SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„Komorowskiego zgubiła arogancja. Dudę niosły wiece, internet i rodzina”

- W przypadku Andrzeja Dudy jego osobista wizja prezydentury była spójna ze strategią opracowaną przez sztab wyborczy. Natomiast w przypadku Bronisława Komorowskiego była rozmyta i chaotyczna - powody sukcesu nowo wybranego prezydenta i przyczynach porażki odchodzącego analizuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku politycznego.

Beata Goczał: Państwowa Komisja Wyborcza już oficjalnie podała, że nowym prezydentem Polski został Andrzej Duda. Dlaczego Pana zdaniem odniósł zwycięstwo? Czy po części dlatego, że jego kampania była od początku do końca konsekwentna, a kampania Bronisława Komorowskiego - chaotyczna i niezrozumiała?

Bartosz Czupryk: Nie ulega wątpliwości, że kampania Andrzeja Dudy była zdecydowanie bardziej przemyślana i lepiej zaplanowana. O tym otwarcie mówią już sami politycy Platformy Obywatelskiej. Moim zdaniem to odpowiednia strategia i odniesienie się do mocnych stron kandydata, jego predyspozycji, osobowości i charakteru przyczyniły się do sukcesu. Każdy ma mocne i słabe strony. Wygrywa ten, który je zna, wykorzystuje lub nad nimi pracuje dla większej wyrazistości swojego osobistego wizerunku. Sztab może mu w tym pomóc lub jak w przypadku Prezydenta Komorowskiego zaszkodzić. To kandydat jest głównym rozgrywającym w każdej kampanii a sztab ma wzmacniać i kierunkować właściwy przekaz medialny i odpowiednio zarządzać potencjałem kandydata.

W przypadku Andrzeja Dudy jego osobista wizja prezydentury była spójna ze strategią opracowaną przez sztab wyborczy. Natomiast w przypadku prezydenta Komorowskiego była rozmyta i chaotyczna.

Przypomnijmy, że pierwszy spot sztabu PiS, został wyemitowany już w grudniu przed świętami Bożego Narodzenia. Kandydat PiS na prezydenta mówił: „W święta Bożego Narodzenia usiądźmy do stołu. Musi być przy nim miejsce dla każdego. Ostatnie lata to był dla wielu trudny czas. Chciałbym - jak mówił śp. Lech Kaczyński - aby nasz kraj szedł drogą demokracji, aby polskie państwo chroniło słabszych, aby zwyciężała uczciwość, a nie cynizm i draństwo.  Niech ten rok 2015 przyniesie Polsce dobrą zmianę” - i zmianę przyniósł. W tym tonie spoty PiS były skutecznie realizowane. I osiągnęły zamierzony cel.

Oczywiście nie można też powiedzieć, że cała kampania Bronisława Komorowskiego była źle prowadzona. Miała kilka dobrych etapów i nawet przyzwoitych spotów, które kreowały prezydenta na skutecznego i efektywnego polityka. Niestety, zaślepieni nadmierną pewnością siebie sztabowcy prezydenta przespali moment dobrej passy i zbytnio zawierzyli sondażom. Zgubiła ich zwykła arogancja. W moim odczuciu poważnym błędem medialnym stała się walka na spoty. Sztab prezydenta powinien był się skupić na programie wyborczym, treściach, które miały dać wyborcom poczucie bezpieczeństwa i odnosić się do zgody tak proklamowanej przez Bronisława Komorowskiego. Nie było to ukazane na tyle dobitnie, aby przekonać większość społeczeństwa.

I tak po pierwszej turze wyborów, kiedy kandydat PiS świętował wygraną, sztab prezydenta przebudził się i zaczął sypać obietnicami. Z daleka dało się wyczuć, że były to działania doraźne, wymyślane naprędce. I choć propozycje prezydenta nie były złe, to odebrane zostały jako populistyczne hasła, mające jedynie przeciągnąć na swoją stronę wyborców.

Kluczowa była lepiej prowadzona komunikacja w internecie? To, że na wielu portalach społecznościowych Komorowski był krytykowany, wyśmiewany za wpadki?

Współcześnie kampania wyborcza jest wielowymiarowa. Niedoceniony przez sztab Komorowskiego internet, w tym social media, stał się najsłabszym ogniwem kampanii. W internecie żadna informacja nie ginie, może być powielana i krążyć bez końca. Niezależnie od tego, czy jest dobra czy zła, czy uderza w wizerunek czy go kreuje. Tego sztab prezydenta nie umiał przewidzieć i nie reagował skutecznie. W konsekwencji prezydent w internecie stał się obiektem drwin.

Sztab Andrzeja Dudy natomiast, umiał wartość internetu docenić celnie trafiając do młodych użytkowników smartfonów, tabletów a w nich portali Facebooka, Twittera i innych. Duda swoją kampanię rozpoczął już w grudniu. I trwa ona nadal mimo zwycięstwa. Prezydent elekt wciąż jest aktywny wśród ludzi, mediów i musi utrzymać ten trend przez całą kadencję jeśli chce być jak zapowiedział - prezydentem aktywnym.

Jak duże znaczenia miało to, że kampania Dudy była bardziej egalitarna, oparta na bezpośrednich spotkaniach z wyborcami? Dla Komorowskiego podróże po kraju do wyborców wiązały się z konfrontacjami z wyśmiewającymi go młodymi ludźmi, na co prezydent reagował ostrymi wypowiedziami.

Andrzej Duda, przyjął strategię wyczerpującą i angażującą w pełni, jednak skuteczną. Przejazd po setkach miejscowości, bezpośredni i naturalny styl, dialog z wyborcą, pochylenie się nad problemami Polaków zjednały mu wyborców. Wiece organizowane w duchu patriotycznym poprzedzane odśpiewaniem hymnu polskiego budowały wizerunek męża stanu, odpowiedzialnego człowieka z wartościami, za którym stoi rodzina, dla której jest przykładem i oparciem.

Wbrew pozorom ważną rolę odegrała żona Andrzeja Dudy, której już podczas kampanii przypisywano cechy pierwszej damy. Choć nie towarzyszyła mężowi podczas bezpośrednich spotkań, to zawsze była z nim i obok podkreślając łączące ich więzi. A dla Polaków rodzina to rzecz święta.

Tej rodziny zabrakło u boku Bronisława Komorowskiego i mimo próby jej uwidocznienia, przeszła zupełnie bez echa mimo atutu wielodzietności. Prezydent zbytnią uwagę poświęcał swojemu stałemu elektoratowi, a podczas konfrontacji z przeciwnikami politycznymi nie zawsze umiał zarządzać emocjami. Nie dał się poznać ze swojej lepszej strony, za którą zapewne cenią go bliscy.

A jak na ostateczny wynik wpłynęło zaangażowanie znanych osób do szerokiego komitetu honorowego Komorowskiego, które skończyło się niefortunnie w przypadku Joanny Szczepkowskiej i zwłaszcza Tomasza Karolakia, krytykowanego mocno w internecie po wpadce u Tomasza Lisa z fałszywym tweetem Kingi Dudy? Dlaczego podkreślanie wsparcia udzielonego przez tzw. autorytety - od sportowców do byłych ministrów spraw zagranicznych - okazało się mało skuteczne?

Moim zdaniem poparcie okazane prezydentowi przez osoby publiczne, medialne i powszechnie znane nie przyniosło zakładanego efektu. Dlaczego? Ponieważ nie znaliśmy ich pobudek, dla których mielibyśmy zagłosować na Bronisława Komorowskiego. Okazanie poparcia to za mało. Brakowało uzasadnienia. Merytorycznego konkretu.

Strzałem w kolano prezydenta było wycofanie poparcia pani Joanny Szczepkowskiej, która w pamięci wszystkich Polaków utkwiła jako głos kobiety odważnej o temperamencie wschodzącej gwiazdy, dobitnie i zmysłowo przypominająca Polakom o zakończeniu komunizmu. Tym razem Szczepkowska swoją dezaprobatą zapowiedziała koniec prezydentury Bronisława Komorowskiego. Wystąpienie Tomasza Karolaka też nie było objawem profesjonalizmu, a jedynie niesmaczną próbą zastraszenia. Zdecydowanie z lepszym smakiem występował jako jedyny z dawnych celebrytów szklanego ekranu Janusz Rewiński, który w guście satyryka umiał rozprawiać o kontrkandydacie Dudy.

Wolta w kampanii i komunikacji Bronisława Komorowskiego między pierwszą a drugą turą była zbyt ostra i mało wiarygodna? Wyjście na spacery po Warszawie skończyło się kolejnymi wpadkami - z suflerką i kłopotliwymi rozmówcami. Hasło „Prezydent naszej wolności” i podkreślanie opozycyjnych zasług Komorowskiego z okresu PRL było mało atrakcyjne dla młodych odbiorców?

Dziś młodym ludziom opozycyjna walka z czasów PRL z niczym się nie kojarzy. Może z lekcją historii. Oni tym nie żyli, tego nie doświadczyli. Młody człowiek chce żyć tu i teraz. Być i mieć. Liczy się dla niego przyszłość, nie przeszłość, którą żył Komorowski. Współcześni młodzi ludzie nie zapuszczają korzeni, chcą się realizować, zdobywać, podróżować, mieć pracę i dużo zarabiać, by realizować ambicje i marzenia. Tego Komorowski w żadnym spocie im nie proponował. Mówił o wolności, o którą kiedyś walczył. To za mało. To argument źle wykorzystany.

Duda w ostatnich tygodniach był w pozycji atakowanego, m.in. przez Bronisława Komorowskiego w debatach, przez Tomasz Lisa i Tomasza Karolaka, a więc nieagresywnego, umiarkowanego - taki wizerunek mu pomógł?

Duda zachowując dystans kreował nie tylko swój wizerunek, ale też partii jaką reprezentuje. To było dobre posunięcie. W pierwszym odczuciu niby zbyt grzeczny, jednak względem retoryki oponentów zyskał w oczach wyborców. Ludzie zmęczeni przekrzykiwaniem się polityków, kąsaniem, zajadłością i ciągłym straszeniem wybrali człowieka, który w ich oczach jawi się jako zdecydowany polityk, konkretny i zasadniczy, kompetentny a przy tym ciepły, kulturalny i otwarty na innych.

W całej kampanii Dudy kluczowy był znikomy udział Jarosława Kaczyńskiego i dystansowanie się wobec PiS? Chociaż część mediów i Komorowski podkreślali, że za Dudą stoi Kaczyński?

Wszyscy w PiS-ie chyba zdają sobie sprawę, że wizerunek partii musiał ulec zmianie. I tę zmianę zapoczątkował Andrzej Duda.

Nie wiem, kto stoi za Andrzejem Dudą i nie chcę prorokować. Teraz liczy się to, za kim stanie prezydent Andrzej Duda na czas swojej prezydentury. Za obywatelem czy politycznym interesem. Czas pokaże.

Dołącz do dyskusji: „Komorowskiego zgubiła arogancja. Dudę niosły wiece, internet i rodzina”

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
opo
PO też poegnie bo manipulacją i propaganda nic nie zdziała .
Arogancja i buta PO jest taka sama jak przed wyborami.
Oderwanie od realió i mowy jak do ludzi nie myślacych tylko pogarszają ich sytuacje.
Milion hejterów nic nie zdziała , bo z afer i skandali nie mozna tworzyć sukcesu?
0 0
odpowiedź