SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„Bright” z Willem Smithem nie olśniewa, ale Netflix słusznie stawia na własne filmy (opinie)

„Bright” od Netflixa spotkał się z chłodnym przyjęciem krytyków i wielu widzów. Zapytani przez nasz portal recenzenci wskazują na braki scenariuszowe i niedoskonałą reżyserię, a także szereg uchybień realizacyjnych filmu. Część  nich przyznaje jednak, że stawiając na produkcję własnych filmów, platforma znana obecnie głównie z seriali podejmuje słuszną decyzję. Dla Wirtualnemedia.pl komentują Grzegorz Barański, Krzysztof Ceran oraz Andrzej Tucholski.

„Bright” to osadzona w alternatywnej rzeczywistości historia, w którym obok ludzi żyją inne rasy – orkowie, elfy czy wróżki. Dwóch policjantów z Los Angeles - Scott Ward (Will Smith) i Nick Jakoby (Joel Edgerton) niespodziewanie znajdują się w posiadaniu artefaktu pożądanego przez wszystkich. Reżyserem filmu jest jest David Ayer, a scenarzystą - Max Landis. Za produkcję odpowiadają David Ayer, Eric Newman oraz Bryan Unkeless.

W „Bright” zagrali także Noomi Rapace, Lucy Fry, Edgar Ramirez, Ike Barinholtz, Enrique Murciano, Jay Hernandez, Andrea Navedo, Veronica Ngo, Alex Meraz, Margaret Cho, Brad William Henke, Dawn Olivieri i Kenneth Choi.

„Bright” został udostępniony widzom Netflixa na całym świecie 22 grudnia 2017 roku. Produkcja okazała się komercyjnym sukcesem - w ciągu pierwszych trzech dni od premiery odtworzono go 11 mln razy. Netflix podjął decyzję o kontynuacji „Bright”, jednak za scenariusz odpowiadał będzie reżyser David Ayer zamiast Maxa Landisa.

Film spotkał się z krytyką dużej części recenzentów i widzów. Produkcji zarzucano m.in. słaby scenariusz i reżyserię czy nadmiar uproszczeń i wątków.

Zapytani o ocenę filmu eksperci zwracają uwagę, że choć „Bright” nie jest produkcją najwyższej próby, to warto docenić, że Netflix zdecydował się na jego produkcję.

- „Bright” to krok w świetną stronę. Prosty, nie silący się na zgrywanie poważnej produkcji – mówi naszemu portalowi Andrzej Tucholski, twórca internetowy. - Szczerze mówiąc stęskniłem się za filmami akcji rodem z lat dziewięćdziesiątych. Tymi gdzie dwóch gliniarzy siedzi w aucie i gada do siebie zabawnymi tekstami, a widz wie, że właśnie "przeczekuje" do kolejnej energetycznej sceny, która może - choć nie musi - mieć większego sensu. Całość raczej nie zapisze się złotymi literami w historii światowego kina, ale wieczór się przy niej spędza wyjątkowo sympatycznie. Czekam na bardziej dopracowany fabularnie, spójniejszy sequel - przyznaje Tucholski.

Według Grzegorza Barańskiego, jednego z prowadzących kanał Tylko Kino na YouTube, dwa największe mankamenty produkcji Netflixa to scenariusz i reżyseria. Twórca krytykuje także, w jaki sposób pokazano świat filmu.

- „Bright” to ciekawy eksperyment i odważny rzut rękawicą w kierunku tradycyjnych producentów filmowych na polu blockbusterów. Niestety film zalicza porażkę na poziomie reżyserskim i w kwestii scenariusza. Sceny akcji, które są nieliczne jak na film tego gatunku, wołają o pomstę do nieba - są zbyt ciemne i chaotyczne. Główny bohater odgrywany przez Willa Smitha jest postacią, którą trudno jest polubić. To samo tyczy się świata przedstawionego w filmie: obiecano nam różnorodność i bogactwo, zamiast którego, po 10 minutach otrzymujemy nudę i pustkę. Bright to wyjątkowo nietrafiona produkcja, która powinna zwrócić uwagę włodarzy Netflixa, że dobór odpowiedniego reżysera i scenarzysty jest kluczem do sukcesu – komentuje Grzegorz Barański.

Na ten sam problem uwagę zwraca Krzysztof Ceran, prowadzący podcast Myszmasz na Podsłuchane.pl.

- Pomysł, by przedstawić współczesny świat, gdzie obok ludzi żyją też inne, znane z dzieł fantasy gatunki, jest pewną nowinką w kinie. Temat ten był wielokrotnie przerabiany w innych mediach (jednym z najpopularniejszych skojarzeń jest cykl gier fabularnych i komputerowych "Shadowrun"), ale nie było dotąd wysokobudżetowego filmu akcji, który oferowałby widzom coś takiego. Rzecz w tym, że na nowince się kończy. Poza pokazaniem widzom "orków w getcie", w "Bright" nie ma żadnego pomysłu na ten świat. Elfy, orki, centaury i kto wie jakie jeszcze inne stworzenia mieszkają wśród ludzi od zawsze, ale ich Los Angeles jest nieodróżnialne od naszego. Ich historia najwyraźniej potoczyła się tak samo, mamy wspomniane Alamo. Ich popkultura najwyraźniej wygląda tak samo, mamy wspomnianego "Shreka". Owszem, w jednym dowcipie wspomniana zostaje "muzyka orków" - która brzmi po prostu jak jeden z "naszych" podgatunków muzyki metalowej, więc tu również twórcy nie wykazali się inwencją - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Krzysztof Ceran.

„Orkowie w getcie”

Niektóre recenzje zwracają także uwagę na metaforyczny sposób przedstawienia problemu rasizmu w „Bright”. Zdaniem Krzysztofa Cerana, zabieg ten przeprowadzono zbyt powierzchownie, co rzutuje na odbiór całego filmu.

- Główna metafora kończy się na "orkach w getcie". "Bright" raz po raz pokazuje nam tę jedną sztuczkę, którą ma w swoim repertuarze - orkowie są prezentowani tak, jak kino zazwyczaj prezentuje czarnoskórych ludzi. Orkowie - gangsterzy, orkowie - ofiary policyjnej przemocy, dyskryminowani orkowie na służbie policyjnej. Tyle tylko, że film nie ma na ten temat nic do powiedzenia. Podmienił Afroamerykanów na orków - i tyle. A przecież mając Willa Smitha na pierwszym planie, można było pociągnąć to dalej, pokazać sytuację czarnej mniejszości i skontrastować ją z dyskryminacją orków. Ale w "Bright" czarnoskóry policjant jest tylko biernym obserwatorem całej tej dyskryminacji. Czy to znaczy, że - parafrazując Terry'ego Pratchetta - problem rasizmu znika w momencie, gdy można być gatunkistą? - zastanawia się Ceran.

Prowadzący podcast Myszmasz wytyka „Bright” także mocne niedociągnięcia realizacyjne – głównie w scenach akcji.

- Wiele scen akcji jest tak ciemnych, że często nie miałem pojęcia co się właściwie dzieje. Czy "Bright" jest dobrym filmem akcji? Nie mogę na to odpowiedzieć, bo nie byłem w stanie jej dostrzec. Czyli chyba nie jest – komentuje Krzysztof Ceran.

Platforma Netflix zamierza w tym roku przeznaczyć na produkcje własne 8 miliardów dolarów. Na całym świecie ma już ponad 109 mln użytkowników.

Dołącz do dyskusji: „Bright” z Willem Smithem nie olśniewa, ale Netflix słusznie stawia na własne filmy (opinie)

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Sam
Praca online jest teraz tak latwa w Internecie. Mozesz zarobic znaczna kwote w ciagu zaledwie kilku godzin. Moja dzienna wyplata to 600 $, po prostu pracuje kilka godzin na Facebooku

Mozesz to sprawdzic tutaj ... >>>>>>>> w­w­w.E­a­r­n­5­5.c­o­m™
0 0
odpowiedź
User
Jwch
Gwiezdne wojny zarabiają, ludzie jak zahipnotyzowani biegną do kin i nikt nie mówi o scenariuszu, po co zajmujecie się krytyka?
0 0
odpowiedź
User
Widz
Bardzo dobry film
0 0
odpowiedź