Mariusz Zielke udostępnił powieść za darmo, bo zamawiający biznesmen chciał ją zablokować na 50 lat
Były dziennikarz śledczy Mariusz Zielke za darmo udostępnił w internecie swoją nową powieść sensacyjną „Dla niej wszystko”. Tłumaczy, że biznesmen, który zlecił jej napisanie, rozmyślił się i próbował zablokować jej publikację na 50 lat.
- Przyjaciele, rozpoczynam kolejną wieloletnią wojnę. Tym razem z wyjątkowo groźnym przeciwnikiem. W skrócie: próbują zablokować wydanie mojej powieści. Dlatego puszczam ją za darmo w sieci. Sprawa jest poważna. Mam do czynienia z niebezpiecznymi ludźmi. Jeśli jej nie nagłośnię, może być źle - napisał Zielke w niedzielę wieczorem na swoim profilu facebookowym. - Przeczytajcie tę powieść. Nie będziecie żałować, to zdecydowanie najlepsza moja książka. Można ją ściągnąć ze stopcenzurze.pl albo zielke.com.pl i wielu innych stron. Będę podrzucał linki - poinformował.
Powieść została udostępniona w kilku formatach cyfrowych, jest przed ostatecznym zredagowaniem i korektą. - Miała być wydana w październiku 2016 r. przez Czarną Owcę, mojego ulubionego, renomowanego wydawcę. Niestety zostałem zmuszony do zerwania umowy z wydawcą. Nie mogę narażać go na wieloletnie procesy i inne zagrożenia - wyjaśnił autor.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Mariusz Zielke mówi, że nad powieścią pracował przez 11 miesięcy. Zlecił mu to biznesmen, który oprócz firmy o kilkusetmilionowych obrotach ma własne wydawnictwo (pisarz nie ujawnia, o kogo chodzi, tłumacząc, że poda wszystkie informacje, kiedy dostanie pozew). Jeden z wątków książki miał być oparty na autentycznej napaści na tego przedsiębiorcę, do której doszło wiele lat temu.
Zielke informuje, że za przygotowywanie powieści otrzymywał comiesięczne wynagrodzenie, a zleceniodawca był zadowolony z przesyłanych mu fragmentów, książka otrzymała też bardzo dobre recenzje wewnętrzne. Jednak w połowie br. biznesmen zmienił zdanie co do jej publikacji. - Na początku lipca zaproponował mi umowę, na mocy której miałbym się zgodzić na schowanie książki na 25 lat. Kolejne wersje umowy były coraz bardziej rygorystyczne, w ostatniej wersji okres „zamknięcia książki” wynosił 50 lat - opisuje autor.
Propozycja w umowie, po której mógłbym się pożegnać z wydaniem powieści przez 50 lat. Fajnie? pic.twitter.com/9mzHuCzbfp
— Mariusz Zielke (@zielkemariusz) 5 września 2016
Pisarz nie zgodził się na takie warunki. Udało mu się uzgodnić z biznesmenem, że przekaże powieść do wydania oficynie Czarna Owca, która opublikowała jego dotychczasowe powieści sensacyjne. - Zrobiłem tak, w wydawnictwie powieść się bardzo spodobała, podpisałem umowę i przygotowywaliśmy się do wydania, ale biznesmen wycofał się ze swojej deklaracji, stwierdził, że nie mogę nigdzie wydać tej książki. Przedstawiono mi ultimatum, że jeśli nie podpiszę do 31 sierpnia umowy w zaproponowanej formie, to zostaną podjęte wobec mnie działania prawne. Następnego dnia mój wydawca dostał telefon z informacją o zakazie publikacji mojej książki i wniesieniu do sądu wniosku o zabezpieczenie powództwa - relacjonuje Mariusz Zielke.
W tej sytuacji pisarz zdecydował się zerwać umowę i opublikować powieść w internecie. - Z udostępnionej wersji książki wyrzuciłem wątek z biznesmenem, który stanowił może 10 procent tej wyjątkowej, wielowątkowej sprawy - zaznacza. - Myślę że ktoś próbuje wywrzeć presję na biznesmenie, by ten nie zgodził się na publikację książki. Jeśli moje podejrzenia są słuszne, mam prawdopodobnie do czynienia z najgroźniejszymi ludźmi w Polsce, zamieszanymi w najpoważniejsze przestępstwa. Podkreślam, że niesłusznie obawiają się publikacji powieści, bo nie ma tam żadnych wskazań na ich prawdziwą działalność. Powieść jest całkowicie fikcyjna - mówi Mariusz Zielke.
Zielke jest pewny, że w trakcie prawdopodobnego procesu sądowego udowodni swoją rację. - Prawo autorskie daje mi możliwość publikacji mojego utworu, jeśli zamawiający nie chce tego zrobić. Jestem pewny wygranej w sądzie, ale proces może potrwać kilka lat - tłumaczy.
W odpowiedzi mail od mecenasa, w którym infor., że kieruje sprawę do sądu. Dlatego boję się blokady sądowej książki pic.twitter.com/kXSayGXr0h
— Mariusz Zielke (@zielkemariusz) 5 września 2016
Pisarz zapewnia, że udostępnienie powieści w internecie nie jest chwytem marketingowym. - Tak naprawdę robię sobie wielką krzywdę, bo oddaję za darmo efekt 11 miesięcy mojej pracy. Nikt już prawdopodobnie nie wyda tej książki - ocenia. - Na dziś mam informację, że ktoś próbuje zablokować moją książkę, w związku z czym publikuję ją w sieci. Jak tylko potwierdzi się, że wpłynął pozew sądowy, sukcesywnie będę ujawniał wszystkie wiadomości, które zgodnie z prawem można upublicznić - zapowiada pisarz. Dodaje, że w przypadku procesu zwróci się do różnych instytucji odpowiadających za kulturę i branżę twórczą.
Dołącz do dyskusji: Mariusz Zielke udostępnił powieść za darmo, bo zamawiający biznesmen chciał ją zablokować na 50 lat