Jest pozew w sprawie okładki „Newsweeka” z Misiewiczem i Jakim inspirowanej plakatem teatralnym
Mateusz Obarek, autor plakatu, na którym - jak twierdzi - wzorował się „Newsweek Polska” (Ringier Axel Springer Polska) przygotowując jedną ze swoich okładek, skierował sprawę do sądu. Żąda zadośćuczynienia i przeprosin. - Pozew ma prawo złożyć każdy - komentuje dla Wirtualnemedia.pl redaktor naczelny tygodnika, Tomasz Lis.
Dołącz do dyskusji: Jest pozew w sprawie okładki „Newsweeka” z Misiewiczem i Jakim inspirowanej plakatem teatralnym
Mówisz o odtwarzaniu rzeczywistości a nie tworzeniu. W przykładowej sprawie nie brany jest pod uwagę portret mężczyzny, a specyficzne - oryginalne jego ujęcie i to oryginalne podejście - wyrażone w sposobie uchwycenia krawatu - a nie portret sam w sobie, stanowi przedmiot ochrony. Odpowiadając na twoje pytanie jeśli ktoś namalowałby jelenia na rykowisku w sposób oryginalny zaznaczając swoją oryginalność, a nie jedynie odtwarzając rzeczywistość, jego oryginalne podejście do tematu podlegałoby ochronie. Dostrzegłby on bowiem w tym banalnym obrazku coś czego nie dostrzegli inni. Wcześniej i równocześnie. Widzisz, prawnicy nie rozumieją tego, że każdy twórca chce się wyróżnić, chce być oryginalny. Nie tworzy więc jak inni tylko stara się iść inną drogą. I to jest twórczość, o której mówi, i którą chroni ustawa o prawie autorskim - tworzenie rzeczy unikalnych. Wbrew pozorom, nawet po tysiącach lat tworzenia niezliczonej liczby twórców, cały czas powstaje coś nowego wyznaczając postęp w sztuce. Są na to niezbite dowody. Idąc twoją logiką taki postęp powinien być procesem zamkniętym, chwilowym i dawno się zakończyć, bo ilość środków wyrazu jest mała i ograniczona. A on trwa. Mimo tego, że prawnicy wciąż starają się udowodnić, że ochrona oryginalności czyni ten proces niemożliwym. Rozwój polega na tworzeniu nowego a nie kopiowaniu.