SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Piotr Kraśko: podczas debaty Donald Trump pełen energii i pasji, a Hillary Clinton z wyuczonymi formułkami

Donald Trump do pierwszej debaty prezydenckiej z Hillary Clinton nie był przygotowany. Na większość pytań nie miał gotowych odpowiedzi. W pierwszej fazie debaty to on miał w sobie więcej pasji i energii. Hillary Clinton mówiła jak polityk, który wygłasza kwestie wyuczone na pamięć, powtarzane już wcześniej na dziesiątkach wieców. Ale od pytania o zeznanie podatkowe, którego Trump wciąż nie ujawnił, role się odwróciły - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Piotr Kraśko z TVN24 Biznes i Świat.

John Kennedy uważany był za wyjątkowo niedoświadczonego kandydata, gdy zaczynał swoją kampanię. Tyle że miał za sobą czternaście lat w Kongresie i nagrodę Pulitzera w kieszeni za świetną książkę „Profiles in courage”. Demokraci śmiali się z Reagana, że jego życiową rolą był film, w którym jego partnerem była małpa, zapominając, że był gubernatorem stanu Kalifornia. Gdyby Kalifornia była niepodległym państwem byłaby szóstą gospodarką świata, a w czasach Reagana może nawet piątą. Clinton był gubernatorem Arkansas, Carter gubernatorem Georgii, George H.W. Bush ambasadorem w Chinach, przy ONZ, byłym dyrektorem CIA i wiceprezydentem, jego syn gubernatorem Texasu.

Donald Trump sześć razy zbankrutował i nigdy w życiu nie ubiegał się o żaden urząd, nie sprawował żadnej funkcji publicznej. Trudno nie mieć dla niego uznania za stworzenie wielkiego koncernu pod marką Trump, ale to nie daje gwarancji, że ma choćby cień planu w jaki sposób zrealizować wszystkie obietnice, sprowadzające się do hasła – „Make America Great Again”.

W czasie debaty z Hillary Clinton, Donald Trump był najlepszy, gdy mówił o tragedii jaką dla milionów Amerykanów jest zamykanie fabryk w USA i przenoszenie ich za granicę. Krytykował umowy handlowe, na których korzystają partnerzy Ameryki, a  nie ona sama. Ma dużo racji, ale była sekretarz stanu straciła tez okazję, żeby przypomnieć mu gdzie produkowane są krawaty, garnitury i koszule sprzedawane pod marką Trump. Nie w Ohio i Pensylwanii, gdzie ludzie tracą pracę, a w Pakistanie i Bangladeszu. Meble, które są wyposażeniem jego hoteli sprowadzane są do Las Veagas z Turcji, a nie z Południowej Dakoty. Ściąganie amerykańskiego biznesu z powrotem do Ameryki mógłby spokojnie zacząć od siebie, zanim przekona do tego innych.

W ciągu dwudziestu pierwszych minut debaty bez wątpienia jednak to Donald Trump miał w sobie więcej pasji i energii. Hillary Clinton mówiła jak polityk, który wygłasza kwestie wyuczone na pamięć, powtarzane już wcześniej na dziesiątkach wieców. Ale od pytania o zeznanie podatkowe, którego Trump wciąż nie ujawnił role się odwróciły. Luźno rzucona uwaga, że grał na spadki na rynku nieruchomości i zarobił na tym miliony „bo na tym polega biznes” średnio się pewnie spodobała 5 milionom Amerykanów, którzy stracili wtedy domy. Jeszcze bardziej musiał zirytować kiedy stwierdził, że nie płacił podatków federalnych jako właściciel kasyn w Vegas, bo był „sprytny”. Wyszło na to, że dziesiątki milionów o wiele mniej od niego zamożnych Amerykanów płacących podatki to po prostu frajerzy. Kiedy Trump narzekał na straszny stan w jakim jest amerykańska infrastruktura z lotniskami na czele – Clinton bardzo celnie zauważyła, że może byłoby z tym lepiej, gdyby płacił podatki.

Tylko jeden raz rozległy się oklaski, gdy Clinton odpowiedziała na atak Trumpa, który zarzucał jej, że zaszyła się przed debatą w domu, zamiast spotykać się z ludźmi. Była sekretarz stanu przyznała, ze przygotowywała się do debaty, tak jak i jest przygotowana do tego, by być prezydentem.
 
Donald Trump przez większość kampanii wygłasza przemówienia bez kartki i bez promptera. I potrafi być autentycznie porywający. Tyle, że przemawia na wiecach, na których wie, że nikt mu nie będzie przerywał, nie będzie weryfikował tego co mówi, a mówi do swoich wyznawców. Sam przyznaje, że kiedy emocje gasną zawsze może rzucić hasło budowy muru na granicy z Meksykiem i wywoła entuzjazm. Tego w czasie debaty zrobić nie mógł i wyraźnie pod koniec czuł się z tym nieswojo. Zrobił też coś, czego przed nim nie zrobił żaden kandydat. Po debacie wyszedł do hallu, w którym stali dziennikarze, by jeszcze z nimi porozmawiać. Ale wyraźnie nie było w nim poczucia triumfu. Sprawiał wrażenie kogoś, kto na wszelki wypadek rozmawia z ludźmi, by przekonać ich, ze jednak dobrze wypadł.

Przekonanie o własnej sile, gdy jest spontaniczny musiało sprawić, że po prostu zrezygnował z przygotowań. Musiał wiedzieć, że padną pytania o podatki, problemy rasowe, stosunek do kobiet, pieniądze jakie dał mu ojciec na rozpoczęcie biznesu, a jednak nie miał na żadne z nich dobrej odpowiedzi. Clinton nie jest politykiem, który będzie miał wyznawców jak Trump, czy osiem lat temu Barack Obama, ale sprawiała wrażenie kogoś, kto wie co mówi, kto brał udział w negocjacjach z Iranem, wie jak działa rosyjska dyplomacja i wie co wynika z art. 5 traktatu założycielskiego NATO. Ktoś powie, że akurat to niespecjalnie interesuje wyborców w Wyoming. I tak i nie. Dziesiątki razy przed poniedziałkową debatą amerykańskie stacje telewizyjne przypominały fragment starcia Ford - Carter z 1976 r., gdy urzędujący prezydent stwierdził, ze środkowa i wschodnia Europa nie są pod sowiecką dominacją. Do dziś nikt w Ameryce nie ma wątpliwości, że ta jedna gafa mogła kosztować Forda prezydenturę. Poległ na nieznajomości sytuacji Polski, Czechosłowacji i Węgier, a nie poziomu bezrobocia w Nevadzie. Trump nie musi podzielić losów Forda, ale w tak zaciętej kampanii, w której będzie się liczył każdy głos - także każdy błąd może przesądzić o wyniku.

Ostatnim prezydentem, który wygrał z naprawdę ogromną przewagą, był Ronald Reagan w 1984 roku. Wygrał wtedy w 49 na 50 stanów! Może już nikt nigdy nie powtórzy tego sukcesu – tak bardzo podzielonym krajem i to niemal równo stała się potem Ameryka. George W. Bush wygrał dzięki 500 głosom na Florydzie. Tak może być też teraz i najmniejszy błąd, najmniejszy brak koncentracji przesądzi o tym, kto zostanie kolejnym „Kapitanem Wolnego Świata”, jak swojego prezydenta lubią nazywać Amerykanie.


Piotr Kraśko, dziennikarz „Faktów z zagranicy” w TVN24 Biznes i Świat i „Dzień dobry TVN”

Dołącz do dyskusji: Piotr Kraśko: podczas debaty Donald Trump pełen energii i pasji, a Hillary Clinton z wyuczonymi formułkami

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
j
To jest serwis o mediach czy o polityce bo nie rozumiem? Dlaczego wy się debatą w Stanach zajmujecie?
0 0
odpowiedź
User
conf
krasko wie co mowi, to ekspert :) jeśli on wieszczy zwycięstwo clinton, to znaczy że na 100% wygra niestety trump:( a najgorsze dla polski jest to że tu nie ma dobrego dla nas wyboru:(
0 0
odpowiedź
User
qq
no to mnie Pan Kraśko zaskoczył.. bo tekst jest.. niegłupi (może nie oddaje w pełni klimatu wyborczego i społecznego USA, ale i tak jest nieźle) - czyli nie tylko infotainment? zobaczymy
0 0
odpowiedź