli szerszej liczbie klientów korzystać z Drupala; nie tylko tym, którzy dysponują dużymi budżetami. To może być prawdziwy przełom na rynku, dlatego tym bardziej nie możemy się doczekać ogłoszenia.