SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Łukasz B. oskarżony o zabójstwo Krzysztofa Leskiego. Zeznał, że zmusił go diabeł

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola zakończyła śledztwo w sprawie zabójstwa na początku stycznia br. dziennikarza Krzysztofa Leskiego i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu Łukaszowi B. Mężczyzna podczas przesłuchań stwierdził, że zabił, bo usłyszał diabła.

Jak przekazała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Aleksandra Skrzyniarz, śledztwo zostało zakończone 18 września skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. - Łukasz B. oskarżony jest o dokonanie zabójstwa Krzysztofa Leskiego oraz o przywłaszczenie należących do pokrzywdzonego przedmiotów, w tym telefonu, rzeczy osobistych i pieniędzy w kwocie około tysiąca złotych - wyliczyła prok. Skrzyniarz.

Podejrzany sam powiadomił policję o tym, że dokonał zabójstwa. 6 stycznia Łukasz B. zgłosił się do funkcjonariuszy policji patrolujących Rynek Główny w Krakowie, oświadczając, że w noc sylwestrową pozbawił życia znanego dziennikarza. Ciało Leskiego ujawniono tego samego dnia. W mieszkaniu przez kilka dni z martwym właścicielem przebywał rudy kot.

Sprawca zeznał, że do zabójstwa zmusił go diabeł

Z ustaleń śledztwa wynika, że Łukasz B. zadał Leskiemu jeden cios, najprawdopodobniej wtedy, gdy pokrzywdzony już spał. Ciało dziennikarza zostało znalezione w łóżku. Na miejscu zbrodni sprawca zostawił kuchenny nóż, na którym ujawniono jego ślady biologiczne.

Po zabójstwie Łukasz B. wyniósł z domu Leskiego kilka rzeczy, ukradł jego kartę płatniczą i – jak wyjaśniał – bez celu podróżował po kraju. Był w tym czasie w Szczecinku, Gdańsku, Częstochowie i w końcu w Krakowie, gdzie zgłosił się na policję. Mężczyzna od tamtej pory przebywa w areszcie śledczym.

W toku śledztwa sprawca był kilkukrotnie przesłuchiwany i nie kwestionował swojej winy. Mimo że oficjalnie odmawiał składania wyjaśnień, w jednym z protokołów odnotowano stwierdzenie, że do podcięcia gardła Krzysztofowi Leskiemu zmusił go diabeł. Biegli psychiatrzy nie mieli jednak wątpliwości co do poczytalności Łukasza B. Za zabójstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Prokuratura ustaliła, że 34-latek i Krzysztof Leski poznali się jesienią 2019 roku w szpitalu, gdzie dziennikarz się leczył. To właśnie wtedy Leski miał zaproponować podejrzanemu możliwość zamieszkania w swoim domu. Mężczyzna, którego zaprosił pod swój dach, utrzymywał się z prac dorywczych, nie miał, gdzie mieszkać, a w przeszłości był wielokrotnie karany za kradzieże.

Jedna z przyjaciółek ofiary powiedziała śledczym, że Krzysztof Leski „nie bał się zapraszać do siebie ludzi z ulicy”, bo był bardzo ufny. Otwartości na ludzi miały go nauczyć zagraniczne podróże, gdzie często korzystał z tzw. couchsurfingu, czyli zakwaterowania u obcych osób w ich mieszkaniu. Z relacji jego przyjaciół wynika, że dziennikarz żył tak od zawsze.

Na kilka godzin przed śmiercią Leski napisał na swoim blogu, że „to nie był aż tak zły rok. Odzyskałem wiarę w sens życia będącego czymś więcej niż codzienna wegetacja”. - Jaki był Twój 2019? Nie wiem. Życzę Tobie i sobie, by był wspaniały - napisał dziennikarz.

Krzysztof Leski w mediach od lat 80.

Krzysztof Leski pracę jako dziennikarz zaczął na początku lat 80. W latach 1980–1981 był związany z pismami Niezależnego Zrzeszenia Studentów, był redaktorem naczelnym Biuletynu Informacyjnego NZS na Politechnice Warszawskiego i reporterem Agencji Solidarność. Po ogłoszeniu stanu wojennego został internowany, a po zwolnieniu pracował w „Tygodniku Mazowsze”, pisząc pod pseudonimem.

W latach 1989–1991 był dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, a potem przez ponad dekadę był związany z mediami publicznymi. Od 1990 do 2001 współpracował z Telewizją Polską, prowadził tam m.in. „Wiadomości” oraz programy publicystyczne „Tylko w Jedynce” i „Spięcie”, a w latach 1991-1998 był stałym komentatorem wydarzeń politycznych w radiowej Trójce.

Z kolei od 2006 do 2007 był reporterem „Kuriera 3” i prowadzącym „30 minut” w TVP3, a od września 2008 do lutego 2009 roku prowadził program „Polska i Świat” w radiowej Jedynce.

Jako korespondent współpracował z „The Daily Telegraph” i BBC World Service, a także z kilkoma tytułami prasowymi, m.in. „Expressem Wieczornym”, „Wprost” i „Polityką”.

W 2011 roku Krzysztof Leski został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia za „wybitne zasługi dla rozwoju niezależnego dziennikarstwa, za działalność na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, wolności słowa i wolnych mediów”. W 2017 roku odmówił przyjęcia Krzyża Wolności i Solidarności przyznanego przez Andrzeja Dudę, zarzucając obecnemu prezydentowi, że "dzieli nagradzanych na lepszy i gorszy sort".

W ostatnich latach Krzysztof Leski nie pracował jako dziennikarz, był natomiast aktywny na Twitterze, gdzie m.in. przez wiele miesięcy relacjonował każde główne wydanie „Wiadomości” TVP.

Dołącz do dyskusji: Łukasz B. oskarżony o zabójstwo Krzysztofa Leskiego. Zeznał, że zmusił go diabeł

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kici-kici
Wszystko przez Policję, Krzysztof złożył powiadomienie o popełnieniu przestępstwa (raczej zasadne). Ostro, werbalnie, zareagował na bezczynność policjantów. W efekcie wylądował na przymusowej obserwacji wiadomo gdzie i tam poznał swojego zabójcę. W sprawie wadliwości procedur wysyłania ludzi do wariatkowa miał interweniować u RPO, nie wiem czy zdążył. R.I.P.
0 0
odpowiedź
User
oollaa
Wszystko przez Policję, Krzysztof złożył powiadomienie o popełnieniu przestępstwa (raczej zasadne). Ostro, werbalnie, zareagował na bezczynność policjantów. W efekcie wylądował na przymusowej obserwacji wiadomo gdzie i tam poznał swojego zabójcę. W sprawie wadliwości procedur wysyłania ludzi do wariatkowa miał interweniować u RPO, nie wiem czy zdążył. R.I.P.


"..Jedna z przyjaciółek ofiary powiedziała śledczym, że Krzysztof Leski „nie bał się zapraszać do siebie ludzi z ulicy”, bo był bardzo ufny. Otwartości na ludzi miały go nauczyć zagraniczne podróże, gdzie często korzystał z tzw. couchsurfingu, czyli zakwaterowania u obcych osób w ich mieszkaniu. Z relacji jego przyjaciół wynika, że dziennikarz żył tak od zawsze. ..."

0 0
odpowiedź
User
AuX
Czyli jednak szatan. Mamy dowód, kto stoi za tęczowymi miłośnikami miłości.
0 0
odpowiedź