Dziennikarka „Polityki” zadowolona z zamknięcia sekcji opinii na Gazeta.pl, krytykuje je Sławomir Sierakowski
Malwina Dziedzic z „Polityki” wyraziła zadowolenie, że portal Gazeta.pl zrezygnował z sekcji opinii. Skrytykowali ją za to niektórzy dziennikarze, wytykając m.in. to, że „Polityka” właśnie rozstaje się z Rafałem Wosiem. - Mam prawo do takiej opinii, w ramach tej samej wolności słowa, na którą się powołujecie - skomentowała to Dziedzic.
W piątek poinformowaliśmy, że na Gazeta.pl została zawieszona sekcja Opinie. Działała przez prawie rok, kierowali nią Grzegorz Sroczyński i Wiktoria Beczek. W dziale ukazywały się felietony publicystów i ekspertów o bardzo zróżnicowanych poglądach: od liberalnych do lewicowych i konserwatywnych.
Agora początkowo nie komentowała powodów rezygnacji z sekcji opinii Gazeta.pl. Zaznaczyła jedynie, że Grzegorz Sroczyński nadal będzie pracował w portalu, zajmie się przygotowywaniem dużych wywiadów. Według nieoficjalnych informacji niektóre artykuły w dziale opinii Gazeta.pl wywołały duże niezadowolenie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Dziennikarze „GW” i pierwszy wicenaczelny dziennika Jarosław Kurski stanowczo temu zaprzeczyli.
W piątek po południu Nina Graboś, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Agory, przekazała, że o zawieszeniu działu opinii Gazeta.pl zdecydowały kwestie biznesowe. Firma woli bowiem rozwijać publicystykę w internecie w ramach płatnej oferty portalu „Gazety Wyborczej”. Wydawcy zależy na zwiększeniu liczby subskrybentów tej oferty.
- Aby zrealizować ten cel spółka korzysta m.in. z synergii i siły jej marek medialnych. Duży zasięg Gazeta.pl umożliwia spółce promowanie w określonych sekcjach portalu Gazeta.pl wybranych tekstów tworzonych przez redakcję Wyborcza.pl i dzięki temu zwiększenie liczby kupowanych prenumerat Wyborcza.pl - uzasadniła Nina Graboś.
Sierakowski i Galopujący Major: Gazeta.pl zamyka się w swoim świecie
Zawieszenie sekcji publicystycznej Gazeta.pl skrytykowali niektórzy publicyści, oceniając, że to kolejny przejaw wypierania w mediach pluralizmu przez dziennikarstwo tożsamościowe. - Sroczyński stworzył ciekawe miejsce, w którym autentycznie ścierały się opinie. Widać musi podzielić los Wosia - a machające sztandarem wolności słowa media, coraz głębiej okopują się na pozycjach ideologicznych. Ze szkodą dla całego dziennikarstwa - ocenił na Twitterze Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. - Hasła sobie, życie sobie. Szkoda - stwierdziła Kamila Baranowska. - Po akcji z Rafałem Wosiem w „Polityce”, teraz „GW” uderza w swojej najbardziej otwartego i cennego publicystę, Grzegorza Sroczyńskiego, oraz kasuje dział „Opinie”, będący miejscem rzeczywistej debaty. Bardzo przykre - napisał Łukasz Warzecha.
Znacznie szerzej rezygnację z działu opinii skomentował współpracujący z nim bloger Galopując Major. W tekście na swoim blogu ocenił, że podejmując tę decyzję, Agora przyczynia się do utrwalenie stereotypów na swój temat. - Polski obóz liberalny, którego Agora przez lata była najważniejszym flagowcem od zawsze był przez przeciwników oskarżany o sekciarstwo, zamykanie się w wieży z kości słoniowej, brak otwarcia na debatę. I teraz jedną decyzją te wszystkie stereotypy potwierdził, mimo iż wciąż przecież trzyma u siebie publicystów z różnych ideologicznych światów jak Orliński i Gadomski. Przecież to PRowa katastrofa - stwierdził bloger.
Jego zdaniem ten ruch pokazuje również, że Gazeta.pl zamknęła się w swoim świecie ideologicznym, którego wzorcowym przedstawicielem wśród publicystów może być Przemysław Szubartowicz z Wiadomo.co. - Obsesyjnie pisze wciąż tego samego twitta, zmieniając tylko katalog coraz bardziej wyszukanych obelg. Rzecz jasna, skoro twitt numer 1058 nie pomógł, nie pomoże zapewne twitt numer 2068, ale Szubi stachanowiec wciąż nuci minecraftowe „kopać tunel, kopać tunel” w nadziei, że dokopie się wreszcie do polskich serc. Otóż nie: nie dokopie się. I agorowa publicystyka też się nie dokopie - ocenił Galopując Major.
Dodał, że na Gazeta.pl jest coraz więcej treści rozrywkowych i krótkich tekstów, a po rezygnacji z działu opinii będzie dużo mniej publicystyki. - Dziś na Onecie czytam o największej aferze w Kościele ostatnich lat, a na gazeta.pl o wielkiej polemice Rozenkowej z Rusinową, z Majdanem i ojcem wujka trzeciego szwagra męża pierwszej żony - podsumował to bloger.
Likwidacja działu “Opinie” na https://t.co/psoZHgHvGl https://t.co/mHYk6tNbL9
— Gamuel (@galopujacymajor) 21 września 2018
Ten ostatni argument wysunął też Sławomir Sierakowski w serwisie „Krytyki Politycznej”. - Ogólnopolskie portale, z którymi rywalizuje Gazeta.pl, nie odchodzą od opinii, tylko w nie inwestują i je rozwijają (sam jestem felietonistą Onet.pl). Nie boją się kontrowersyjnych opinii. Onet.pl publikuje obok mnie także Witolda Waszczykowskiego, z czego łatwo wywnioskować, że dla jednych czytelników ja, a dla innych Waszczykowski jest kontrowersyjny - zwrócił uwagę.
- Szczerze mówiąc Sroczyński z Beczek ratowali dobre imię tego portalu, który zaczynał jako poważny serwis, a potem świadomie zmierzał w stronę tabloidu. „Gazetą” - jak stoi w adresie internetowym - portal ten stał się przez chwilę dzięki Sroczyńskiemu i Beczek, a nie pomimo - ocenił Sławomir Sierakowski.
I Sierakowski, i Galopujący Major zwrócili uwagę, że z jednej strony firmy medialne takie jak Agora czy „Polityka” stają w obronie wolności mediów, a z drugiej strony same są zamknięte na poglądy odbiegające od ich linii redakcyjnej. - Nie wiem, czy Grzegorz Sroczyński, Wiktoria Beczek i Rafał Woś swoimi tekstami w „Gazeta.pl” i „Polityce” robili zawsze dobrze lewicy i sobie samym. Wiem na pewno, że robili dobrze liberalizmowi. Tłumienie ich głosu mniej zaszkodzi lewicy niż liberalizmowi w Polsce. To nie jest ani słuszna, ani pragmatyczna polityka - uważa Sierakowski.
Galopujący Major ocenił, że wskutek takich decyzji Agora i „Polityka” dały argument, który może zostać wykorzystany np. w debacie o konieczności dekoncentracji kapitałowej w mediach. - I ta sama Agora, ta sama Polityka będą najgłośniej krzyczeć, że tak się nie robi. Ale wtedy najpierw padnie nazwisko Wosia i Sroczyńskiego, a potem padnie zaskakująca cisza i na koniec nieśmiałe obelgi na symetrystów. Tyle że wolność debaty, ale nie dla tych, co myślą inaczej nie jest żadną wolnością tylko intelektualnym samogwałtem - stwierdził bloger.
Dziennikarka „Polityki” zadowolona z zamknięcia opinii na Gazeta.pl
Zupełnie inaczej na informację o rezygnacji przez Gazeta.pl z sekcji publicystycznej zareagowała Malwina Dziedzic, dziennikarka „Polityki” zajmująca się tematyką polskiej polityki. - I od razu dzień robi się przyjemniejszy! :) Brawo, „Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl! - napisała na swoim profilu facebookowym.
Skrytykowali ją za to niektórzy dziennikarze aktywni na Facebooku i Twitterze. - Myśleliście, że my-dziennikarze musimy bronić naszej wolności przed dybiącymi na nią politykami i wielkim biznesem? Otóż nie (a na pewno nie tylko). Przede wszystkim musimy bronić jej przed sobą nawzajem. Na screenie dziennikarka „Polityki”. Podesłał mi to kolega „po fachu” - stwierdził Łukasz Rogojsz z Gazeta.pl. - Tożsamościowość level hard. Nigdy nie zrozumiem chwalenia decyzji o likwidowaniu działu czy zwalnianiu dziennikarzy przez innych dziennikarzy - odpisała mu Joanna Miziołek z „Wprost”. - Głupota: level hard - dodał Rogojsz.
- Autorka „Polityki” cieszy się, że dziennikarze tracą pracę i że dział opinii na Gazecie jest zamykany. Ciekawa postawa... - skomentował Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Pani od motylków wie o co chodzi z tą wolnością słowa - napisała Dominika Długosz z Polsat News, nawiązując do artykułu Malwiny Dziedzic będącego tematem okładkowym w bieżącym wydaniu „Polityki”.
- Bardzo się cieszę, że Malwina Dziedzic (pozdrawiam serdecznie!) może w „Polityce” śmiało pisać, co myśli. Bo zakładam, że tak właśnie jest - stwierdził Jacek Gądek z Gazeta.pl.
Bardzo się cieszę, że Malwina Dziedzic (pozdrawiam serdecznie!) może w Polityce śmiało pisać, co myśli. Bo zakładam, że tak właśnie jest.
— Jacek Gądek (@JacekGadek) 21 września 2018
Malwinie Dziedzic wytknięto też, że „Polityka” właśnie rozstaje się z Rafałem Wosiem. Miesiąc temu mnóstwo krytycznych opinii wywołał felieton Wosia zatytułowany „Lewico, czas na współpracę z PiS. Trzeba budować z Kaczyńskim demokratyczny socjalizm”. Od publicysty odcięła się redakcja „Polityki”, tłumacząc czytelnikom, że nie reprezentuje on jej linii redakcyjnej. Ponadto „Polityka” nie przedłużyła umowy z Wosiem, w związku z czym dziennikarz z końcem września przestanie być zatrudniony w tygodniku.
Dziennikarka „Polityki” na te komentarze odpowiedziała w sobotę. - 1. Tak, uważam, że wydawca ma prawo decydować o tym, z kim chce współpracować i jakie poglądy chce promować pod swoim szyldem. 2. Tak, uważam, że sytuacja w naszym kraju jest nadzwyczajna, a konsekwencje polityki prowadzonej przez obecną władzę będą katastrofalne w wielu wymiarach. 3. Tak, uważam, że dziennikarza i wydawcę obowiązuje przede wszystkim odpowiedzialność za słowo - wyliczyła.
- Nie, nie zamierzam wstydzić się, że z ulgą przyjęłam wiadomość o zawieszeniu działu Opinie Gazety.pl. Tak, mam prawo do takiej opinii, w ramach tej samej wolności słowa, na którą się powołujecie - dodała Malwina Dziedzic.
- Część dziennikarzy cieszy się, że „Polityka” podziękowała Rafałowi Wosiowi za pracę i Gazeta.pl zamknęła debatę na swoich łamach, a część ma radość z tego, że „Gazeta Polska Codziennie” spóźnia się z wypłatami dla dziennikarzy i spada sprzedaż tygodnika braci Karnowskich. Smutne to - skomentował Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - Zachwycone reakcje fanatycznych antypisowców na zamknięcie Opinii Gazeta.pl przypomina mi, że beton obficie leje się po obu stronach - stwierdził Łukasz Warzecha.
W obronie Rafała Wosia i Grzegorza Sroczyńskiego stanęła też partia Razem. - Kolejni dziennikarze płacą cenę za niezależność w myśleniu. Demokracja potrzebuje pluralizmu i prawdziwej debaty. Nie obronimy jej, wyrzucając niepokornych dziennikarzy - napisano na profilu twitterowym ugrupowania.
- Pamiętam te pikiety organizowane przez Partię Razem, Wosia i tłumy dziennikarzy mediów prywatnych, gdy PiS robił ustawę kadrową, czyścił media publiczne i pozbawiał nas pracy. Dlatego dziś nie dziwię się ich oburzeniu na decyzje władz „Polityki” i Agory. Co, nie było tak? Ojej - skomentował to Przemysław Szubartowicz.
Najpierw @RafalWos, teraz Grzegorz Sroczyński... Kolejni dziennikarze płacą cenę za niezależność w myśleniu. Demokracja potrzebuje pluralizmu i prawdziwej debaty. Nie obronimy jej, wyrzucając niepokornych dziennikarzy. #Sroczyński @gazeta_wyborcza @gazetapl_news @Polityka_pl pic.twitter.com/v3Ntmxa3wI
— Razem (@partiarazem) 21 września 2018
Dołącz do dyskusji: Dziennikarka „Polityki” zadowolona z zamknięcia sekcji opinii na Gazeta.pl, krytykuje je Sławomir Sierakowski