„Super Express” wygrał proces o „szaleństwo” autora „Zamachu w Smoleńsku”. Nie zapłaci 500 tys. zł
„Super Expressu” (Murator) wygrał proces z Leszkiem Szymowskim, autorem książki „Zamach w Smoleńsku”. Szymowski domagał się od tabloidu przeprosin i 500 tys. zł odszkodowania m.in. za sugerowanie, że jest chory psychicznie i współwinny katastrofy smoleńskiej.
W kwietniu 2011 roku, niedługo po ukazaniu się „Zamachu w Smoleńsku” Leszka Szymowskiego, „Super Express” omówił w kilku artykułach główne tezy tej książki. W swoim komentarzu wyliczył i skrytykował je Sławomir Jastrzębowski.
- Szymowski twierdzi, że 10 kwietnia 2010 roku polski Tu-54M mimo trudności wylądował w błocie w Smoleńsku zaledwie lekko uszkodzony. Ale potem został rozerwany wybuchem... bomby próżniowej! I to dopiero ten wybuch - według Szymowskiego - zabił pasażerów samolotu. Ci, którzy mimo wybuchu nie zginęli - według Szymowskiego - byli dobijani strzałami z broni palnej! - stwierdził Sławomir Jastrzębowski w tekście zatytułowanym „Szaleństwo osiągnęło apogeum”. - Autor nie jest zwykłym wariatem, tylko dziennikarzem, który publikował swoje materiały w kilku znanych na polskim rynku tytułach. Szaleństwo osiągnęło apogeum. Co z tym zrobić? - pytał Jastrzębowski.
Leszek Szymowski uznał, że w ten sposób naczelny „Super Expressu” zasugerował jego chorobę psychiczną. Ponadto zdaniem autora „Zamachu w Smoleńsku” publikacje tabloidu zawierały sugestię, że ponosi on współodpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Zarzucił też gazecie, że nie zacytowała jego wypowiedzi przekazanej dziennikarzowi, tylko zmyślony komentarz.
Szymowski pozwał „Super Express”, domagając się sprostowania nieprawdziwych informacji, przeprosin oraz 500 tys. zł odszkodowania.
Jak informuje nas Sławomir Jastrzębowski, podczas rozprawy, która odbyła się w zeszłym tygodniu, zeznał, że pisząc o szaleństwie, miał na myśli wyjątkowy cynizm Szymowskiego i kierowanie się przez niego wyłącznie chęcią zarobienia poprzez publikację książki pieniędzy na katastrofie smoleńskiego. Jastrzębowski dodał, że przygotowując artykuły o „Zamachu w Smoleńsku” dziennikarze „SE” poprosili o opinie kilku ekspertów, z których jeden nie chciał się merytorycznie wypowiadać, tylko zasugerował autorowi książki wizytę u psychiatry. Stąd w tekście metafora z szaleństwem osiągającym apogeum.
Sędzia przychylił się do tych wyjaśnień, oddalając w całości powództwo Szymowskiego i nakazując mu pokrycie kosztów procesu wynoszących ok. 3 tys. zł.
Wyrok jest nieprawomocny, a Leszek Szymowski zapowiada, że się od niego odwoła. - Orzeczenie mnie dziwi, bo w ustnym uzasadnieniu sąd de facto pozwolił obrażać tych, którzy mają inne od oficjalnej opinie o katastrofie smoleńskiej - komentuje autor „Zamachu w Smoleńsku”.
W styczniu br. Leszek Szymowski przegrał proces z dziennikarzem „Do Rzeczy” Cezarym Gmyzem, też dotyczący publikacji krytykujących jego książki (przeczytaj o tym więcej).
W kwietniu br. średnia sprzedaż ogółem „Super Expressu” wynosiła 150 209 (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich dzienników ogólnopolskich).
Dołącz do dyskusji: „Super Express” wygrał proces o „szaleństwo” autora „Zamachu w Smoleńsku”. Nie zapłaci 500 tys. zł
Może by tak cały PiS pełen psychopatów i schizofreników poszedł do sądu?