Organizatorzy nielegalnych wyścigów chcą pozwać „Uwagę!” TVN za prowokację dziennikarską z GPS-ami
W minionym tygodniu w „Uwadze!” TVN pokazano reportaż o nielegalnych wyścigach ulicznych z cyklu Warsaw Night Racing. Ich organizatorzy grożą autorom materiału pozwem za rozdawanie gadżetów z ukrytymi nadajnikami GPS i podanie odczytów zarejestrowanych przez nie prędkości.
Reportaż Mateusza Sadowskiego pokazany w „Uwadze!” w zeszły czwartek opisywał nielegalne wyścigi uliczne w Warszawie, organizowane cyklicznie. Żeby wziąć w nich udział, dziennikarz najpierw wypożyczył bardzo szybki samochód.
Uczestników wyścigów, chwalących się swoimi popisami na drogach, nagrywał przede wszystkim z ukrytych kamer. Pokazał też kontrolę trzeźwości i inne interwencje policji dotyczące nocnych rajdów. W reportażu znalazły się też fragmenty internetowych nagrań z takich wyścigów.
Autorzy materiału zdecydowali się również na prowokację dziennikarską. - Pod pretekstem akcji promocyjnej nowej wypożyczalni aut, nasza dziennikarka przebrana za hostessę wręczyła kilkunastu losowo wybranym uczestnikom rajdu zabawkowe modele aut. W pięciu z nich ukryliśmy nadajniki GPS. Mają działać przez kolejne kilka godzin, a przez ten czas ustalić, z jaką prędkością będą poruszać się pojazdy, we wnętrzu których znajdują się nadajniki - opisano w materiale.
Następnie pokazano analizę wyników pomiaru prędkości przeprowadzoną przez eksperta z firmy Gannet Guard Systems. Okazało się, że jeden z samochodów na odcinku z ograniczeniem do 60 km/h jechał 101 km/h, a inny - z prędkością 117 km/h tam, gdzie przepisy pozwalają jechać maksymalnie 50 km/h.
Na fanpage’u facebookowym „Uwagi!” przy zapowiedzi reportażu i linku do niego pojawiło się wiele krytycznych komentarzy. Zarzucano twórcom materiału, że dobrali do niego internetowe nagrania z różnych wyścigów ulicznych oraz w tonie oburzenia mówiono o przekraczaniu prędkości, do jakiego dochodzi na stołecznych drogach na co dzień.
Przede wszystkim skrytykowano to, że dziennikarze podstępnie przekazali niektórym kierowcom nadajniki GPS, a potem posłużyli się pomiarami z urządzeń. Według części internautów w ten sposób naruszono prawo - według art. 267 par. 3 Kodeksu karnego za nielegalne zainstalowanie u kogoś lokalizatora GPS grozi do dwóch lat więzienia.
Ten argument przytoczono też na fanpage’u Warsaw Night Racing. - Za swoją „prowokacje” ludzie Was zlinczują, a My dowiemy się czy za Wasz koszt teraz nie zbudujemy toru - napisano w czwartek wieczorem do dziennikarzy „Uwagi!”. - P.S Szukamy prawnika aby dojechać ich na grubo, oddamy 50% z wygranej sprawy. A kolejne 50% przekażemy na cele dobroczynne - dodano.
- Ne zabijajcie się w komentarzach, żadne prawo nie pozwala na podobne zagrywki i choć zgodę dał sam redaktor naczelny TVN nie zwalnia ich z odpowiedzialności. Podobne praktyki mogą stosować tylko jednostki specjalne, a od kiedy TVN jest jednostka specjalna? Zakładając, że nadajniki były rozdane celem weryfikacji, z jakimi prędkościami się poruszamy, więc konkretnie było wiadomo gdzie ten nadajnik trafi i po co. Wiemy też, że TVN ma stado prawników, ale My też nie jesteśmy palcem robieni - stwierdzono w sobotę.
Zamieszczono też oświadczenie w formie wideo. – Społeczność WNR tworzą ludzie, którzy ponad wszystko kochają motoryzację i wszystko, co z nią związane. Nikogo nie namawiamy do szybkiej jazdy, nikt z nikim nie stoi z batem i nie każe mu się ścigać, każdy robi to dobrowolnie - słyszymy w nagraniu.
Wideo nakręcono obok dawnego toru FSO na Żeraniu, gdzie prze laty odbywały się wyścigi i popisy samochodowe. Od początku ub.r. teren jest przygotowywany pod zabudowę.
Dołącz do dyskusji: Organizatorzy nielegalnych wyścigów chcą pozwać „Uwagę!” TVN za prowokację dziennikarską z GPS-ami