Debata Kaczyński-Tusk: To był nokaut - opinie ekspertów
Eksperci i obserwatorzy życia politycznego uważają, że w debaciepomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem zdecydowanaprzewaga należała do tego drugiego. Jedynie Jadwiga Staniszkistwierdzi, że był remis.
Politolog Aleksander Smolar uważa, że debataJarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska była sukcesem lideraPlatformy Obywatelskiej. Ale - podkreśla politolog - równieżzwolennicy Prawa i Sprawiedliwości mogą być zadowoleni z zachowaniai wypowiedzi prezesa partii.
Zdaniem Smolara, nie ma sensu klasyfikacja sportowa debaty nazasadzie wygrany-przegrany. - W istocie kandydaci walczą o paręgłosów wyborców, a nie o całość puli. To nie są wybory prezydenckie- zauważył. Jednak - jak podkreślił - przed trudniejszym zadaniemstał Tusk, ponieważ przed debatą sondaże wskazywały na zwycięstwoJ. Kaczyńskiego.
- Z tego punktu widzenia Tusk niewątpliwie osiągnął sukces,ponieważ pokazał się w tej debacie jako postać wyrazista,zdecydowana, ofensywna, z dobrym sensem riposty i kompetentna -zaznaczył politolog.
Jarosław Kaczyński, w jego ocenie, często mylił się wodpowiedziach lub nie odpowiadał wcale, jeśli odpowiedzi byłyby dlaniego kłopotliwe.
- Jednak bardzo prawdopodobne, że zwolennicy JarosławaKaczyńskiego są zadowoleni z występu ich kandydata, bo w żadnymwypadku nie był zły, miał często dobre formuły i dobre riposty -podsumował Smolar.
Komentując wartość merytoryczną debaty, ocenił, że widzowie niedowiedzieli się zbyt dużo o programach obu polityków, ale i takwięcej niż w przypadku debaty Kaczyński-Kwaśniewski.
Smolara zaniepokoił brak po obu stronach wypowiedzi na tematkształtu polskiej demokracji, bo ani Tusk, ani Kaczyński nieporuszali tematów związanych, np. z próbami ograniczeniakompetencji Trybunału Konstytucyjnego, niezależności sądów,praktyką przejmowania kontroli jednej partii nad mediamipublicznymi, czyli - jak określił - "ze zjawiskiem zubażania treścipolskiej demokracji".
- To milczenie obu stron może być wstępem do zawarciaporozumienia i to są dodatkowe powody, żeby się niepokoić o kształtpolskiej demokracji - uważa Aleksander Smolar.
Debatę wygrał Tusk - uważa medioznawca prof. WiesławGodzic
- Doszło do zamiany ról: po raz pierwszyzobaczyliśmy Tuska błyskotliwego, precyzyjnego, z charyzmą, a podrugiej stronie zagubionego, zestresowanego premiera. To możeoznaczać początek końca PiS-u - powiedział Godzic.
Zdaniem Godzica, Tusk był lepszy w "sensie retorycznym". -Podkreślał bliskość życia: poprzez drobne stwierdzenia, ale coważne, kilkakrotnie powtarzane, np. że jeździ samochodem, ale jakokierowca, czyli ma prawo jazdy, a przecież niedawno ujawniono, żepremier nie ma - mówił Godzic.
Jego zdaniem premier ujawnił "rzeczy dość skandaliczne, że zajego koalicjantami chodziło CBA, dzięki czemu bylikontrolowani".
Według Godzica debata była błyskotliwa. - I dobrze, że takadebata miała miejsce, bo poprzednia była zdecydowanie słabsza -uznał.
Dodał, że debata pokazała, że Polska wkroczyła w niebezpiecznyetap, etap "mediokracji". - Takie debaty na świecie, są wyrazemznużenia debatami merytorycznymi. My nie przeszliśmy nigdy przezten etap, natomiast od razu wkroczyliśmy w ten, w którym kolorkrawata i kolor pudru może decydować o tym, kto będzie namirządził. I to jest smutne, i to jest niebezpieczne, ale cieszmysię, że to było błyskotliwe i dynamiczne - uznał Godzic.
Klik: Kaczyński znokautowany
Zdaniem politologa, profesora Kazimierza Kika z AkademiiŚwiętokrzyskiej, lider PO Donald Tusk znokautował premieraJarosława Kaczyńskiego.
- Praktycznie rzecz biorąc to była gra do jednej bramki. To niebyło zwycięstwo, to był nokaut. Kaczyński został znokautowany,zwłaszcza w kontekście zapowiedzi, jaki to Tusk jest marny -powiedział profesor Kik.
Politolog dodał, że podczas każdej z trzech części debatypunktował polityków. Według niego pierwszą część lider PO wygrał9:0, a drugą 8:0. Trzecia zakończyła się sukcesem Tuska 9:0.
Według profesora, w debacie widać było "mężów stanu dwóchróżnych państw".
- Mieliśmy do czynienia z mężem stanu państwa cywilizacjizachodniej, który nawołuje, by Polaków kochać, a rządy opierać namiłości bliźniego. Paradoksalnie jest nim liberał Tusk. I mamydrugiego, mówiącego, że Polacy mają się bać, bo tylko strach jestczynnikiem, który utrzyma porządek - ocenił.
- Mamy do czynienia z dwoma, przeciwstawnymi politykami:wschodnim na wzór Białorusi i zachodnim na wzór Irlandii iHiszpanii, jakim chce być Tusk - uważa politolog.
Zdaniem profesora, przewodniczący PO był w debacie konkretny.Posługiwał się liczbami i danymi. Według niego premier "uciekał wdemagogię". - Odniosłem wrażenie, że Kaczyński mówił tylko iwyłącznie do swojego elektoratu, czyli ludzi przekonanych i takichsamych obsesji, jak on. Nie argumentował, on osądzał - uważaKik.
Politolog, pytany, w jaki sposób debata może się przełożyć napoparcie dla PiS i PO w wyborach, powiedział, że "nikt rozumny ipełen dobrej woli nawet nie pomyśli by głosować na PiS".
Według niego, telewizyjny pojedynek wykazał też, że szefPlatformy "ma optymistyczny plan dla Polski". Dodał, że zaJarosławem Kaczyńskim stoją dwa lata rządów, czego nie ma Tusk. "Wkontekście tego wiarygodność Kaczyńskiego w stosunku do Tuska jestzerowa" - zaznaczył.
W odczuciu profesora, niemożliwa jest już powyborcza koalicjaPiS z PO.
- Koalicja między Kaczyńskim a Tuskiem jest niemożliwa.Kaczyński zrobił rzecz niedopuszczalną w trakcie debaty: podzieliłPlatformę i wyrzucił z niej Tuska. Tego nie dopuścił się Tusk wobecKaczyńskiego, a przecież premier także ma naprzeciw siebiepolityków, którzy czekają na jego potknięcie - zauważył.
- Wyrzucił z PO Tuska i zapowiedział porozumienie z jegonastępcami. Mówił do lidera partii o tym, że nie będzie liderem powyborach. Wykazał tym jedną rzecz: że nie jest mężem stanu, leczpolitykierem - ocenił profesor.
Flis: tylko Tusk
Według socjologa Uniwersytetu Jagiellońskiego dr. Jarosława Flisa,w debacie Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska - zdecydowaniezwyciężył lider Platformy Obywatelskiej.
- Jarosław Kaczyński wypadł słabiej, niż w debacie z AleksandremKwaśniewskim i wygląda na to, choć mało kto się tego spodziewał, żetrafił na zdecydowanie lepiej przygotowanego i mocniejszegoprzeciwnika, który - w większości przypadków - miał konkretneprzemyślane wypowiedzi - skomentował debatę Flis.
Jego zdaniem, Donald Tusk zdecydowanie lepiej wypadł w pierwszeji trzeciej rundzie, natomiast w środkowej części spotkaniapoświęconej polityce zagranicznej - zdaniem Jarosława Flisa - byłremis.
- W pierwszej rundzie było 1:0 dla Tuska dlatego, że wypunktowałsłabości rządu, niespełnione obietnice, a premier nie bardzo miałprzekonującą ripostę - zauważył socjolog. - A w trzeciej rundzie tastrategia Tuska uderzenia w słabe punkty Jarosława Kaczyńskiego,czyli w koalicję z Samoobroną, koalicję z LPR, była teżkorzystniejsza dla Tuska i to też był punkt dla niego - powiedziałFlis.
Zauważył jednocześnie, że również końcowe wystąpienie premierabyło "wyraźnie nieprzemyślane, powiedziane zbyt skomplikowanymjęzykiem, pełne jakichś dziwnych konstrukcji". Natomiast przesłanieDonalda Tuska - zdaniem Flisa - było bardzo osobiste i nastawionena konkretnego odbiorcę.
- Wydaje się, że Donald Tusk pokazał zdecydowanie lepszeoblicze, niż w ostatnich tygodniach - podsumował socjolog.
Negatywnie ocenił natomiast wzajemne uszczypliwości izłośliwości obu polityków, przede wszystkim obustronne zarzuty ikłamstwa oraz wracanie do spraw z przeszłości.
Migalski: sukces Tuska
Politolog dr MarekMigalski z Uniwersytetu Śląskiego uważa, że Donald Tuskzdecydowanie wygrał debatę z premierem Jarosławem Kaczyńskim.Wszystkie tercje, a także podsumowanie debaty Tusk miałzdecydowanie lepsze - powiedział Migalski.
- To, co było "leitmotivem" Tuska, to pokazanie, że on stoi postronie zwyczajnych Polaków. Wepchniecie Kaczyńskiego w bycieestablishmentem: że premier, nie wie co to są autostrady, sam ichnie budował, pytanie "gdzie są mieszkania?", że kurczaki są drogie- to wszystko ma świadczyć, że Kaczyński jest nie z tego świata, żejeździ w kolumnach pełnych BOR-owców - powiedział Migalski.
- Było to jakby odebranie Kaczyńskiemu tej idei, którą on miał -że PiS jest partią zwykłych ludzi. Tusk przez trzy tercjeprezentował się jako polityk znający problemy zwykłych ludzi,będący zwyczajnym facetem - co podkreślał - zaznaczył Migalski.
Jego zdaniem, wytworzeniu w oczach widzów takiego obrazu służyłym.in. podnoszone przez Tuska kwestie taniego państwa i politykizagranicznej. - Wyraźnie widać, że to było zadaniem Donalda Tuska -pokazanie się, że to nie Kaczyński, ale on i Platforma, prezentująprogram zwykłych ludzi i stoją po ich stronie - uważapolitolog.
Migalski zwrócił uwagę na kilka "poważnych wpadek" premiera. -Tusk pięknie "wypuścił" Kaczyńskiego z Irakiem i Afganistanem. Samnie zabierając zdania kazał się Kaczyńskiemu tłumaczyć z czegoś, cojest niepopularne w Polsce; przeciwstawił Bartoszewskiego Fotydze -wiadomo jakie Fotyga ma notowania - mówił polotolog.
Według Migalskiego, Tusk był w trakcie debaty bardziejrozluźniony. - Wtedy, kiedy trzeba było przycisnął, kiedy trzebabyło był wyluzowany, to on nadawał dynamikę tej rozmowie. Kaczyńskibył w wyraźniej defensywie, on się po prostu ciągle tłumaczył.Tusk, nie zwracając zbytnio uwagi na pytanie, prezentował swojąlinię - pokazywał Kaczyńskiego jako kogoś wyalienowanego, nierozumiejącego prostych ludzi, nie będącego prostym człowiekiem -ocenił.
- Nawet polecenie "niskimi piłkami" - sugerowaniemproniemieckości Tuska, i tym, że bronił karty praw socjalnychzawierającej pochwałę homoseksualizmu i eutanazji, nie odwróciłouwagi od głównej linii Tuska - dodał.
Pytany, czy premier okazał się w którymś momencie debaty lepszyod Tuska, Migalski odpowiedział, że w jego przekonaniu, nie. -Nawet publiczność była po stronie Tuska - była jakby "trzecimzawodnikiem", czego nie wykorzystała publiczność przyprowadzonaprzez Kaczyńskiego - wyjaśnił.
Politolog zauważył, że premier "odzyskiwał formę" w trzeciejczęści debaty - wykorzystał pytanie o koalicję. - Ale to było jużza późno. Jeśli gdzieś premier miał jakąś szansę na odzyskanieinicjatywy, to właśnie wtedy, kiedy nie wykluczał koalicji z PO,kiedy apelował do wyborców PO-PiS-u. Tusk się wyraźnie od tego jakgdyby odcinał, to nie był dla niego dobry czas - podkreśliłMigalski.
- Tutaj PO jest podwójnym beneficjentem, nie tylko odebrałagłosy PiS-owi, ale również przejęła je. Używając terminologiisportowej - bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie -podsumował Migalski.
Krzemiński: Tusk bardziej merytoryczny
Socjolog prof. Ireneusz Krzemiński uważa, że debatę JarosławaKaczyńskiego z Donaldem Tuskiem wygrał lider PO.
- Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że w tej debacie wygrałTusk, chociaż w różnych jej częściach różnie to bywało. Pierwszaczęść była Tuska, później premier odzyskał konwencję i polot.Najmniej podobała mi się trzecia część, która była oparta najakichś personalnych potyczkach - powiedział profesor.
Jego zdaniem, debata między premierem a Tuskiem była bardziejmerytoryczna, niż debata J.Kaczyńskiego z b. prezydentemAleksandrem Kwaśniewskim. - Nie była to konfrontacja na poziomieogólników, jak to było w poprzedniej debacie. Tu były jednakkonkrety. Donald Tusk był przygotowany do niej, był niezwyklekonkretny, operował liczbami. Zresztą premier też mówił o liczbachi to dawało poczucie że mówimy o konkretach. Od razu podniosło towartość wypowiedzi - mówił Krzemiński.
Przyznał jednak, że obie strony nie uniknęły demagogii. Ale -jak twierdzi - tej demagogii było więcej po stronie premiera.Zwłaszcza wtedy - uważa profesor - kiedy Jarosław Kaczyński mówił owolnorynkowej rekonstrukcji gospodarki i że było to źródłobezrobocia, ze była to bardziej decyzja polityczna niż skutekzjawisk, które musieliśmy przejść w tamtym czasie.
Według profesora, premier zadał prowokacyjne pytanie dotycząceoceny przez Tuska ministrów Ziobry i Kamińskiego. Można byłowywnioskować interpretację premiera, że "jeśli jesteś przeciwkonim, to jesteś przeciwko walce z korupcją" - uważa socjolog.
Krzemiński uważa, że debata może wzmocnić obraz Tuska i umocnićPO. Uważa, że lider Platformy był dobrze przygotowany, atakował ipokazał, że panuje nad sytuacją. - Pokazał o co mu chodzi, o jakistyl rządzenia - dodał. Natomiast premier - zdaniem socjologa - niebył tak dobrze przygotowany jak do debaty z Kwaśniewskim. - Miałnieco gorszy dzień - powiedział Krzemiński.
Krasnodębski: premier był zepchnięty dodefensywy
- Wygrał Donald Tusk - ocenił prof. Zdzisław Krasnodębski. Zdaniemsocjologa z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego wWarszawie, premier był "zepchnięty do defensywy" i nie byłprzygotowany na ostre starcie z szefem Platformy.
- Tusk był stroną, która przejęła inicjatywę, a premier byłwyraźnie źle "ustawiony" i nie był przygotowany na tak ostrą odpoczątku wymianę zdań - powiedział Krasnodębski. Dodał, że dopieropod koniec spotkania premier zaczął odrabiać straty.
- Premier był zepchnięty do defensywy - ocenił socjolog. Wedługniego, "premier robił wrażenie trochę zmęczonego kampanią".
Zdaniem Krasnodębskiego, lider PO ustawił się w debacie jakooceniający 2 lata rządów PiS, "zderzał program z realizacją", co wefekcie dawało korzystniejszą pozycję szefowi Platformy. Jak mówiłprofesor, dla premiera była to z góry trudniejsza sytuacja, gdyż"nie mógł zderzyć obietnic wyborczych PO z rzeczywistością".
W opinii profesora, J. Kaczyński za mało czasu poświęcił nawykazanie "niespójności poglądów Tuska na przestrzeni historii jegocałej kariery politycznej". - Premier nie poszedł za ciosem -ocenił.
Krasnodębski skrytykował jednak polityka PO za styl prowadzeniedebaty. W jego opinii, szef Platformy pokazał w debacie "bardzoniesympatyczną twarz". - Był agresywny, mówił o sobie, pouczał -zauważył socjolog. Jego zdaniem, takie zachowanie nie przysporzyTuskowi sympatyków wśród ludności mniejszych miast.
Socjolog nie uważa, aby debata przesądziła o wygranej konkretnejpartii w październikowych wyborach. - Wynik wyborów jest jeszczeotwarty - podkreślił.
Jednocześnie przyznał, że "debata wzmocniła pozycję Tuska wkampanii wyborczej".
Profesor podkreślił także, że do wyborów pozostało jeszcze 10dni. - Jeden gorzej zagrany mecz nie przesądza o przegranej w całymturnieju" - zaznaczył.
Krasnodębski skrytykował zachowanie zwolenników PO w studiutelewizyjnym. - Byli agresywni, przeszkadzali w rozmowie, wybijalipolityków z rytmu - podkreślił. Zdaniem politologa w ten sposób"legł mit", że tylko PiS jest agresywny i dzieli Polskę.
Staniszkis: był remis
Profesor JadwigaStaniszkis uważa z kolei, że debata między Jarosławem Kaczyńskim aDonaldem Tuskiem była bardzo dobra i zakończyła się remisem.Zdaniem politolog obaj politycy bardzo poprawili swój wizerunek, comoże pozytywnie wpłynąć na frekwencję wyborczą.
Jadwiga Staniszkis pozytywnie oceniła fakt, że podczas debatywyraźnie zarysowały się modele rządzenia proponowane przez obiepartie. - Dobrze, żeby wyborcy zdawali sobie sprawę z różnicytendencji - dodała politolog. Jej zdaniem duży wpływ na przebiegrozmowy miała publiczność Tuska, która była zdecydowanie bardziejdynamiczna. Tworzyło to wrażenie poparcia dla lidera PO.
Jadwiga Staniszkis zaznaczyła, że w paru punktach było widaćwyraźną przewagę Jarosława Kaczyńskiego - zwłaszcza w temaciepolityki zagranicznej. Mówiąc o karcie praw podstawowychzdecydowanie rację miał premier - dodała profesor. Jak zaznaczyła,przyjęcie karty daje podstawę do występowania obywatela przedsądami międzynarodowymi, co wypadku Polski może tworzyć wprzyszłości kolizje wartości, o których mówił Kaczyński.
Jadwiga Staniszkis uważa, ze Donald Tusk miał rację mówiąc otym, że państwo nie powinno rozbudowywać aparatu kontroli, ale daćPolakom kompetentnych urzędników i dobrze pomyślane procedury.
Politolog stwierdziła, że wizerunki obu polityków - choćironiczne - dają nadzieję na współpracę i koalicję. Jak dodała,debata raczej nie spowoduje przepływu między elektoratami obupartii, może za to przekonać do głosowania na PO wyborców LiD-u, ana PiS wyborców Samoobrony i LPR.
Dołącz do dyskusji: Debata Kaczyński-Tusk: To był nokaut - opinie ekspertów