Coraz większe zainteresowanie obligacjami korporacyjnymi. Dominują banki, spółki wierzytelnościowe i deweloperów
Branża finansowa, czyli banki i spółki wierzytelnościowe, a także deweloperzy to dziś najlepsi z punktu widzenia funduszy inwestycyjnych emitenci korporacyjnych obligacji. Na polskim rynku rośnie zainteresowanie tymi papierami, choć tylko wybranymi, bo poddawane są one rygorystycznej selekcji.
Od maja akcje na polskiej giełdzie systematycznie tanieją. Niskie stopy procentowe NBP obniżyły oprocentowanie lokat to poziomu 2 proc. rocznie. Równie nisko oprocentowane są bezpieczne papiery skarbowe. W tej sytuacji inwestorzy coraz łaskawszym okiem spoglądają na znacznie wyżej oprocentowane obligacje emitowane przez firmy. Można na nich zarobić od 4 do niekiedy nawet 20 proc. rocznie. Jedyny problemem jest dobre rozpoznanie kondycji emitenta, bo w razie jego bankructwa można stracić wszystko.
– Najczęściej odbywa się to w ten sposób, że zarządzający spotyka się ze spółką – wyjaśnia Paweł Gołębiewski, zarządzający BPH TFI. – Spotyka się z przedstawicielami spółki, dyskutuje o planach spółki, ocenia czysto wskaźnikowo firmę, próbuje jakoś to skwantyfikować, najczęściej w jednej lub w dwóch liczbach, żeby dokładnie sobie zobrazować ryzyko kredytowe, które się wiąże w spółce. I oczywiście sam instrument, czy jest zabezpieczony, czy niezabezpieczony, po jakim czasie następuje wykup.
Preferowanym przez fundusze inwestycyjne instrumentem są obligacje emitowane na maksymalnie 3 lata. Choć, jak zaznacza Paweł Gołębiewski, w przypadku firm o bardzo dobrej kondycji mogą być wyjątki od tej zasady.
– Oczywiście w przypadku emitentów o wysokim standingu finansowym to może być dłuższy czas, np. dla banków 5 czy nawet 7 lat. W tych wskaźnikach istotny jest poziom zadłużenia, tzn. struktura bilansu, to, czy spółka jest mocno zadłużona, jak bardzo jest zadłużona w stosunku do spółek konkurencyjnych z danej branży. Ważne są również wskaźniki rentowności, jak ona sobie radzi, czy generuje cashflow, bo to jest podstawa naszych analiz.
Dla funduszy inwestycyjnych równie ważna jak kondycja finansowa emitenta jest płynność jego papierów. Dlatego przed zakupem obligacji korporacyjnych sprawdza się, czy inne fundusze też są nimi zainteresowane.
– Ma to na celu sprawdzenie tego, czy będzie możliwa później wymiana tych obligacji – wyjaśnia Paweł Gołębiewski, zarządzający BPH TFI. – Czy już ktoś postawił na komitecie taki podmiot i już go przepracował, czy go zna i czy jest możliwość obracania później tą obligacją, jeśli zmienimy naszą ocenę, która jest weryfikowana co kwartał, i będziemy chcieli dokupić, zwiększyć czy zmniejszyć ten poziom, to ważny jest próg emisji i liczba zaangażowanych stron.
Wśród najlepszych emitentów obligacji korporacyjnych inwestorzy wymieniają banki. Część z nich została ostatnio mocno przeceniona, zwłaszcza na rynku obligacji denominowanych w euro i w dolarze. Tymczasem jak się ocenia, ten sektor jako całość na pewno sobie poradzi i jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że któryś z podmiotów upadnie.
– Poza tym podchodzimy bardzo selektywnie do różnych branż – zaznacza Paweł Gołębiewski z BPH TFI. – Selektywnie branża deweloperska, również wierzytelnościowa. I te trzy branże, czyli bankowa, deweloperska i wierzytelnościowa, to są te najsilniej reprezentowane w indeksach rynku obligacji korporacyjnych. To są branże kapitałochłonne i tam też jest wybór dużej liczby podmiotów. Dla nas jest to bardzo ważne, bo płynność tego rynku nie jest duża.
Dołącz do dyskusji: Coraz większe zainteresowanie obligacjami korporacyjnymi. Dominują banki, spółki wierzytelnościowe i deweloperów