„Przyjaciele” serialem rasistowskim i homofobicznym? „Refleksje nad zmianami w popkulturze”
Po premierze na Netflixie kultowy sitcom „Przyjaciele” poddawany jest interpretacjom na tle prezentowanych w nim wzorców i zachowań kulturowych. Wielu widzów oskarża serial o brak różnorodności na tle rasowym, homofobię i seksizm. Reinterpretacje, jakim poddawani są „Przyjaciele”, to normalne zjawisko w krytyce kultury. Serii nie powinno się jednak analizować w całkowitym oderwaniu od realiów lat 90., kiedy był pierwotnie emitowany. Dla portalu Wirtualnemedia.pl komentują Magdalena Adamus, Katarzyna Czajka-Kominiarczuk oraz Andrzej Tucholski.
„Przyjaciele” to sitcom opowiadający o perypetiach szóstki przyjaciół z Nowego Jorku: Rachel Green (Jennifer Aniston), Moniki Geller (Courteney Cox), Phoebe Buffay (Lisa Kudrow), Rossa Gellera (David Schwimmer), Joeya Tribbianiego (Matt LeBlanc) i Chandlera Binga (Matthew Perry). Pierwszy odcinek zadebiutował w stacji NBC 22 września 1994 roku. Łącznie powstało dziesięć sezonów, a sam serial w oczach wielu widzów zyskał status kultowego oraz definiującego pokolenie trzydziestolatków żyjących w latach dziewięćdziesiątych. Tytuł zdobył kilkadziesiąt nominacji i nagród branży telewizyjnej, w tym Emmy, BAFTA i Złote Globy.
Serial trafił do ponad 100 krajów, w Polsce „Przyjaciół” emitowały Canal+, Comedy Central, TVN, TVN7 i Polsat. Od 1 stycznia tego roku wszystkie sezony serialu trafiły na platformę Netflix.
Od premiery w amerykańskim serwisie w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się nieprzychylne wpisy od widzów, którzy „Przyjaciół” widzieli po raz pierwszy oraz fanów oglądających serię ponownie.
Uniwersum „Przyjaciół” poddawane jest ostrej krytyce, która dotyczy kwestii kulturowych oraz poprawności politycznej. Protesty odnoszą się już do samego doboru obsady – zauważono, że wśród głównych bohaterów, mieszkających w multikulturowym Nowym Jorku, nie ma ani jednej osoby rasy innej niż biała. Nie-białych postaci w serialu niemal nie widać. Kolejnym zarzutem jest homofobia, objawiająca się w żartach z postaci Chandlera, który nie chciał być utożsamiany z homoseksualistą (przez to, że jego ojciec był osobą transseksualną). Wiele negatywnych uwag zbiera postać Joyea (za seksizm i podejście do kobiet), wątek otyłości Moniki (za dyskryminację osób z nadwagą) czy związku tej postaci ze starszym mężczyzną.
„Niezrozumienie krytyki popkulturalnej”
- Zamieszanie wokół „Przyjaciół” pokazuje, jak bardzo nie lubimy rozmawiać krytycznie o naszych ulubionych dziełach kultury. A także, że nie wszyscy widzowie zdają sobie sprawę, że krytyczne spojrzenie na wytwory kultury popularnej nie jest niczym nowym. I nie dotyczy wyłącznie kwestii „poprawności politycznej" ale w ogóle sposobów przedstawiania świata, relacji społecznych, czy historii – stwierdza w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, prowadząca blog Zwierz popkulturalny.
Ekspertka podkreśla również, że krytyczne uwagi pod adresem serialu NBC pojawiały się już w latach 90., kiedy był pierwotnie emitowany. Dziś, ponad dekadę od finału serii, nieprzychylne oceny widzów to nic innego jak naturalna obserwacja zmian, jakie zaszły w przestrzeni kulturowo-społecznej w ciągu tych lat.
- Reakcje polskich widzów na krytykę „Przyjaciół” wynikają z pewnego niezrozumienia natury krytyki popkulturalnej. Krytyczne spojrzenie na przedstawienie w „Przyjaciołach” kwestii rasy, orientacji seksualnej czy relacji płci, to nic innego jak dość powszechne w krytyce kultury przyglądanie się zmianom, jakie zachodzą w przedstawianiu pewnych zjawisk w popkulturze. „Przyjaciele” oglądani z dzisiejszego punktu widzenia pokazują, jak wiele się zmieniło w kulturze popularnej, jak inaczej podchodzimy do pewnych tematów. To, że w latach 90. standardy były inne nie zabiera nam prawa do refleksji nad zmianą, jaka zaszła w popkulturze. To co niedawno wydawało się zupełnie neutralne, dziś razi - warto się nad tym pochylić. Nie znaczy to, że nie można już czerpać przyjemności z oglądania serialu, ale nie zaszkodzi odrobina krytycznej refleksji – ocenia Katarzyna Czajka-Kominiarczuk.
Zdaniem Andrzeja Tucholskiego, twórcy internetowego, powrót po latach do seansów „Przyjaciół” dla wiernych fanów serii może stanowić pole do intelektualnej debaty nad przemianami, jakie w ciągu kilkunastu lat zaszły w mentalności i obyczajowości całych społeczeństw. Tucholski broni także serialu, który jak na swoje czasy był nowatorski w podejściu do wielu zjawisk.
- Nie powinno wyciągać się dzieła kultury z oryginalnego kontekstu. Co najwyżej oglądanie serialu sprzed jednej czy dwóch epok kulturowych może pozwolić nam zastanowić się nad zmianami, które w międzyczasie przeszły przez świat. Ale powinniśmy wstrzymać się od ostrej krytyki, ponieważ twórcy - akurat w przypadku „Friendsów”, w czasie oryginalnych nagrań - i tak byli bardzo postępowi i zależało im na zabawnym spopularyzowaniu wielu konceptów. Niektóre z nich były w latach dziewięćdziesiątych nie do pomyślenia. Wiele z nich traktujemy dziś jako codzienność. Warto jednak zastanowić się, jakie dzieło kultury stworzyć kolejne, by i te zmiany zobaczyć w pogodny sposób wdrażane w naszą codzienność. Reinterpretowanie oryginalnych zamierzeń autorów - ponad zrozumienie co dalej należy zrobić - wielu innych korzyści nie przyniesie – wyjaśnia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Andrzej Tucholski.
Ataki na "Przyjaciół" fani biorą do siebie, winne także media
Magdalena Adamus, blogerka i prowadząca kanał na YouTube Catus Geekus dostrzega z kolei, że zmasowana krytyka pod adresem "Przyjaciół" jest przez wielu fanów odbierana niemal jak personalny atak, co jedynie podsyca zainteresowanie produkcją w mediach internetowych i portalach społecznościowych.
- Krytyka kultury popularnej na tym właśnie polega, że jej wytwory są na różne sposoby analizowane i interpretowane, również pod kątem tego, jak ich przekaz został nagryziony przez ząb czasu. Świadomość tego, że „Przyjaciele" są dziś pod pewnym względem niepoprawni nie powinna wywoływać takiego absurdalnego oburzenia ani nie oznacza, że ktoś uznaje serial za jednoznacznie zły. Tak samo zresztą do dzisiaj można oglądać „Przeminęło z Wiatrem", choć zdajemy sobie sprawę, że film w zakłamany sposób przestawiał niewolnictwo i idealizował realia amerykańskiego Południa. Niestety ludzie mają tendencję do odbierania krytyki ulubionego serialu jako formę spersonalizowanego ataku na ich samych i rzucają się do jego obrony z żarliwością godną lepszej sprawy. Bardzo często odbiorcy nie rozumieją, z czego wynikają pewne zjawiska i opinie w popkulturze, bo, co tu dużo mówić, nasze rodzime „popkulturowe" portale wcale się nie palą do tego, żeby je w swoich tekstach tłumaczyć - zauważa Magdalena Adamus.
Prowadząca kanał Catus Geekus krytykuje polskie media za sposób, w jaki omawiają sceptyczne głosy na temat kultowego serialu lat 90. Jej zdaniem część portali bezwiednie powieliła jedynie treści z zachodnich serwisów
- Bardzo często odbiorcy nie rozumieją, z czego wynikają pewne zjawiska i opinie w popkulturze, bo, co tu dużo mówić, nasze rodzime „popkulturowe" portale wcale się nie palą do tego, żeby je w swoich tekstach tłumaczyć. Nie ukrywam, że mam ogromny żal do niektórych serwisów za to, w jaki sposób przedstawiły całą sprawę z "Przyjaciółmi": albo bezrefleksyjnie kopiując zagraniczne newsy, bez ani jednego zdania odautorskiego komentarza, albo wysilając się na bezmyślne ranty świadczące tylko o tym, że ich redaktorzy nie mają pojęcia, o czym piszą i czym tak naprawdę jest ta demonizowana „polityczna poprawność". Tymczasem cały gorący news o „niepoprawnych Przyjaciołach” bierze się z kilku wpisów na amerykańskim Twitterze, których w żadnym polskim artykule nikt nawet nie zacytował. Cała sprawa została niesamowicie rozdmuchana. Nawet pisząc o serialach, powinno się brać odpowiedzialność za swoje słowa, a sposób, w jaki niektóre nasze media relacjonują tę sprawę, pokazuje, że jedyne, o co dbają to hordy podjudzonych fanów w komentarzach, którym komenda „polityczna poprawność" przestawia jakiś pstryczek w głowie - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Adamus.
Czy burzliwa dyskusja sprawi, że „Przyjaciele” stracą fanów? Takich obaw nie ma Katarzyna Czajka-Kominiarczuk.
- Niestety większość uwag krytycznych pod adresem serialu traktowana jest przez widzów jako zbędne czepialstwo i podważenie ich przywiązania do serialu. Wciąż mamy problemy z pogodzeniem dwóch faktów - że można czerpać przyjemność z dzieł popkultury jednocześnie spoglądając krytycznie na pewne aspekty opowiedzianej w nich historii - komentuje Katarzyna Czajka-Kominiarczuk.
Dołącz do dyskusji: „Przyjaciele” serialem rasistowskim i homofobicznym? „Refleksje nad zmianami w popkulturze”
Ferment feministyczno-rasistowski jest sporej ilości ludzi bardzo bliski.
Nie jesteśmy bogaci w standardach światowych, ale ludzie cały czas w to wierzą bo sprawia im to jakąś przyjemność albo wymierne korzyści.
Jak rozluźnienie się społeczeństwa do poziomu wręcz nihilistycznego, obrazy społeczne że np. homoseksualizm jest rozwiązaniem na całe życie itd.