TVP.Info ma poinformować, że tekst z SMS-ami Krzysztofa Brejzy może naruszać jego dobra osobiste
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zadecydował, że tekst na portalu TVP.Info, wykorzystujący esemesy senatora Krzysztofa Brejzy, ma być opatrzony adnotacją, iż może naruszać jego dobra osobiste. - W tej sprawie stoję po stronie ofiar. Nie dam się zastraszyć - mówi nam Samuel Pereira, szef TVP.Info i autor tekstu o senatorze.
W październiku senator Krzysztof Brejza zawiadomił prokuraturę, o tym, iż TVP w 2019 roku pozyskała esemesy z jego telefonu; jak podejrzewał - bezprawnie. Dwa lata temu telewizja wielokrotnie publikowała te wiadomości - jak twierdzi Brejza - w zmanipulowany sposób. Wniósł więc także w cywilnym procesie o 200 tys. zł i przeprosiny od nadawcy.
Co było w esemesach?
Esemesy te to rzekomy instruktaż dla współpracowników Brejzy: co, gdzie i jak pisać w internecie, by uderzać w przeciwników politycznych (mowa o latach 2014-2015). Miały pochodzić z materiałów ze śledztwa.
Senator powiadomił prokuraturę, iż zostały one pozyskane bezprawnie. „Treść opublikowanej korespondencji faktycznie znajduje się w telefonie Krzysztofa Brejzy, tymczasem Krzysztof Brejza nigdy nikomu nie udostępnił zawartości swojego telefonu. Telefon ten nie był też zabezpieczony do żadnego postępowania" - brzmiał fragment zawiadomienia do prokuratury. Ich pozyskanie nie mogło być zatem ani wynikiem legalnego podsłuchu, który mógł zostać zarządzony ponad dwa lata później, ani nie mogły pochodzić z danych przechowywanych przez operatora sieci komórkowej - opisywała „Gazeta Wyborcza”.
Sąd nakazuje publikację informacji
Jak informuje Krzysztof Brejza na Twitterze, bydgoski Sąd Okręgowy nakazał w środę, by w ramach zabezpieczenia na stronie portalu TVP.Info przy tekście Samuela Pereiry o jego esemesach znalazła się notatka, że w sprawie materiału toczy się postępowanie „o naruszenie dóbr osobistych w postaci czci, dobrego imienia, prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji" senatora. Sąd odrzucił zażalenie telewizji publicznej na decyzję sądu niższej instancji.
- To ważny krok do uznania, że TVPiS kłamała w kampanii 2019, by atakować opozycję. Przypomnę: wykradli moje stare smsy, spreparowali je i fałszywki opublikowali w środku kampanii wyborczej – skomentował Krzysztof Brejza na Twitterze.
Dziś wygrałem w sprawie zabezpieczenia, kolejne sprawy w toku.
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 22, 2021
To ważny krok do uznania, że TVPiS kłamała w kampanii 2019, by atakować opozycję.
Przypomnę: wykradli moje stare smsy, spreparowali je i fałszywki opublikowali w środku kampanii wyborczej#InwigilacjaBrejzy #jakSB https://t.co/d19Q8P2iq8
Dorota Brejza, żona i pełnomocniczka parlamentarzysty, w komentarzu dla Onetu powiedziała: - Sąd uznał wysokie prawdopodobieństwo zasadności roszczenia. Dla nas istnienie tego postanowienia ma ogromne znaczenie, bowiem każdy, kto natknie się w internecie na pomawiające treści wynikające z artykułu Samuela Pereiry, będzie informowany o tym, że toczy się proces.
Pereira: nie dam się zastraszyć
- W tej sprawie stoję po stronie ludzi szykanowanych, nieznanych szerzej ofiar fabryki hejtu, jaka powstała w inowrocławskim ratuszu. Mówię o ludziach, którzy z imienia i nazwiska, pod rygorem kary ośmiu lat więzienia złożyli obszerne zeznania w tej sprawie, podając konkretne fakty i konkretne wiadomości. Nie jedną, a wiele - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Samuel Pereira.
I dodaje: - Wiem, że to potężna rodzina, ale zapewniam, że ani senatorowi z immunitetem, ani jego ojcu, matce, czy żonie zastraszyć się nie dam i wierzę, że prędzej czy później prawda zwycięży, a wszyscy ludzie, którzy się na nich poznali i zdecydowali się przełamać zmowę milczenia - doczekają się sprawiedliwego wyroku.
Krzysztof Brejza we wrześniu 2019 roku informował też, że jego matka złożyła prywatny akt oskarżenia przeciw Samuelowi Pereirze, szefowi portalu TVP.Info. Serwis opisał jej rzekomy udział w tzw. aferze hejterskiej w inowrocławskim ratuszu.
Kilka dni temu agencja Associated Press poinformowała, że z pomocą systemu Pegasus inwigilowano adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek. Telefon Giertycha miał być inwigilowany 18 razy w czasie wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Badająca inwigilacje Pegasusa kanadyjska firma Citizen Lab zaznaczyła, że nie da się ustalić, kto dokonywał inwigilacji prawników. Dodała jednak, że z oprogramowania nie korzystają prywatne podmioty, a rządowe agencje.
Dołącz do dyskusji: TVP.Info ma poinformować, że tekst z SMS-ami Krzysztofa Brejzy może naruszać jego dobra osobiste