SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Deloitte: polskie firmy nie powinny obawiać się inwestowania w Chinach

Dla zagranicznych przedsiębiorców inwestowanie w Chinach może być szansą na dobry biznes, jeśli tylko poznają lokalną specyfikę - wynika z analizy firmy Deloitte.

Chiny, jako druga gospodarka świata, są dla zagranicznych inwestorów jednym z najważniejszych, ale zarazem też najtrudniejszych rynków. Firmy, które chcą inwestować w Chinach muszą dobrze przygotować się na przełamywanie wielu barier prawnych, podatkowych, biurokratycznych oraz kulturowych. Państwo Środka oferuje jednak zagranicznym przedsiębiorstwom spore możliwości oraz dużo zachęt do prowadzenia biznesu. Według szacunków, wartość polskich inwestycji w Chinach na koniec 2010 r. była niewielka i wynosiła ok. 150 mln euro. Eksperci polskiego i chińskiego oddziału firmy doradczej Deloitte podkreślają, że Polska ma na tym polu spore braki, w porównaniu z innymi państwami europejskimi.

Wszystkie kraje Unii Europejskiej, która jest najważniejszym partnerem handlowym Chin, w 2011 r. zainwestowały tam 17,7 mld euro, a wartość unijnego eksportu do tego kraju wyniosła 136 mld euro. Niestety, nadal niewielki jest w tym udział polskich przedsiębiorstw. Według danych Ministerstwa Gospodarki RP wartość naszego eksportu do Chin wyniosła w 2011 r. około 1,4 mld euro. W ubiegłym roku w Państwie Środka działało ponad 200 firm z udziałem kapitału polskiego, w większości były to małe spółki handlowe. „W Chinach zainwestowały m.in. KGHM, Kopex, Bioton, Amber Foods Polska czy Polfa Łódź oraz inne, mniejsze przedsiębiorstwa, głównie z sektora energetycznego, surowcowego i farmaceutycznego. To wciąż mało, biorąc pod uwagę potencjał tak dużego europejskiego państwa, jakim jest Polska” - ocenia Tomasz Konik, partner w Deloitte, Lider Chinese Services Group Poland. „Nasz kraj, w odróżnieniu od Niemiec, Holandii, Danii czy Wielkiej Brytanii, liczył dotąd przede wszystkim na chińskie inwestycje w Polsce, a nie odwrotnie” - dodaje Tomasz Konik.

Nie ma wątpliwości, że inwestorzy, którzy zdecydują się na podbijanie chińskiego rynku muszą być przygotowani na trudności. Bank Światowy w raporcie „Doing Business 2012”, biorąc pod uwagę łatwość prowadzenia biznesu, sklasyfikował Chiny dopiero na 91 pozycji. Według kryterium „rozpoczynania działalności” Chiny zajęły dopiero 151 miejsce, warunków podatkowych 122, a pod względem procedur uzyskiwania koncesji i zezwoleń – 179 miejsce.

Z kolei lektura 12-tego Planu Pięcioletniego rozwoju chińskiej gospodarki wskazuje, że władzom tego kraju zależy na bardziej sprawiedliwym podziale dóbr i większej stymulacji konsumpcji wewnętrznej. Stąd coraz większą wagę przywiązuje się do jakości wytwarzanych produktów czy usług niż do ich ilości. Chiny dążą do rozwoju rodzimych zdolności wytwórczych przy wykorzystaniu zagranicznych technologii surowcowych i kapitałowych.

Szefowie zagranicznych przedsiębiorstw muszą być świadomi, że w ostatnim czasie zmieniła się ustawa fiskalna, która likwiduje centralne zachęty podatkowe dla firm spoza Chin. Co jeszcze powinni wiedzieć potencjalni inwestorzy? „Nowym trendem w chińskiej gospodarce jest specjalizacja regionów w poszczególnych branżach. Trzeba przy tym pamiętać, że rząd centralny i władze lokalne mogą mieć różny stosunek do inwestorów zagranicznych. Przykładowo władzom lokalnym często zależy na umiejscowieniu inwestycji w określonym sektorze czy branży w ich regionie. Wobec tego są w stanie oferować inwestorom określone zachęty” - tłumaczy Paul Siu, Partner Zarządzający Deloitte regionem Chin Wschodnich. „Poza tym firmy zainteresowane prowadzeniem biznesu w Chinach muszą zdawać sobie sprawę z rosnących kosztów operacyjnych, w tym kosztów pracy, oraz coraz większej konkurencji na rynku” - dodaje Paul Siu.

Inwestorzy wciąż mogą jednak liczyć na preferencyjne warunki opodatkowania na chińskim rynku. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy zainwestują w odpowiednią branżę lub projekt. Te wskazane w Planie Pięcioletnim i wyróżniane przez władze, to wyspecjalizowana technologia, ochrona środowiska, rolnictwo, leśnictwo, zootechnika, rybołówstwo, wszechstronne wykorzystanie zasobów naturalnych, infrastruktura oraz produkcja oszczędzająca wodę i energię. Na ulgi liczyć mogą też przedsięwzięcia venture capital. Zachęty dla inwestora mogą stanowić połączenie „wakacji podatkowych”, zmniejszonych stawek opodatkowania, dodatkowych odliczeń czy ulg inwestycyjnych. Udogodnienia w formie dotacji są również oferowane przez chińskie władze lokalne. Są to najczęściej dopłaty do kosztów zakupu gruntu, szkoleń dla pracowników, inwestycji w środki trwałe czy zużycia mediów.

Do osiągnięcia sukcesu w Państwie Środka nie wystarczy jedynie znajomość lokalnego systemu prawnego i podatkowego. Niezbędne są kontakty osobiste i świadomość tamtejszych zwyczajów i zachowań. Barierą niejednokrotnie jest także nieznajomość języka. „Budowanie relacji z Chińczykami jest bardzo trudne, ale warto w nie zainwestować. Należy poświęcić czas na pielęgnowanie relacji z władzami centralnymi i lokalnymi. Miejscowi partnerzy mają odpowiednie kwalifikacje, by przezwyciężać trudności we wchodzeniu na lokalny rynek” - argumentuje Paul Siu.

Co jeszcze warto wiedzieć? Wyzwaniem dla inwestorów są spore (pomimo lokalnych ulg) obciążenia podatkowe - różnej wysokości i rodzaju, w zależności od prowincji. W Chinach występuje 17 rodzajów podatków bezpośrednio dotyczących przedsiębiorców zagranicznych i cudzoziemców. Trzeba się liczyć z rosnącą konkurencją ze strony zarówno chińskich, jak i międzynarodowych firm – tak o pracowników, jak i o klientów. Niezbędna jest inwestycja w pracowników, a szczególnie zespół menedżerski, znający chińską kulturę i obyczaje oraz mający dobre rozeznanie rynku. O taką kadrę jak mówi Paul Siu w Chinach jest coraz większa konkurencji. Pod uwagę należy również brać kontrolę obrotu walutowego (zakaz stosowania obcych walut w transakcjach krajowych) oraz brak przekonania do stosowania kontroli wewnętrznej i zarządzania ryzykiem.

Chiny, największy na świecie eksporter i producent dóbr przemysłowych, podobnie jak inne kraje, pozostają pod wpływem globalnych trendów makroekonomicznych. „W najbliższych latach należy liczyć się ze zmianą uwarunkowań gospodarczych w Chinach, rosnącą klasą średnią, która będzie napędzała wzrost gospodarczy. Do tego dojdzie umiędzynarodowienie waluty chińskiej oraz należy spodziewać się dalszej liberalizacji rynku finansowego” - prognozuje Paul Siu.

Już niedługo, jak podkreślają eksperci Deloitte, obecność na chińskim rynku może okazać się więc bardzo opłacalna. Nowy 12-sty Plan Pięcioletni zakłada również preferencyjne traktowanie wybranych, strategicznych dla Chin branż przemysłu. Inwestycje w Chinach powinny być strategicznym wyborem dla dynamicznie rozwijających się firm, może bowiem zabezpieczyć ich długoterminowy wzrost.

Dołącz do dyskusji: Deloitte: polskie firmy nie powinny obawiać się inwestowania w Chinach

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl