Od premiery „Pokemon Go” wartość Nintendo podwoiła się. Spółka więcej warta niż Sony
Od momentu premiery gry mobilnej „Pokemon Go” wycena rynkowa Nintendo wzrosła dwukrotnie i wynosi obecnie 42,5 mld dol. Co ciekawe, Nintendo nie jest wydawcą gry, ale ma udziały zarówno w firmie Ninatic, która stworzyła „Pokemon Go” jak i w Pokemon Company. Nintendo jest już więcej warte niż Sony.
Od 6 lipca, kiedy „Pokemon Go” zadebiutowało w Stanach Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii kurs akcji Nintendo idzie cały czas w górę, co przekłada się na rynkową wycenę spółki. Jest ona w tej chwili warta ponad 42,5 mld dol. czyli dwa razy więcej niż w dniu debiutu gry. To więcej niż wynosi rynkowa wycena Sony - niecałe 38,2 mld dol. Jest to spowodowane rosnącym zainteresowaniem grą, która w tej chwili jest już oficjalnie dostępna w 35 krajach, w tym w Polsce.
"Pokemon Go” jest grą na urządzenia mobilne, która wykorzystuje tzw. rozszerzoną rzeczywistość (ang. augmented reality, w skrócie AR). Gracze mogą się wcielić w trenerów Pokemonów i "łapać” nowe stworki w fizycznej przestrzeni dzięki lokalizacji GPS i zastosowaniu AR. Mogą również staczać pokemonowe pojedynki.
Grę można pobrać za darmo, natomiast w trakcie rozgrywki można kupować wirtualną walutę, za którą nabywa się różne przedmioty. Jest dostępna zarówno na urządzeniach z systemem iOS jak i Android. Oficjalnie gra jest dostępna w polskich sklepach z aplikacjami od soboty. Gracze wcześniej obchodzili geolokalizacyjne restrykcje i ściągali grę logując się z zagranicznych sklepów.
Na wszystkich 35 rynkach, na których gra jest dostępna, „Pokemon Go” znajduje się w czołówce rankingów najlepszych aplikacji i programów najszybciej zyskujących popularność, zarówno w AppStorze jak i Sklepie Play. Produkcja Niantica jest w tej chwili bardziej popularna niż Candy Crash Saga.
Nintendo nie jest producentem gry, lecz jest udziałowcem studia Niantic, które stworzyło tę produkcję oraz Pokemon Company. Szef studia, zapowiedział, że w najbliższej przyszłości w grze pojawią się formaty reklamowe. Firmy posiadające fizyczne punkty sprzedaży czy obsługi klienta będą mogły zapłacić za to, aby pojawiły się one na stałe na mapie w „Pokemon Go” oraz aby gracze mogli znaleźć tam rzadkie pokemony. W założeniu, ma to zwiększyć liczbę osób odwiedzających dany sklep czy punkt gastronomiczny, dlatego też reklama ma być rozliczana w modelu cost per visit.
Eksperci zauważają, że mogło dojść do przeszacowania kursu akcji Nintendo. Bankierzy inwestycyjni m. in. Deutsche Banku zauważają, że w tej chwili wycena japońskiej spółki jest porównywalna z wyceną Activision, Blizzarda czy Electronic Arts, które posiadają po ok. 5 proc. udziałów w rynku gier. Udział Nintendo nie przekracza 2 proc. Kurs akcji spółki może zatem gwałtownie spaść jeżeli okaże się, że sukces „Pokemon Go” nie przekłada się bezpośrednio na wyniki finansowe japońskiej firmy lub gdy emocje wokół produkcji zaczną stygnąć.
- Gra jest na tyle użyteczna dla reklamodawcy, jak długo użytkownicy z niej korzystają. Porównałbym tutaj Pokemon Go do nieco zapomnianej aplikacji Foursquare, a później Swarm. Obydwie bazują na grywalizacji i pojawianiu się w konkretnych lokalizacjach. Swarm już kilka lat temu przestał się rozwijać, a baza użytkowników nie przekroczyła 50 mln na całym świecie. Czy taki los może czekać „Pokemon Go”? - zastanawia się w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Ludwik Puczyłowski, senior performance specialist w VML Poland.
Zdaniem Puczyłowskiego, sukces „Pokemon Go” spowoduje, że grze mogą wyrosnąć konkurenci i gdy okaże się, że skutecznie zawalczą o uwagę graczy to wycena Nintendo ulegnie głębokiej korekcie. - Sukces tej aplikacji skłoni niejednego marketera z każdej kategorii do rozważania produkcji gry lub aktywacji zbudowanej na podobnym mechanizmie - podkreśla.
Dołącz do dyskusji: Od premiery „Pokemon Go” wartość Nintendo podwoiła się. Spółka więcej warta niż Sony