Najgorsze seriale Netfliksa
Ze względu na dużą ilość premier, Netflix odnotowuje spektakularne sukcesy, ale i równie spektakularne porażki. Sprawdziliśmy, które produkcje platformy w ostatnim czasie zostały najgorzej ocenione przez widzów korzystających z serwisów IMDb oraz Metacritic. Jeśli sądzicie, że „Zmasakrowani” to nieudany serial Netfliksa, spójrzcie na poniższą listę.
1. „Hype House” – ocena 1,9/10 (IMDb)
Serial ma formułę reality show, w którym śledzimy losy influencerów; problem w tym, że mało kto o nich słyszał, a już na pewno polscy widzowie nie mieli pojęcia o ich „wpływowych” i opiniotwórczych działaniach. Oglądamy więc perypetie osób, które podobno znane są jakiejś grupie odbiorczej, ale skoro nie znają ich amerykańscy subskrybenci Netfliksa, to tym bardziej nad Wisłą nikt nie ma pojęcia „kim są ci ludzie i dlaczego dostali osiem odcinków serialu, aby o sobie opowiedzieć?”.
Recenzje widzów są bardzo krytyczne wobec serialu – czytamy w nich m.in. „nie wierzę, że Netflix skasował tyle wartościowych seriali, a zdecydował się na produkcję czegoś takiego”, „chętnie dałbym 0, ale nie mogę, więc daję 1”, „to najgorszy serial, jaki kiedykolwiek oglądałem”, „nigdy nie słyszałem o tych »sławnych« ludziach” i jeszcze więcej w podobnym tonie opinii znajdziecie na IMDb.
Prawdopodobnie niski koszt realizacji sprawił, że Netflix zdecydował się na tę produkcję. Naczelna zasada platformy mówi, że jeśli opowiadasz historię dla niewielkiej widowni, to koszt produkcji musi być niski, jeśli trafisz do wielomilionowej publiki, taki też dostaniesz budżet. Fakt, że „Hype House” nie dostał zamówienia na drugi sezon, wiele wyjaśnia. Nieciekawe rozmowy nieciekawych ludzi, to rozrywka, która sprawdziła się w 2001 roku gdy wszyscy po raz pierwszy oglądaliśmy „Big Brothera”.
2. „The Goop Lab” – ocena 2,7/10 (IMDb)
Gwyneth Paltrow i jej współpracownicy z lifestylowego portalu goop zagłębiają się w świat ekscentrycznych rozwiązań związanych z tematyką wellness – tak serial zapowiadał Neflix.
„The Goop Lab” wzbudził kontrowersje z powodu tego, jak do zdrowia psychicznego i fizycznego podchodzi Gwyneth Paltrow, mimo że, poza otoczką show i oderwaniem od rzeczywistości gwiazdy filmowej, nie znajdziemy w nim szerzenia szkodliwych treści, a co najwyżej kontrowersyjne. Paltrow oskarżana jest o propagowanie pseudonauki, w serialu m.in. mówi o zażywaniu psychodelików w celach terapeutycznych, zachęca do morsowania i mówi o kobiecym orgazmie. Fakt, że aktorka wyprodukowała świeczkę o zapachu swojej waginy, sprawił, że została medialnie skrytykowana przez mężczyzn jako propagatorka skrajnego feminizmu. Ciekawsze wydaje się jednak oderwanie od rzeczywistości, które uprawia gwiazda w swoim serialu, nie rozumiejąc, że dla większości osób borykających się z depresją, wyjazd do Amazonii nie jest możliwy z powodów finansowych, a nie w związku z uprzedzeniami wobec takiej metody terapii. Podobnie jest z innymi formami dbania o dobrostan, które prezentuje.
Paltrow to część większego problemu, który obserwujemy u celebrytek i osób publicznie rozpoznawalnych, które nie znając realiów życia przeciętnie sytuowanych Polaków, proponują rozrywki poza możliwościami ich budżetów. Kilka lat temu Jolanta Kwaśniewska zachęcała polskich emerytów do zimowych wyjazdów w Alpy, nie rozumiejąc, że to mrzonka niemożliwa do zrealizowania przy niskich świadczeniach dużej grupy seniorów. W tym względzie działalność celebrytów, ich cykle szkoleniowe, oferty wyjazdowe i propozycje zmiany stylu życia stanowią kuriozum.
3. „Oddychaj” – ocena 45/100 (Metacritic)
Gdy prywatny samolot rozbija się na kanadyjskim pustkowiu, jedyna ocalała z katastrofy — nowojorska prawniczka Liv (Melissa Barrera) – musi zmierzyć się z bezlitosną dziczą i własnymi demonami, aby przeżyć – informuje Netflix. Serial promowany był jako rasowy thriller, a okazało się, że widownia musi walczyć ze snem, żeby dotrwać do jego końca.
Serial w serwisie IMDb otrzymał aż 727 recenzji, czyli znaczącą ilość, ale wiąże się to z gatunkiem produkcji – thrillery zawsze przyciągają dużą widownię. Nie inaczej było tym razem, poza faktem, że widzowie byli rozczarowani tym, co obejrzeli. Pisali m.in. tak: „oszczędźcie czas i zrezygnujcie z seansu”, „nic nie zrujnowało tego serialu tak bardzo jak retrospekcje”, „nie wiem, dlaczego retrospekcje stanowią połowę filmu”, „cały serial wypełniony jest retrospekcjami, które nic nie wnoszą do akcji” itd.
Jak widać, twórcy tak bardzo polubili retrospekcje, że stracili w nich umiar. A dzięki temu, serial zyskał złą sławę.
4. „Pierwsze zabójstwo” – ocena 45/100 (Metacritic)
Nadchodzi czas, by nastoletnia wampirzyca Juliette (Sarah Catherine Hook) dokonała pierwszego zabójstwa, by zająć swoje miejsce w potężnej rodzinie wampirów. Za cel obiera dziewczynę o imieniu Calliope (Imani Lewis), która niedawno przybyła do miasta. Jednak ku zaskoczeniu Juliette Calliope okazuje się łowczynią wampirów pochodzącą ze słynnej rodziny pogromców nieumarłych. Obie dziewczyny odkrywają, że pokonanie swojej przeciwniczki nie będzie łatwe – w przeciwieństwie do zakochania się w niej – tymi słowami zachęcał do seansu Netflix.
Rozczarowani widzowie krytykowali nie tylko banalną i nierealistyczną fabułę (jak się okazuje, nie każdy lubi wątki wampiryczne), ale przede wszystkim nieudane efekty specjalne, które popsuły całość i podkopały wiarygodność świata przedstawionego.
Wampirzy serial młodzieżowy z lesbijskim wątkiem romansowym nie przypadł do gustu widowni i Netflix skasował tytuł po jednym sezonie. Wydaje się, że nie zawsze platforma wie, do kogo kieruje swoje treści i czy znajdzie wystarczająco liczną widownię, którą dany tytuł zachęci do seansu. W tym wypadku wydaje się, że serial napisał algorytm, a nie żywy człowiek. Wygląda to tak, jakby zebrane słowa kluczowe wrzucono do maszyny losującej, która wybrała dla nich przypadkową opowieść.
5. „W celi” – ocena 38/100 (Metacritic)
Serial to komediowy niby-dokument, którego akcja rozgrywa się w fikcyjnym zakładzie karnym dla kobiet Woldsley. Jego scenarzystką i twórczynią jest Catherine Tate, która gra kilka różnych ról, począwszy od naczelniczki Laury Willis, gorliwej wyznawczyni teorii, że kreatywność prowadzi do resocjalizacji, aż po odsiadującą wyrok dożywocia, psychopatyczną Dużą Viv. Fabuła serialu obejmuje okres sześciu tygodni, w trakcie których osadzone przygotowują się do występu w musicalu reżyserowanym przez Cheryl Fergison — dawną gwiazdę serialu „Eastenders”. W trakcie kolejnych prób ekscentryczna ekipa kobiet odnajduje w sobie wewnętrzną siłę, nabiera pewności siebie i zacieśnia więzy przyjaźni.
Jak pisze Netflix – „W celi” to zabawny, a przy tym zaskakująco poruszający obraz, który wyciąga na światło dzienne bardziej komiczne momenty więziennego życia.
Zarówno recenzenci najbardziej opiniotwórczych serwisów, jak i widzowie pisali, że serial jest przestrzały, niepasujący do współczesnych realiów, powoduje uczucie zażenowania i wstydu, a nie wprawia w dobry humor i relaksuje.
Mimo docenienia Catherine Tate za dotychczasowy dorobek, krytycy nie zachęcają do oglądali „W celi” jeśli chcemy uniknąć „festiwalu cringe’u”.
Netflix ma globalnie 247 mln subskrybentów
Netflix nie podaje, ilu użytkowników ma w Polsce. Z danych Mediapanel wynika, że w listopadzie br. platforma, jako serwis www i aplikacja mobilna (na smartfonach i tabletach, Mediapanel nie obejmuje korzystania ze smart tv), przyciągnęła 10,33 mln użytkowników (co dało 34,78 proc. zasięgu), każdego średnio na 5 godzin, 3 minuty i 26 sekund.
W trzecim kwartale 2023 roku globalnie liczba subskrybentów Netfliksa zwiększyła się o 8,76 mln do 247,15 mln, a przychody wzrosły rok do roku o 8 proc. do 8,5 mld dolarów.
Dołącz do dyskusji: Najgorsze seriale Netfliksa