Zarzuty Telewizji Polskiej wobec Nielsen Audience Measurement według ekspertów są polityczną demagogią
Podważanie wiarygodności badań telemetrycznych i żądanie dostępu do danych dotyczących respondentów pozwala kierownictwu TVP złapać chwilę oddechu i uciec od najistotniejszej sprawy, jakim jest obecna gorsza passa telewizji publicznej. Z pewnością łatwiej byłoby osiągać dobre wyniki, wpływając na badania telemetryczne niż podejmując rywalizację z konkurencją dzięki jakości programu - przepychanki TVP z Nielsen Audience Measurement komentują dla Wirtualnemedia.pl Ewa Góralska, Maciej Niepsuj i Dariusz Sachajko.
Tydzień temu Telewizja Polska rozesłała do mediów komunikat, w którym skarżyła się na realizujący badania telemetryczne instytut Nielsen Audience Measurement, że od dwóch tygodni nie chce przekazać TVP informacji na temat kodów pocztowych osób z panelu telemetrycznego. Informację na ten temat umieszczono również w głównym wydaniu „Wiadomości” w TVP1.
Dariusza Sachajko, commercial directora w Universal McCann, sytuacja, w której TVP żąda od NAM podania kodów pocztowych panelistów, nie dziwi. - Marzeniem każdego nadawcy telewizyjnego jest poznanie panelistów i wydaje się to naturalne, jak również to, że są to dane skrupulatnie ukrywane przez prowadzący badanie instytut. To jeden z gwarantów wiarygodności badania, które jest standardem rynkowym. Ogół rynku akceptuje i szanuje te zasady - zwraca uwagę Sachajko.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl podkreśla, że pojedyncze wypowiedzi szefów TVP dla domu mediowego, który planuje kampanie także na antenach Telewizji Polskiej nie mają znaczenia wobec merytorycznych przesłanek. - Swoje rekomendacje opieramy właśnie na przesłankach merytorycznych. Korzystamy ze standardowych narzędzi oraz badań własnych. Pozycja stacji telewizyjnej zależy od parametrów jakie dzięki ich użyciu zbudujemy w danej kampanii - mówi Dariusz Sachajko.
Maciej Niepsuj, buying director w MullenLowe Mediahub, przypomina, że prezes TVP Jacek Kurski jest nie tylko szefem tej firmy, ale przede wszystkim jest politykiem a więc niejako z definicji klasycznym przykładem demagoga. - Spór z NAM, podważanie wiarygodności badań, żądania dostępu do danych dotyczących respondentów itp. to nie są komunikaty skierowane do osób zorientowanych w specyfice naszej branży. Odbiorcami tych zarzutów są laicy, w pierwszej kolejności koledzy pana prezesa z Sejmu, a po środowym wydaniu „Wiadomości” również ogół społeczeństwa. Ponieważ tak w jednym jak i drugim przypadku z pewnością znajdzie się wśród nich spora nadreprezentacja miłośników teorii spiskowych, takie zarzuty padają na podatny grunt, media podejmują temat, tworzy się szum, a to pozwala panu prezesowi złapać chwilę oddechu i uciec od najistotniejszej sprawy jakim jest ogromny kryzys dotykający od pewnego czasu telewizję publiczną - mówi nam Niepsuj.
- Czy lekiem na ten kryzys może być rozpętana właśnie wojenka z NAM, a w konsekwencji powołanie do życia alternatywnych badań? Z pewnością łatwiej byłoby osiągać dobre wyniki wpływając na badania telemetryczne niż podejmując rywalizację z konkurencją dzięki jakości oferowanego produktu ale czy o taką dobrą zmianę chodzi - uważa menedżer z MullenLowe Mediahub.
Podobne zamieszanie wśród członków spółki Polskie Badania Internetu i podważanie wiarygodności realizowanych badań internetowych doprowadziło do sytuacji, w której dziś na rynku tym nie ma obowiązującego jego uczestników standardu badań. Czy obecne przepychanki na linii TVP-NAM mogą doprowadzić do podobnej sytuacji na rynku tv?
W tej chwili wiadomo na pewno, że NAM tych danych nie udostępni żadnemu podmiotowi. Instytut jest natomiast gotowy poddać się audytowi zewnętrznej firmy, tak jak miało to miejsce w 2015 roku.
Zdaniem Dariusza Sachajko z Universal McCann można snuć setki scenariuszy rozwoju wypadków, ale jego zdaniem dla wszystkich oczywiste jest, że standard rynkowy jest rodzajem wielostronnej ugody. - Jego brak oznaczałby duże straty przede wszystkim dla stacji telewizyjnych, bo standard oznacza wiarygodność i bezpieczeństwo dla tych, którzy na rynku reklamy kupują. Standard badań tv to duża przewaga telewizji względem innych mediów i rozmawiając ze znakomitymi specjalistami po stronie nadawców wiem, że dobrze to rozumieją. Dla rynku oczywiste też jest, że pojawienie się drugiego standardu tak jak przed laty panelu OBOP nie spowoduje, że możliwa będzie zmiana wyceny oglądalności. To byłaby tylko zmiana waluty - wartość pozostanie ta sama - podkreśla Dariusz Sachajko.
Ewa Góralska, managing director domu mediowego Mullenlowe Mediahub ocenia przypisywanie powodów złych wyników oglądalności TVP metodom jej pomiaru jako wygodne wyjście dla władz publicznej telewizji, które nie narzuca konieczności przyjrzenia się prawdziwym powodom zjawiska.
- Rozwiązanie w postaci drugiego panelu telemetrycznego, używanego tylko przez TVP, którego doświadczaliśmy przez wiele lat w Polsce byłoby zatem wymarzoną sytuacją dla obecnych włodarzy stacji. Oczywiście tylko dla nich, bo nie dla rynku, ani reklamodawców czy innych stacji. To jeszcze bardzie pogłębiłoby zarysowującą się od początku roku izolację - komentuje Ewa Góralska. W jej opinii spadająca oglądalność programów Telewizji Polskiej to problem TVP, ale nie reklamodawców. - Z pewnością istnieją sposoby wyrównania tych deficytów, a będziemy ich szukać, jeśli trend będzie się pogłębiał. Mamy w czym wybierać, podobnie jak widzowie - dodaje Góralska.
Dołącz do dyskusji: Zarzuty Telewizji Polskiej wobec Nielsen Audience Measurement według ekspertów są polityczną demagogią
Tyle że wieść gminna niesie że dane z kablowek i satelit są jeszcze gorsze dla TVP. Niech więc zostaną oficjalnie ujawnione.