WP wytyka Magdalenie Ogórek „#ogórkizmy” w książce i honorarium z dotacji - Ogórek bronią publicyści „Sieci” i „Do Rzeczy”
W Wirtualnej Polsce zacytowano pretensjonalnie brzmiące fragmenty książki „Lista Wächtera” Magdaleny Ogórek i podano, że 9 tys. zł z dotacji ministerialnej przeznaczono na honorarium autorki. - Tytuł tego „artykułu” definiuje idealnie Pana. Z 430 stron zrozumiał Pan tylko kilkanaście zdań... o jedzeniu. I to dokładnie Pana określa - napisała Ogórek do dziennikarza WP. W jej obronie stanęli też dziennikarze „Sieci” i „Do Rzeczy”, natomiast inni żartują z książki, wykorzystując tag „#ogórkizmy”.
W tekście i wideo zamieszczonym w poniedziałek na WP.pl Kamil Sikora zacytował brzmiące dość pretensjonalnie fragmenty książki „Lista Wächtera. SS-man, który okradł Kraków” Magdaleny Ogórek. Publicystka związana w TVP opisywała tam swoje pobyty w różnych miastach, z których szukała informacji o dziełach sztuki zrabowanych z Polski w czasie II wojny światowej na rozkaz Ottona von Wächtera, austriackiego barona SS.
Książka ukazała się pod koniec ub.r. nakładem wydawnictwa Zona Zero. - Historyk, Magdalena Ogórek, prowadzi brawurowe śledztwo tropiące niemiecką grabież dzieł sztuki z okupowanych ziem Rzeczpospolitej. Trafia m.in. do zamku pod Wiedniem, którego właściciel, jeszcze 70 lat po wojnie, podpisywał się „Horst von Wächter, syn gubernatora”. Magdalena Ogórek prezentuje nowo odkryte dokumenty CIA i archiwów Watykanu. Stara się wyjaśnić, kto stoi za tajemniczą śmiercią nad Tybrem wojennego kolekcjonera polskich zabytków - czytamy w notce promującej tytuł.
- Pani Magdaleno Ogórek, widzę, że regularnie retweetuje Pani wpisy o „Liście Wächtera”. Mam nadzieję, że i ten wpis doczeka się - napisał Kamil Sikora na Twitterze, dodając link do swojego materiału z cytatami z książki. - A, to znowu Pan. Przykro mi, nie retweetuję nieuków. Jednak doceniam odwagę, że Pan tak publicznie się do tego nieuctwa przyznał. Tytuł tego „artykułu” definiuje idealnie Pana. Z 430 stron zrozumiał Pan tylko kilkanaście zdań ...o jedzeniu. I to dokładnie Pana określa - odpowiedziała mu publicystka TVP.
- Ale tak serio: proszę powiedzieć skąd pomysł, by w książce z SS-mannem na okładce pisać o tostach francuskich z syropem klonowym? - zapytał Sikora. - „Pro captu lectoris habent sua fata libelli”. Żeby Pan nie pocił się z szukaniem tłumaczenia: „los książek zależy od pojętności czytelników”. Pozdrawiam! - odparła Ogórek. - Rozumiem że sięgnęła Pani po zasadę „quidquid Latine dictum sit, altum videtur”. Obawiam się że fragmentom Pani książki nie pomogłoby nawet przetłumaczenie na łacinę - skomentował dziennikarz WP.
A, to znowu Pan. Przykro mi, nie retweetuję nieuków. Jednak doceniam odwagę, że Pan tak publicznie się do tego nieuctwa przyznał. Tytuł tego "artykułu" definiuje idealnie Pana.
— Magda Ogórek (@ogorekmagda) 15 stycznia 2018
Z 430 stron zrozumiał Pan tylko kilkanaście zdań ...o jedzeniu. I to dokładnie Pana określa.
Materiał Kamila Sikory skrytykowali na Twitterze niektórzy dziennikarze. - Słyszę o ataku parówek na książkę Magdaleny Ogórek. Nieskromnie powiem, że przeczytałem w życiu więcej książek non fiction niż cały ten zestawik mediaworkerów i zaświadczam: robicie ohydną manipulację, to b. dobra książka - napisał Michał Karnowski z „Sieci”. - A może oceniłby Pan jej wartość merytoryczną, zamiast sugestywnie sprowadzać ją do - przepraszam - pamiętnika blondynki? - zapytał dziennikarza WP Karol Gac z DoRzeczy.pl.
- Z Kamilem Sikorą i Magdaleną Ogórek jest jak z Cracovią i Wisłą. Cracovia podkochuje się w Wiśle tylko nie wie jak jej to powiedzieć;) Stąd ta końska forma zalotów - skomentował Cezary Gmyz z Telewizji Polskiej i „Do Rzeczy”. - Czarku, spójrzmy prawdzie w oczy. To są zwykłe zakompleksione gnojki. Nie ma tu żadnej tajemnicy ani uczuć wyższych. Szkoda gadać - skrytykował Jacek Łęski, który w TVP Info m.in. prowadzi z Magdaleną Ogórek „Studio Polska”.
Natomiast część dziennikarzy rozbawiły fragmenty „Listy Wächtera” zacytowane przez Kamila Sikorę. Na Twitterze wymyślono tag „#ogorkizm”, z którym zamieszczano kiczowate, absurdalnie zabawne opisy różnych sytuacji (odwołując się nieraz do malarstwa). Sporo takich wpisów dodali dziennikarze. We wtorek po południu „#ogórkizmy” był jednym z najpopularniejszych tagów wśród polskich użytkowników Twittera.
Postanowiłem spróbować i chyba mi się udało:
— Bartosz T. Wieliński (@Bart_Wielinski) 16 stycznia 2018
Vis a vis kopalni Boże Dary zamawiam piwo i krupnioka z porządną porcją cebuli… twarda, szklista, ostro skrzypi pod zębami, a tłuszcz pływa na talerzu tworząc wzory. Obracam w dłoni kufel tyskiego i … rozmyślam #ogorkizm
Na Wirtualnej Polsce we wtorek zamieszczono kolejny tekst Kamila Sikory - opisujący, na co wydano 40 tys. zł dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którą Zona Zero dostała na publikację „Listy Wächtera”. Wydawnictwo przekazało dziennikarzowi WP, że 9 tys. zł przeznaczono na honorarium Magdaleny Ogórek.
Tymczasem publicystka w marcu ub.r., kiedy o dotacji poinformowała „Gazeta Wyborcza”, stwierdziła, że „dotacja jest dla wydawnictwa, autor nie ma z niej ani 1zł”. Zapowiedziała też pozwanie wydawcy „GW” za tę publikację.
W odpowiedzi na wtorkowy artykuł Kamila Sikory Magdalena Ogórek przypomniała pismo Zony Zero w marca ub.r., w którym domagano się sprostowania tekstu „GW” na temat dotacji. - Nieprawdą jest, że Magdalena Ogórek otrzyma jakąkolwiek kwotę pieniężną, co sugerują tytuły oraz treść wyżej wymienionych artykułów. Dotację na wydanie książki otrzyma Wydawnictwo Zona Zero Sp. z o.o. na pokrycie kosztów związanych z produkcją książki - czytamy w oświadczeniu.
- O co chodzi? P. Ogórek jako komentarz do tekstu Wirtualnej Polski z dzisiaj (tj. 16.01.18) wrzuca jakieś sprostowanie z marca '17, i to wysłane do „GW”. To chyba kolejny #ogórkizmy - skomentował Kamil Sikora.
O co chodzi? P. Ogórek jako komentarz do tekstu Wirtualnej Polski z dzisiaj (tj. 16.01.18) wrzuca jakieś sprostowanie z marca '17, i to wysłane do "GW". To chyba kolejny #ogórkizmy
— Kamil Sikora (@k_sikora) 16 stycznia 2018
Tekst tutaj: https://t.co/1CQI2U1lCN https://t.co/qfIBUf5gWg
Już po publikacji tego tekstu Magdalena Ogórek podkreśliła na Twitterze, że „ukazały się prawdziwe, świetne recenzje tej książki wyśmienitych Autorów - z dokładnym opisem, czego ona dotyczy, a nie paszkwil godny prasy gadzinowej. Jest recenzja profesorska tej książki”.
Dlaczego kłamiecie? Ukazały się prawdziwe, świetne recenzje tej książki wyśmienitych Autorów - z dokładnym opisem, czego ona dotyczy, a nie paszkwil godny prasy gadzinowej. Jest recenzja profesorska tej książki.
— Magda Ogórek (@ogorekmagda) 16 stycznia 2018
W weekend kpiono ze słów Kingi Rusin o dewastacji przyrody
Kilka dni temu internauci żartowali z wypowiedzi prezenterki TVN Kingi Rusin po posiedzeniu sejmowej komisji dotyczącym nowego prawa łowieckiego. Rusin ostro skrytykowała proponowane przepisy, a potem w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski stwierdziła, że tak duże zniszczenia przyrody jak w okresie, gdy ministrem środowiska był Jan Szyszko (odwołany w zeszłym tygodniu), nie nastąpiły nawet w czasie okupacji hitlerowskiej.
Ze słów prezenterki TVN na Twitterze zaczął żartować Krzysztof Stanowski. Przyłączyli się do niego inni internauci.
O sprawie poinformowały m.in. serwisy TVP.info i Niezalezna.pl.
I dowód ostateczny, że Kinga Rusin zawsze ma rację. Tu niemieccy żołnierze pilnują polskich drzew przed zbliżającym się PiS-owskim elementem. #BądźJakKinga pic.twitter.com/6PZGxE6fWj
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 14 stycznia 2018
Dołącz do dyskusji: WP wytyka Magdalenie Ogórek „#ogórkizmy” w książce i honorarium z dotacji - Ogórek bronią publicyści „Sieci” i „Do Rzeczy”