Szef TAI o inwigilacji Brejzy: problemem jakość opozycji, a nie działania służb
Wielu dziennikarzy oceniło, że inwigilacja senatora Platformy Obywatelskiej za pomocą programu Pegasus to bardzo poważny problem obozu rządzącego. - Problemem jest jakość opozycyjnych kadr, a nie działania służb - skomentował Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. - Wszystko wskazuje, że pan też będzie siedział. Jeśli potwierdzi to niezależna prokuratura, że wykorzystywaliście materiały z bezprawnej inwigilacji. Przypilnujemy tego - napisał do niego poseł PO Michał Szczerba.
W czwartek po południu Associated Press podała, że telefony Krzysztofa Brejzy były inwigilowane w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku. Według danych organizacji Citizen Lab z Uniwersytetu w Toronto, na telefon polityka włamywano się Pegasusem łącznie 33 razy. Cyberataki trwały od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r.
"Trudno się dziwić, że stosując takie metody PiS wygrał wybory" - skomentował na Twitterze polityk.
33 potwierdzone włamania Pegasusem w kampanii wyborczej na dwa moje telefony.
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 23, 2021
Przed chwilą takiego newsa na cały świat podało Associated Press.
Trudno się dziwić, że stosując takie metody PiS wygrał wybory.https://t.co/8mexC6OCje
Krzysztof Brejza to trzecia osoba publiczna z Polski, która według Citizen Lab była poddawana inwigilacji przy pomocy oprogramowania Pegasus. Izraelskie narzędzie, w zamyśle służące głównie do walki z terroryzmem, daje pełen dostęp do danych ze śledzonego urządzenia, umożliwia zdalne włącznie w nim mikrofonu i kamery.
Pod koniec maja 2019 roku odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego, a w październiku 2019 roku - do polskiego parlamentu. Brejza bez powodzenia kandydował do PE, a potem był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w kampanii do Sejmu i Senatu.
- Skupienie ataków w trakcie kampanii wyborczej (szefowałem sztabowi KO od 26.06.2019), ataki ustały po wyborach - zauważył Brejza na Twitterze. - Atakowany byłem też w kwietniu i maju - wtedy kandydowałem w wyborach do PE - dodał.
Wyniki badań CitizenLab na osi czasu 2019. Skupienie ataków w trakcie kampanii wyborczej (szefowałem sztabowi KO od 26.06.2019), ataki ustały po wyborach. pic.twitter.com/d8kOS4cCMH
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 23, 2021
Sugestie, że służby nielegalnie wykorzystują metody kontroli operacyjnej do gry politycznej są fałszywe - powiedział w czwartek PAP rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. "Wszystkie tezy mówiące, że służby wykorzystują tego typu metody w pracy operacyjnej do gry politycznej są fałszywe" - podkreślił w rozmowie z PAP rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Telefony @KrzysztofBrejza zostały zbadane przez niezależnych ekspertów z Citizen Lab w Kanadzie. Potwierdzono włamanie na DWA telefony łącznie 33 razy w kampanii wyborczej 2019 r. Tak pozyskane treści były następnie manipulowane, fałszowane i publikowane przez rządową TVP.
— Dorota Brejza (@Dorota_Brejza) December 23, 2021
Inwigilacja Brejzy polskim Watergate?
Wielu dziennikarzy na Twitterze oceniło, że informacje o śledzeniu telefonu Krzysztofa Brejzy mogą wywołać dużą aferę polityczną. - To już jest murowany kryminał. Panowie Kamiński i Wąsik stanęli w równym szeregu z reżimami takimi jak saudyjski, które używały Pegasusa do inwigilowania swoich przeciwników politycznych i ich unicestwiania. Pałkarze z TVP również - skomentował Grzegorz Rzeczkowski z „Polityki”.
- Niektórzy piszą o "podsłuchiwaniu" pegasusem. Należy się wyjaśnienie. Pegasus potrafi przechwycić zdjęcia, wideo, e-maile, SMS-y, listę kontaktów, śledzić lokalizację, włączać mikrofon i kamerę smartfona, rejestrować rozmowy z każdego komunikatora, robić screeny. Tak w skrócie - wyliczył Kamil Dziubka z Onetu. - Wygląda na to, że rząd @pisorgpl
(podobnie jak ten w PRL) dorobił się swojego III Departamentu. Kiedy parlamentarna komisja śledcza? - spytał Jarosław Jabrzyk z TVN24.
Pojawiły się porównania do afery Watergate z USA w latach 70., w której sztab prezydenta Richarda Nixona nielegalnymi metodami próbował atakować przeciwników, żeby ułatwić mu reelekcję. W konsekwencji Nixon ustąpił ze stanowiska.
- Inwigilowanie szefa kampanii głównej partii opozycyjnej przed wyborami to polityczny skandal. W demokratycznym państwie nie ma miejsca na takie metody. W kolejnych miesiącach zapewne wyjdzie więcej przypadków używania #Pegasus.a wobec oponentów PiS. Kaczyński idzie drogą Nixona - napisał Piotr Drabik z Radia ZET.
Włamywanie się przez władzę na telefon opozycyjnego polityka podczas kampanii wyborczej pokazuje, że najbardziej śmieszni są ci dziennikarze, którzy uważają, że PiS nie sfałszuje wyborów i że mamy normalną demokrację. A opozycja, która chce iść osobno, oddala się od racji stanu.
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) December 23, 2021
- W kontekście hackowania Brejzy opozycja ma ścieżkę do sformowania większości w sprawie komisji śledczej - w interesie zarówno Kukiza jak i Konfederacji jest wyjaśnienie tej sprawy, byliby zupełnymi idiotami, sądząc, że ich to nie dotyczy - skomentował Michał Danielewski z OKO.press.
Szef TAI: problemem jest jakość opozycyjnych kadr
Zupełnie inną opinię wyraził Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zarządzającej TVP Info oraz programami informacyjnymi i publicystycznymi w innych kanałach TVP.
- Przypominam, że w sztabie kandydatki @Platforma_org na prezydenta @M_K_Blonska doradzał Sławomir Nowak podejrzany o wielomilionową korupcję. Czy jeżeli służby badały jego kontakty to też będzie to „polskie Watergate”? Problemem jest jakość opozycyjnych kadr, a nie działania służb - ocenił
Podobnie skomentował sprawę Samuel Pereira, szef portalu TVP.Info. - Jeśli przestępcy kreują się na ofiary operacyjnych działań państwa polskiego, to jak mają się czuć wszyscy ci ludzie, których oni skrzywdzili? Pomyślcie o tym - napisał.
Przypominam, że w sztabie kandydatki @Platforma_org na prezydenta @M_K_Blonska doradzał Sławomir Nowak podejrzany o wielomilionową korupcję. Czy jeżeli służby badały jego kontakty to też będzie to „polskie Watergate”? Problemem jest jakość opozycyjnych kadr, a nie działania służb
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) December 23, 2021
Dziennikarze zwrócili uwagę Olechowskiemu, że połączył ze sobą dwie niezwiązane sprawy. - Brejza nie nazywa się Nowak, tak jak Nowak nie nazywa się Brejza. Kontrolę operacyjną zarządzić może tylko sąd i może być to podsłuch, a nie ordynarny włam do telefonu za pomocą Pegasusa - napisał Piotr Żytnicki z „Gazety Wyborczej”.
- Przypominam, że marszałek Kidawa-Błońska kandydowała w 2020 r. Podsłuchy są z 2019 r. i dotyczą polityka, który o nic nie był podejrzany - stwierdził Patryk Słowik z Wirtualnej Polski. - - Co to jest za kuriozum! o co był podejrzewany Krzysztof Brejza, kiedy go podsłuchiwaliście? toczyło się wobec niego jakieś postępowanie? zna pan jakieś zarzuty wobec ówczesnego szefa sztabu PO poza tym, co wymyślaliście w TVP? - spytała Agata Szczęśniak z OKO.press.
Do wpisu Jarosława Olechowskiego odniósł się też poseł PO Michał Szczerba. - Wszystko wskazuje, że pan też będzie siedział. Jeśli potwierdzi to niezależna prokuratura, że wykorzystywaliście materiały z bezprawnej inwigilacji. Przypilnujemy tego - zapowiedział.
Pegasus śledził Giertycha i Wrzosek
Kilka dni temu agencja Associated Press poinformowała, że z pomocą systemu Pegasus inwigilowano adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek. Telefon Giertycha miał być inwigilowany 18 razy w czasie wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Badająca inwigilacje Pegasusa kanadyjska firma Citizen Lab zaznaczyła, że nie da się ustalić, kto dokonywał inwigilacji prawników. Dodała jednak, że z oprogramowania nie korzystają prywatne podmioty, a rządowe agencje.
Premier Mateusz Morawiecki w środę skomentował sprawę: - Zanim jakiekolwiek zarzuty zostaną skierowane, pozwólmy, by najpierw można było wyjaśnić, czy doniesienia są jakkolwiek zbieżne z rzeczywistością.
"Fakt, czy fake news, fakt medialny można stworzyć bardzo łatwo. Jedne media podadzą drugim i drugie już podają za tymi pierwszymi, że doszło do takiej, czy takiej nieprawidłowości. Walka z fake newsami i nieprawidłowościami w procesach komunikacyjnych, w przedstawianiu różnych spraw, faktów to jest jedno z ważniejszych działań społecznych, publicznych, z którymi dzisiaj wszyscy się musimy borykać" - dodał Morawiecki.
Pod koniec listopada władze Izraela ograniczyły listę państw, do których sprzedają narzędzia służące do inwigilacji i cyberataków, w tym systemu szpiegowskiego Pegasus. Na liście potencjalnych kupców brakuje Polski i Węgier - oba kraje uznano za reżimy autorytarne.
Według "Gazety Wyborczej" decyzja Izraela o odmowie obsługi i serwisowania systemów śledczych oznacza, że z chwilą wygaśnięcia kupionych przez Polskę licencji systemy nie nadają się do użytku. "Wyborcza", powołując się na swe nieoficjalne informacje, pisze, że "polskie służby próbowały obejść problem, usiłując kupić pokrewne oprogramowanie w USA". To jednak okazało się niemożliwe.
"Plan +obejścia+ Izraela jest nie do zrealizowania, bo amerykańskie spółki działają, opierając się na izraelskich rozwiązaniach i licencji, więc też muszą pytać o zgodę" – twierdzi "GW".
SMS-y Brejzy ujawniła TVP, zawiadomienie do prokuratury
Pod koniec października Krzysztof Brejza zawiadomił prokuraturę, że CBA, a następnie Telewizja Polska, bezprawnie pozyskały esemesy z jego telefonu. TVP latem 2019 roku wielokrotnie publikowała te wiadomości - jak twierdzi Brejza - przedstawiając je w zmanipulowany sposób.
Brejza twierdził, że informacje z jego telefonu prawdopodobnie pozyskali agenci CBA oraz prokuratorzy przy użyciu systemu Pegasus latem 2019 roku, gdy był szefem sztabu wyborczego KO w wyborach parlamentarnych.
„Następnie treści te ujawniono nieustalonemu kręgowi osób, czego skutkiem było ich opublikowanie w artykule portalu TVP Info we wrześniu 2019 roku, a następnie w wielu innych publikacjach, czym przekroczono uprawnienia i działano na szkodę prywatnego interesu pokrzywdzonego Krzysztofa Brejzy, tj. o przestępstwo typizowane w artykule 267 paragraf 1, 3 i 4 Kodeksu karnego w związku z artykułem 231 paragraf 1 Kodeksu karnego" - tak brzmiał fragment zawiadomienia, cytowany przez Onet.
Latem 2019 roku TVP Info, „Wiadomości” i portal TVP.Info opublikowały kilka esemesów, jakie miały pochodzić z telefonu Krzysztofa Brejzy, a które miały dowodzić, iż – będący wówczas posłem Brejza osobiście instruował w jaki sposób mają działać podlegli ratuszowi urzędnicy w celu oczerniania kontrkandydatów Ryszarda Brejzy.
SMS-y - rzekomo instruujące współpracowników co, gdzie i jak pisać w internecie – miały pochodzić z materiałów ze śledztwa. Portale Wyborcza.pl i Onet opisały, że Krzysztof Brejza we wrześniu powiadomił prokuraturę, iż zostały one pozyskane bezprawnie, a następnie wyciekły do TVP.
”Treść opublikowanej korespondencji faktycznie znajduje się w telefonie Krzysztofa Brejzy, tymczasem Krzysztof Brejza nigdy nikomu nie udostępnił zawartości swojego telefonu. Telefon ten nie był też zabezpieczony do żadnego postępowania" – przytacza treść zawiadomienia Wyborcza.pl.
- Cytowane przez TVP (esemesy) pochodzą z lat 2014-15. Ich pozyskanie nie mogło być zatem ani wynikiem legalnego podsłuchu, który mógł zostać zarządzony ponad dwa lata później, ani nie mogły pochodzić z danych przechowywanych przez operatora sieci komórkowej – pisze „Wyborcza”.
Inną kwestią jest to, że – jak twierdzi polityk – TVP nie pokazała prawdziwych treści trzech publikowanych wiadomości, lecz zmanipulowaną. Według senatora KO w materiałach publicznego nadawcy jako SMS-y jego autorstwa cytowano te, które otrzymał w zupełnie innych sprawach.
Oryginalny sms z 6.08.2015 i falsyfikat z CBA/TVP.
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) October 28, 2021
Sms wysłała do mnie asystentka ze swojego telefonu. Informuje o umówieniu myjni i obdzwonieniu interesantów na dyżur.
Służby PiS (CBA/TVP) celowo zamieniły adresata z nadawcą,by zasugerować,że „załatwiałem” jakieś telefony. pic.twitter.com/tzfgf42j7M
Brejza chce od TVP przeprosin i 200 tys. zł zadośćuczynienia
Brejza dowodził w piśmie do prokuratury, że „jest niemal pewne, że opublikowany (w TVP) materiał został pozyskany przez służby specjalne poprzez włamanie na telefon (za pomocą systemu Pegasus) i włączony w materiały operacyjne śledztwa".
- Dwukrotnie publikowano materiał w głównym wydaniu 'Wiadomości' w pierwszym programie Telewizji Polskiej (TVP 1) i 16 razy w TVP Info (...) Tylko jeden z artykułów zawierający wspomniane SMS-y powielany był aż 1824 razy w mediach". Polityk żąda więc od publicznego nadawcy (w cywilnym procesie) przeprosin i 200 tys. zł zadośćuczynienia.
Informacje o inowrocławskiej „farmie trolli” publikował też na swoim profilu twitterowym Samuel Pereira, szef portalu TVP.Info. Sam portal też opisywał tę historię.
- Poseł Brejza osobiście kierował akcją "w ramach poligonu". Jedna z instrukcji (pisownia oryginalna): "moźna poktepać serie komentarzy krótkie glosuje na brejze ja tez rownie glosuje na brejze, itp. ltd. Nie wdawać się w dyskusje ale klepać co jakiś czas" - stwierdził Pereira w sierpniu 2019 roku.
W tym tygodniu Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zdecydował, że tekst na portalu TVP.Info, wykorzystujący esemesy senatora Krzysztofa Brejzy, ma być opatrzony adnotacją, iż może naruszać jego dobra osobiste polityka. - W tej sprawie stoję po stronie ofiar. Nie dam się zastraszyć - skomentował Samuel Pereira portalowi Wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Szef TAI o inwigilacji Brejzy: problemem jakość opozycji, a nie działania służb
Na zachodzie musza zrywać boki, na wschodzie zresztą też.
Tak głęboki, że aż pod dnem.