Debata w TVP okiem specjalistów: „Zwycięzcy nie można wskazać, ale Tusk nie grał u siebie”
Poniedziałkowa debata w TVP rozgrzewała do czerwoności zanim się rozpoczęła, grzała strony politycznego sporu także po zakończeniu. Zwolennicy prawicy wskazywali jako zdecydowanego zwycięzcę Mateusza Morawieckiego, zwolennicy opozycji wśród triumfatorów wymieniali Szymona Hołownię czy Joannę Scheuring-Wielgus, raczej nie Donalda Tuska. - Tymczasem zwycięzcy nie można wskazać, choć wyraźnie było widać, że Tuskowi w tym starciu brakowało energii - ocenia specjalista od marketingu politycznego Sebastian Drobczyński. Jak przebiegło najważniejsze medialne starcie polityków przed wyborami?
Podenerwowanie przed debatą widać było już przed weekendem, gdy Donald Tusk ogłosił, że przyjdzie zmierzyć się z Jarosławem Kaczyńskim do Telewizji Polskiej. PiS długo nie informowało kto stawi się w studiu zamiast Kaczyńskiego, który jeszcze w piątek zapowiedział, że udziału w debacie nie weźmie. Ostatecznie okazało się, że z Tuskiem zmierzy się Mateusz Morawiecki.
W poniedziałek zwolennicy Tuska zwoływali się na przyjazd pod halę ATM na Wawer – gdyż ostatecznie to tam Telewizja Polska zdecydowała się zorganizować przedwyborcze starcie. Wcześniej zmieniono też godzinę debaty z 21:00 na 18:30. A gdy w sieci pojawiła się informacja, że TVP w ostatniej chwili po raz kolejny chce zmienić miejsce debaty i przygotowuje dwa studia „dla zmyłki” (na Woronicza i w hali ATM), do akcji wkroczyli przedstawiciele rady programowej TVP, Krzysztof Luft i Janusz Daszczyński.
Stawili się na Woronicza i zażądali najpierw wyjaśnień od prezesa Mateusza Matyszkowicza, następnie zaś nalegali, by nie zmieniać już miejsca spotkania polityków. Tak też się stało – choć telewizja zapewniała przez cały dzień, że miejsca nie zamierzała i nie zamierza ponownie zmieniać.
Dziennikarze „fotografowali telewizory”
Niezadowoleni byli też dziennikarze, którzy stawili się w hali ATM, lecz nie zostali wpuszczeni do środka, gdzie odbywało się polityczne starcie. Pozostali przed główną halą, obserwując debatę na monitorach. „Media nie są wpuszczane do studia, w którym są politycy. Jest grupka przedstawicieli mediów. Nie znam nikogo! Przed budynkiem sporo zwolenników KO i Konfederacji. Dziennikarze w pokoju medialnym będą oglądać z tv. Reporterzy fotografują telewizory” - napisał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
💬 Przewodniczący @donaldtusk 👇
Jestem tu dziś dla Państwa, szczególnie dla tych oglądających debatę i dla, których TVP jest jedynym źródłem informacji🇵🇱✌️#PolskaWNaszychSercach #Debata pic.twitter.com/XUUTxstgfX— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) October 9, 2023
Gdy prowadzona przez Michała Rachonia i Annę Bogusiewicz-Grochowską debata zaczęła się, sieć zwróciła uwagę na dwa zasadnicze fakty: pytania były tak samo długie (nieraz nawet dłuższe) jak odpowiedzi, a w dodatku były formułowane tak, że brzmiały jakby przygotowywali je sztabowcy PiS.
„Każde pytanie prowadzących jest oświadczeniem rzeczników Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby opozycja chciała odpowiadać na te "pytania", musiałby przez całe siedem minut prostować kłamstwa i przekręty o sobie i przeszłości” – skomentował Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu. „TVP nie musiał dawać wcześniej pytań PiS. Bo pytania wprost są wzięte z playbooka narracyjnego Prawa i Sprawiedliwości” – napisał na portalu X (dawniej Twitter) Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”. „Tusk nieprzekonywujący i zagubiony choć nieagresywny” – skomentował z kolei publicysta „Gazety Wyborczej”, Paweł Wroński.
Każde pytanie prowadzących jest oświadczeniem rzeczników Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby opozycja chciała odpowiadać na te "pytania", musiałby przez całe siedem minut prostować kłamstwa i przekręty o sobie i przeszłości. https://t.co/GIEO37ykpY
— Węglarczyk 🇵🇱🇪🇺🇮🇱🇺🇸💙💛 (@bweglarczyk) October 9, 2023
Rachoń: nerwy na wodzy, ale nie do końca
Mimo, że politycy Platformy Obywatelskiej obawiali się ataków prowadzącego Michała Rachonia na Donalda Tuska, dziennikarz TVP zachowywał kamienną twarz i nie dał po sobie poznać, czy i jakie targają nim emocje. Aż do ostatnich minut, kiedy to wypowiedział uwagę pod adresem Tuska: - Mnie się wydaje, że ta zadziorność byłaby na miejscu względem przywódców państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy. Ale cóż... .
🔴 Gdyby Platforma Obywatelska doszła do władzy, byłoby jak w Lidlu – tydzień niemiecki i linie lotnicze do Niemców, tydzień francuski i firmy energetyczne do Francuzów. Genów nie oszukasz - Premier @MorawieckiM podczas #debata. #TylkoPiS pic.twitter.com/8o3t4YrHx7
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) October 9, 2023
Debatę – co podkreślali obserwujący – zdominowały ataki premiera Morawieckiego na Tuska. Szef PO nie pozostawał mu dłużny i w ten sposób uszczypliwości i konflikt obu polityków zdominowały całe spotkanie. - Widzieliście państwo, jaka była ta debata. Pytania dłuższe niż odpowiedzi. Żeby przestać gadać, kto jest tchórzem, jest jeszcze piątek, dzień przed ciszą wyborczą, przyjdź razem z prezesem Kaczyńskim, możemy zrobić debatę ze wszystkimi mediami, może nieprowadzoną przez działacza PiS-u, ale jestem gotowy na każdą propozycję – podsumował w wolnych wypowiedziach Donald Tusk.
Kto wygrał? Komu „brakowało powietrza”?
Zdaniem Sebastiana Drobczyńskiego, eksperta od marketingu politycznego, wizerunku i komunikacji kryzysowej, wykładowcy na Collegium Da Vinci, SWPS Uniwersytecie Humanistycznospołecznym, w Wyższej Szkole Bankowej i Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu – nie można wskazać nikogo, kto byłby górą w poniedziałkowej debacie.
- Miłe zaskoczenie, jeśli chodzi o Krzysztofa Maja: przypomina mi trochę Adriana Zandberga z partii Razem z 2015 roku. Odpowiadał na pytania i większość wypowiedzi kierował do widzów. Duże zaskoczenie na niekorzyść Joanna Scheuring-Wielgus, która poza tym, że się myliła to każdą odpowiedź sprowadzała do prywatnych spraw, chcąc w ten sposób wywołać emocje – najmocniejsze z kwestiami bezpieczeństwa – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl tuż po starciu polityków Drobczyński.
Nasz rozmówca podkreśla: - Nie wiem, co się stało z Donaldem Tuskiem. Myślę, że jeżeli PO przegra te wybory, pierwsze argumenty, jakie będą padały będą takie, że debata nic Tuskowi nie dała, a przysporzyła mu minusowych punktów. To nie jest polityk sprzed czterech, ośmiu czy dwunastu lat. Widać było brak „powietrza”, brak energii, a do tego wszystkiego jeszcze ta niedopasowana koszula.
Szymon Hołownia – ocenia Sebastian Drobczyński – „zrobił co miał do zrobienia, czyli obiecał wszystko wszystkim”. – Natomiast Krzysztof Bosak czytał z kartki, nie wiem, dlaczego. Co prawda merytorycznie się wypowiadał – ale jednak z kartki.
Co do formy przeprowadzania debaty (długie pytania itd.) nasz rozmówca akcentuje: - Forma starcia uzależniona jest od mediów, w którym politycy występują. Od samego początku wszyscy wiedzieli, jakie będą zasady w TVP i mogli się wycofać. To są zasady panujące w Telewizji Polskiej, podobnie jak w Polsacie czy TVN24 panują zasady właściwe dla tych stacji. Każde medium ma swoje reguły, na które dane podmioty zgadzają się, bądź odmawiają. Tutaj co do czytania pytań: pytania były długie, trzeba było je powtarzać – ale taka właśnie jest „zabawa w debatę”. Nie przez przypadek też sposób zachowania obojga prowadzących był wpisany w określoną narrację – w mojej ocenie to nic innego, jak forma zaplanowanej strategii. Każdy kto organizuje debatę ma prawo prezentować swój sposób patrzenia na świat – można się z tym zgadzać, bądź nie, ale tak to jest przyjęte.
Bardzo dobry Szymon Hołownia. Dobry Bosak, Joanna Schuering Wielgus.
Tusk nieprzekonujący i zagubiony choć nieagresywny.
Morawiecki z pianą na ustach. Agresja niebywała.— Paweł Wroński (@PawelWronskigw) October 9, 2023
„Tusk nie grał na własnym boisku”
Sergiusz Trzeciak, politolog i prawnik, specjalista do spraw marketingu politycznego, wizerunku publicznego, komunikacji strategicznej mówi w rozmowie z nami, że dominujący dla widza był pojedynek między premierem Morawieckim a Donaldem Tuskiem. - Jeśli miałbym powiedzieć kto lepiej wyszedł z tego pojedynku, to wydaje mi się, że był to premier. Widać było wyraźnie, że Tusk nie gra na własnym boisku i czuje, że to boisko nie jest jego miejscem. Była widoczna pewna nerwowość, to, że on nie do końca wpisał się w formułę TVP.
Trzeciak jednak podkreśla: dla szefa PO to była nowa, trudna sytuacja. - Nagle pojawił się w telewizji publicznej w zupełnie innej roli niż zazwyczaj od ośmiu lat. Miał przy tym niebywałą szansę, żeby dotrzeć z własnym przekazem do widzów TVP, dotrzeć do starszej widowni w wieku średnim i starszych – i wydaje mi się, że tej szansy do końca nie wykorzystał
Uczestnicy debaty postawili nie na docieranie z przekazem do nowych grup, a na utwardzanie własnego elektoratu – twierdzi Sergiusz Trzeciak. - W przypadku PiS-u to dobra strategia: niewielu nowych wyborców może on zyskać, ale za to może ich stracić, dlatego mobilizacja jest właściwą strategią. Premier Tusk próbował na końcu wzywać do jedności, ale nie do końca była to udana próba.
Dosłownie każde pytanie:#debata pic.twitter.com/m74kdIA7W1
— donald.pl (@donald_PL_) October 9, 2023
Debata w trzech kanałach TVP
Publiczna telewizja miała obowiązek przeprowadzić debatę wyborczą, zapisano to w „Kodeksie wyborczym”. Art. 120 tego przepisu mówi, że jest zobligowana do przeprowadzenia debat „pomiędzy przedstawicielami tych komitetów wyborczych w wyborach do Sejmu lub w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Rzeczypospolitej Polskiej, które zarejestrowały swoje listy kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych”. Poniedziałkowa debata transmitowana była na antenach TVP1, TVP Info i TVP Polonia, a także w Telewizji Republika. Do udziału w debacie zostało zaproszonych sześć komitetów wyborczych, które zarejestrowały listy we wszystkich okręgach wyborczych.
Prawo i Sprawiedliwość reprezentował premier Mateusz Morawiecki, Koalicję Obywatelską - szef PO Donald Tusk, a Nową Lewicę - posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Trzecia Droga do debaty wystawiła lidera Polski 2050 Szymona Hołownię, Konfederacja - posła Krzysztofa Bosaka, a Bezpartyjni Samorządowcy - członka zarządu województwa dolnośląskiego Krzysztofa Maja.
Tusk błagający o następną debatę w piątek, pokazał, że to jest ten moment, kiedy Tusk już wie, że wypadł najgorzej ze wszystkich i, że przegrał tę debatę z kretesem. Bez klakierów i medialnego zaplecza okazał się zgorzkniałym, rozdrażnionym desperatem.#Debata pic.twitter.com/rHZPAJ4YQU
— Przesympatyczna Renatka (@tylko_prawda_) October 9, 2023
Politycy odpowiadali na pytania w sześciu rundach poświęconych tematom: migracji, prywatyzacji, wieku emerytalnego, bezpieczeństwa, bezrobocia oraz świadczeń społecznych. Ostatnia, siódma runda, to był czas na swobodne wypowiedzi polityków.
Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi TVP zorganizowała debatę wyborczą 1 października 2019r. Pokazały ją TVP1, TVP Polonia i TVP Info, a poprowadził - Michał Adamczyk. Udział wzięli przedstawiciele wszystkich pięciu komitetów zarejestrowanych wówczas we wszystkich okręgach wyborczych.
Tę debatę łącznie oglądało 1,94 mln widzów. Najwięcej - 1,20 mln - widzów transmisję oglądało w TVP1. W TVP Info relacja zgromadziła 727 tys. oglądających, w TVP Polonia - 12 tys.
Dołącz do dyskusji: Debata w TVP okiem specjalistów: „Zwycięzcy nie można wskazać, ale Tusk nie grał u siebie”
W takiej kolejności to widzę. A, i jeszcze jedno, to nie była debata, tylko jej parodia. TVP to dno i wodorosty.