Jacek Kurski dalej krytykuje „skrajny nieprofesjonalizm” Nielsena. „Jeśli nie dostaniemy kodów pocztowych, wyciągniemy wnioski”
Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski kolejny raz mocno skrytykował badanie oglądalności realizowane przez Nielsen Audience Measurement, zarzucając mu niereprezentatywne proporcje uczestników oraz podważające wiarygodność wahania jego wyników. Kurski zapowiedział, że jeśli TVP nie dostanie od firmy kodów-pocztowych panelistów, wyciągnie „jedyne rozsądne wnioski”.
Jacek Kurski pierwszy raz wątpliwości co do rzetelności badania telemetrycznego wyraził w wywiadzie dla „W Sieci” pod koniec lutego br. Jego wypowiedź szybko złagodziło jednak biuro prasowe Telewizji Polskiej, przekonując, że wypowiedź została wyrwana z kontekstu.
W połowie kwietnia prezes Telewizji Polskiej podczas posiedzenia komisji sejmowej dotyczącego zmian w mediach publicznych został zapytany o spadki oglądalności niektórych programów i kanałów TVP, m.in. informacyjnych. Kurski stwierdził wtedy, że wynika to ze zbyt małej liczby (ok 2 tys.) i niereprezentatywnego dla całego społeczeństwa rozmieszczenia gospodarstw domowych wchodzących w skład panelu badawczego. - Panele w olbrzymiej większości są sfokusowane w wielkich miastach i „sypialniach” wielkich miast, takich jak Piaseczno czy Legionowo, które są traktowane jak wieś, dzięki czemu nie trzeba już jechać do Małkini, Łomży czy Kobylin Borzymy, gdzie Andrzej Duda uzyskał 94 proc. poparcia. To wymaga nowego zmierzenia - powiedział.
W wywiadzie, który w piątek ukazał się na wPolityce.pl, Jacek Kurski dodaje, że rozmieszczenie uczestników badania jest też niereprezentatywne pod względem preferencji wyborczych w różnych województwach oraz wieku. W województwie podlaskim i podkarpackim jest tylko 80 proc. wymaganej liczby panelistów, a w lubuskim i warmińsko-mazurskim - 120 proc. - Czyli bastiony PiS mają w badaniu mniej reprezentantów niż wynosi norma, a miejsca, gdzie chętniej głosowano na Platformę i Nowoczesną są reprezentowane ponad normę - prezes TVP podkreśla.
Kurski zaznacza, że w panelu nieostatecznie reprezentowane są także osoby w wieku ponad 70 lat. - Przedział badanych ludzi w tym wieku jest wypełniony w 70 proc., czyli co trzeci widz grupy najbardziej lojalnej wobec TVP jest po prostu wykluczony z panelu. A większość naszych widzów stanowią osoby starsze. Tłumaczenia Nielsena, że takie sytuacje można substytuować lub doważyć są w praktyce bzdurą - krytykuje prezes TVP. - Po prostu na starcie badania spora część naszych widzów jest w ogóle poza nawiasem. Nielsen nie rozumie albo udaje, że nie rozumie, że substytucja cech obiektywnych nie pokrywa się z substytucją cech kulturowych i tożsamościowych. To jest skrajnie nieprofesjonalne - ocenia.
Wylicza też niezrozumiałe dla niego wahania oglądalności różnych programów, podające w wątpliwość wiarygodność badania. Już na komisji sejmowej mówił o jednym: niskiej oglądalności emitowanych 10 kwietnia programów o katastrofie smoleńskiej. - Jeżeli ktoś wierzy, że po „Teleexpressie” oglądanym przez 3,5 mln widzów atrakcyjnie realizowane studio smoleńskie rzekomo oglądał milion ludzi, musiałby się zgodzić z tym, że 25 października nie dokonało się to, co się dokonało. To jest po prostu nonsens. Ludzie, którzy oglądali to studio, nie zostali po prostu wykazani w tych panelach, bo do nich panele nie dotarły - powiedział wtedy. - Był to rodzaj „przemocy symbolicznej”, kulminacja zjawiska, o którym tu mówimy, dotykająca istoty sprawy - dodaje w wywiadzie na wPolityce.pl.
Jacek Kurski wymienia podobne przykłady dotyczące kanałów tematycznych Telewizji Polskiej: poranny program w TVP3 Olsztyn według danych Nielsena 31 marca oglądało 14,1 tys. widzów, a dzień wcześniej - nikt nie oglądał. Z kolei „Exlibris” w TVP Historia 4 kwietnia miał 574 widzów, za to 25 kwietnia - 114,9 tys. - Takich przykładów mogę podać dziesiątki - zaznacza.
W kwietniu Telewizja Polska poprosiła Nielsena o przekazanie jej kodów pocztowych uczestników badania, żeby mogła zweryfikować reprezentatywność ich rozmieszczenia. Firma badawcza nie zgodziła się na to (o czym poinformowano w głównym wydaniu „Wiadomości”), tłumacząc, że to wbrew umowom z panelistami i mogłoby doprowadzić do ich identyfikacji.
- Kody potwierdziłyby to, co wiemy nieoficjalnie, że olbrzymia część kraju, w tym dziesiątki powiatów w ogóle nie są w panelu Nielsena reprezentowane. Kodów do dzisiaj nie otrzymaliśmy! Telewizja Polska płacąc Nielsenowi kilkadziesiąt milionów złotych nie ma prawa do danych, które potwierdziłyby nam wiarygodność konstruowania panelu? To śmieszne - uważa Jacek Kurski.
Prezes TVP zapowiada, że nieprzekazanie kodów zostanie uznane przez publicznego nadawcę za działanie na jego niekorzyść. - I wyciągniemy z tego jedyne rozsądne dla Telewizji Polskiej wnioski - dodaje. Już kilka dni temu zapytaliśmy biuro prasowe TVP, czy w związku z obecnym sporem planowane jest renegocjowanie lub rozwiązanie umowy z Nielsenem. Na razie nie dostaliśmy odpowiedzi.
Nielsen Audience Measurement mierzy oglądalność na zlecenie Telewizji Polskiej od 2011 roku, gdy w przetargu pokonał instytut TNS Global (wcześniej TNS OBOP), który dostarczał danych telemetrycznych telewizji publicznej od 1997 roku. W 2015 roku TVP, kierowana wówczas przez Juliusza Brauna, po kolejnym przetargu, przedłużyła umowę z Nielsenem do 2019 roku.
- To jest po prostu jedna wielka kpina i kompromitacja osób odpowiedzialnych za ustawienie panelu badawczego. Nieprofesjonalne jest zarówno ich rozmieszczenie i stosowana zasada substytucji cech kumulująca badanych w niewielu miejscach w kraju, ale i zbyt mała rotacja użytkowników oraz najmniejsza w Europie liczba paneli - wylicza prezes TVP. - Opór Nielsena wobec koniecznych zmian wynika z chorego monopolu, na który za czasów PO zgodziła się TVP - dodaje Kurski.
We wtorek „Wiadomości” poinformowały, że według zleconego przez TVP sondażu telefonicznego TNS Polska dzień wcześniej ich główne wydanie oglądało 4,1 mln osób, podczas gdy według badania Nielsena w szczytowym momencie było 2,88 mln widzów. W materiale w krytycznym świetle przypomniano przeszłość zawodową Elżbiety Gorajewskiej, dyrektor Nielsena w Polsce.
Nielsen podkreślił, że działa według międzynarodowych standardów badawczych, a TNS Polska skrytykował zestawienie jego sondażu telefonicznego z badaniem telemetrycznym. Krytykowanie badania Nielsena przez władze TVP negatywnie ocenił też zarząd Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii.
Jacek Kurski ocenia te opinie jako źle pojętą solidarność zawodową. - To zamieszanie z badaniami oglądalności odbieram jako szaniec przeciwników politycznych obecnej władzy i podważanie wiarygodności nowej konstelacji personalnej po zmianie, która nastąpiła w mediach 8 stycznia. Chcę wierzyć, że ze strony Nielsena jest to po prostu tylko brak zrozumienia nowej sytuacji w kraju, ale jako telewizja publiczna na takie praktyki godzić się po prostu nie możemy - podsumowuje prezes TVP swoją postawę w tej sprawie.
- Na chwilę obecną nie będziemy komentować tych wypowiedzi - przekazała nam Aleksandra Boczkowska z Nielsen Audience Measurement.
Dołącz do dyskusji: Jacek Kurski dalej krytykuje „skrajny nieprofesjonalizm” Nielsena. „Jeśli nie dostaniemy kodów pocztowych, wyciągniemy wnioski”