Raport: Jaki po roku jest Dziennik? - opinie ekspertów
Dzisiaj pierwsze urodziny świętuje Dziennik. Jaki był ten rok? Specjalnie dla nas opinie ludzi mediów m.in. Agnieszka Anielska (Prezes Muratora), Magdalena Malicka (Prezes G+J), Marek Sowa (prezes UPC), prof. Wiesław Godzic, Paweł Fąfara (Polskapresse).
- Poważny tabloid, gazeta atrakcyjna, choć przeładowana treścią, poważna konkurencja przede wszystkim dla "Gazety Wyborczej" – takie były gorące opinie po ukazaniu się pierwszego numeru „Dziennika”. Jednak przez ten rok zmieniła się gazeta, zmienił się jej zespół, zmienili się także konkurenci.
Zapraszamy do zapoznania się z kalendarium wydarzeń od kwietnia 2006 do kwietnia 2007, podsumowaniem danych o sprzedaży i opiniami ludzi mediów na temat jubilata.
2006
Kwiecień
- 11 kwietnia Axel Springer oficjalnie informuje o wprowadzeniu na rynek nowej ogólnopolskiej gazety codziennej o charakterze opiniotwórczym. Dzień później rusza kampania promocyjna nowego tytułu.
- 18 kwietnia w cenie 1,50 zł ukazuje się pierwszy numer „Dziennika Polska Europa Świat”, który sprzedaje się w ilości 350 tys. egz. W pierwszym numerze m.in. wywiad z Kazimierzem Marcinkiewiczem i sondaż na temat wejścia Andrzeja Leppera do rządu.
- 22 kwietnia – pierwsza wpadka „Dziennika”. W sobotnim wydaniu wydrukowany zostaje artykuł w którym podane są informacje o nieistniejącej parafii, a wypowiedzi przypisane są księdzu, którego nie ma. Gazeta zamieszcza sprostowanie.
Maj
- „Dziennik” rozpoczyna kampanię wizerunkową w której biorą udział prof. Jadwiga Staniszkis oraz prof. Marcin Król. Twarzą promocji sobotniego dodatku „Życie jest piękne” zostaje Magdalena Cielecka. W kolejnym etapie kampanii dodatek „Kultura TV” reklamują Anna Maria Jopek i Marcin Kydryński, zaś sportowy – Paweł Janas.
- Katarzyna Montgomery obejmuje funkcję redaktor naczelnej dodatku „Życie jest piękne”, zaś Cezary Michalski zostaje piątym zastępcą naczelnego „Dziennika”.
- Z okazji wizyty papieża Benedykta XVI w Polsce „Dziennik” przygotowuje specjalne bezpłatne wydanie dla pielgrzymów oraz kronikę pielgrzymki w formie dodatku
Czerwiec
- Zmiany w piątkowym dodatek „Kultura TV”. Strony z programem telewizyjnym zostają przeniesione na początek magazynu.
- „Dziennik” rozpoczyna cykl wydawniczy „Encyklopedia Leki”, w którym znaleźć można wyczerpujące informacje o lekach.
- Z „Polityki” do „Dziennika” przechodzi felietonista Jerzy Pilch, a z „Metropolu” Dominik Tzimas, który zostaje dyrektorem zarządzającym „Dziennika”.
Lipiec
- Zlikwidowany zostaje dział „Społeczeństwo”. Od teraz tematy z tego działu pojawiają się w „Wydarzeniach”, „Ekonomii” i „Kulturze”.
- „Dziennik” wraz z wytwórnią EMI organizują wspólną akcję pomocy poszkodowanym w wypadku członkom zespołu Varius Manx. W poniedziałek, 31 lipca do „Dziennika” dołączona zostaje płyta z piosenkami grupy. 30 groszy z wydania przeznaczone zostaje na rehabilitację grupy. Jednak sam zespół zamieszcza na swej stronie oświadczenie, że nic o tej akcji nie wiedział.
Sierpień
- „Dziennik” rozpoczyna serię dodatków z przepisami kulinarnymi pt. „Kuchnia” .
- Zlikwidowany zostaje sobotni dodatek „Życie jest piękne”. Po raz ostatni ukazuje się 19 sierpnia. 26 sierpnia wbrew planom nie pojawia się nowy weekendowy dodatek do gazety. Na ten dzień przeniesiony zostaje natomiast dodatek „Europa”.
- „Dziennik” rozpoczyna testowanie wyższej ceny w województwie małopolskim i lubuskim.
Wrzesień
- Startują dwie nowe serie wydawnicze: kolekcja prestiżowej „Encyklopedii Audiowizualnej Britannica” oraz cykl poświęcony cudownym poczęciom i uzdrowieniom, a także pontyfikatowi Papieża Polaka zatytułowany „Cuda Jana Pawła II”
- Zmiany personalne. Cezary Bielakowski, dotychczasowy szef działu „Polityka” zostaje szóstym wicenaczelnym gazety. Michał Elmerych zaczyna kierować działem „Kraj”, zaś Anna Piotrowska zostaje szefem działu „Nauka”.
Październik
- Rusza outdoorowa kampania wizerunkowa „Dziennika”, a także kampania reklamowa skierowana dla klientów reklamowych, która realizowana w pismach branżowych.
- Do redakcji dołączają Piotr Zaremba i Michał Karnowski, wcześniej publicyści „Newsweeka”.
- Od 29 października czytelnicy mogą czytać „Dziennik” na pokładach samolotów LOT-u.
Listopad
- Paweł Moskalewicz przechodzi z „Rzeczpospolitej” i zostaje sekretarzem redakcji
”Dziennika”.
- Rozpoczyna się seria Przebojowa Kolekcja „Dziennika” i radiowej Trójki, przedstawiająca 25 kolejnych lat historii Polski i świata. Cykl okazuje się takim sukcesem, że potrzebna jest reedycja drugiego tomu.
- Pojawiają się dodatki „Pret a porter”. Pierwszy poświęcony jest najnowszym trendom w modzie, zaś drugi – nadchodzącym świętom Bożego Narodzenia.
- Biuro Reklamy Prasy Codziennej Axel Springer zostaje wyróżnione jako najlepsze wśród biur reklamy prasowej według raportu Media & Marketing.
- „Dziennik” współfinansuje Wieczór wyborczy TVP1 po I turze wyborów samorządowych. Program częściowo nadawany jest z redakcji gazety, gdzie publicyści komentują wydarzenia i przedstawiają swoje artykuły.
- 28 listopada uruchomiony zostaje 24-godzinny internetowy serwis informacyjny Dziennik Online, dostępny pod adresem http://www.dziennik.pl/. Od tej pory wybrane artykuły z „Dziennika” znaleźć można w Internecie. Stratowi serwisu gazeta poświęca swoją jedynkę.
Grudzień
- Z 1215 powołaniami „Dziennik” zajmuje pierwsze miejsce w rankingu cytowań w listopadzie, przygotowanym przez Instytut Monitorowania Mediów.
- Pod tytułem "Największe zagrożenia XXI wieku" zorganizowana zostaje pierwsza debata z cyklu „Dziennik Idei”.
- Kolejne zmiany personalne. Piotr Gursztyn zostaje szefem działu „Polityka”, zaś z „Rzeczpospolitej” do „Dziennika” przechodzi czołowa polska dziennikarka śledcza Anna Marszałek, która obejmuje stanowisko zastępcy kierownika działu śledczego.
2007
Styczeń
- Konfederacja Pracodawców Polskich przyznaje „Dziennikowi” nagrodę Wektora 2006 za "ekspansywne zdobywanie rynku prasowego oraz odważne wprowadzanie nowoczesnych form komunikacji".
- Rozpoczynają się dwa kolejne cykle wydawnicze. W środy z „Dziennikiem” można kupić „Rozmówki angielskie”, zaś w piątki na czytelników czeka seria filmów „Kinoteka Dziennika”.
- Odbywa się druga debata z cyklu „Dziennik Idei”. Jej tytuł to "Pojedynek o światowe przywództwo".
- „Dziennik” wycofuje tekst o współpracy biskupa o pseudonimie „Teolog” z SB. Wydrukowane strony zostają zwrócone do drukarni, gdzie idą na przemiał.
- Gazeta zostaje bez sekretarza redakcji po odejściu Pawła Moskalewicza.
Luty
- Do działu Marketingu Prasy Codziennej ASP dołączają Dominik Malczewski jako marketing manager i Agnieszka Milak jako brand manager „Dziennika”
- Na terenie Mazowsza wraz z „Dziennikiem” zaczyna się ukazywać dodatek „Nieruchomości”.
- „Dziennik” organizuje już trzecią debatę. Tym razem tematyka dotyczy Rosji.
- W „Dzienniku” ukazuje się artykuł w którym przytoczone zostają nieprawdzie dane na temat oglądalności serwisu Dziennik.pl. Firmy badawcze Gemius i PBI protestują. W końcu gazeta zamieszcza sprostowanie.
Marzec
- Rozpoczyna się seria „Płytoteka Dziennika”. Do gazety dołączone zostają płyty z piosenkami Agnieszki Osieckiej i Jacka Kaczmarskiego.
- Odbywa się czwarta debata z cyklu „Dziennik Idei”, która poświęcona jest przyszłości lewicy.
- Z redakcji odchodzi Marta Bratkowska, dyrektor ds. rozwoju i strategii "Dziennika", a jej stanowisko zostaje zlikwidowane.
Kwiecień
- Startuje kolejna kolekcja „Dziennika”. Tym razem z gazetą można kupić atlasy turystyczne ”Uwielbiam Polskę”.
- Ukazuje się pierwszy numer poniedziałkowego dodatku „Praca Rozwój Kariera”, skierowanego do osób poszukujących pracy i specjalistów z branży HR.
- „Kto się boi Niemiec?” – pod tym tytułem zorganizowana zostaje już piąta debata z serii „Dziennik Idei”. Tym razem dyskusja odbywa się w Poznaniu.
Sprzedaż Dziennika - dane ZKDP
Kwiecień-2006 | |
Średni nakład jednorazowy | Sprzedaż ogółem |
672657 | 253569 |
Maj-2006 | |
568448 | 259039 |
Czerwiec-2006 | |
457095 | 214826 |
Lipiec-2006 | |
361540 | 197677 |
Sierpień-2006 | |
347897 | 221704 |
Wrzesień-2006 | |
356228 | 208770 |
Październik-2006 | |
341846 | 202135 |
Listopad-2006 | |
328172 | 198311 |
Grudzień-2006 | |
324943 | 211610 |
Styczeń-2007 | |
321505 | 200304 |
Luty-2007 | |
340010 | 218352 |
KOMENTARZE dla portalu Wirtualnemedia.pl
Magdalena Malicka, Prezes G+J Polska
Pojawienie się Dziennika na pewno zmieniło dynamikę segmentu pism codziennych. Nowy gracz w segmencie wywołał kolejną wojnę cenową na rynku gazet, zapoczątkowaną przez Fakt w grupie tabloidów. Zmobilizował też konkurencję do zmian w polityce marketingowej. Sukces Dziennika na pewno nie jest tak oszałamiający, jak sukces Faktu, choć trzeba przyznać, że przełamany został monopol Gazety Wyborczej. Kolejnym ciekawym wydarzeniem medialnym w segmencie dzienników będzie wprowadzenie na rynek nowego projektu Polskapresse.
Agnieszka Anielska, Prezes Zarządu Wydawnictwa MURATOR
Wejście „Dziennika” zaostrzyło wojnę cenową na rynku prasy codziennej.
Strategia bardzo niskiej ceny, tak jak w przypadku „Faktu” wcześniej, zmusiła głównego rywala „Gazetę Wyborczą” do obniżki ceny egzemplarzowej. Odbiło się to dotkliwie na wynikach Agory. Ten element rozwoju rynku oceniam negatywnie. Pozytywne natomiast jest to, że wszyscy wydawcy prasy codziennej muszą się bardziej starać. Większość gazet przeszła przeobrażenia, szczególnie widoczne w obszarze grafiki i nawigacji. Z punktu widzenia czytelników oferowane są produkty na coraz wyższym poziomie i o coraz większej użyteczności za niską cenę.
Deklaracje Wydawcy poprzedzające wejście „Dziennika” zapowiadały tytuł dla młodego, wykształconego czytelnika z miasta, raczej dużego. Cel ten pozostał chyba w sferze niespełnionych ambicji sądząc po strukturze czytelników. Weekendowy dodatek "Życie jest piękne", choć niewątpliwie zainspirowany dobrym przykładem "How to spend it" „Financial Times”, nie znalazł wielu czytelników i wiernych reklamodawców. A szkoda. Stopniowo zaczęły pojawiać się dodatki rozszerzające grupę docelową, jednak chyba w innym kierunku niż reklamował to wcześniej Wydawca. Pojawiały się tematy społecznie istotne i ważkie sprzedażowo choć kierowane do starszych osób, np. renty, emerytury, zasiłki.
Nie wystarczyło to mimo wszystko do osiągnięcia stabilnej sprzedaży powyżej 200 tys. egzemplarzy. Ratunkiem okazały się gadżety, a konkretnie filmy dodawane w tej chwili co tydzień, które pełnią funkcję tzw. "dopalaczy" - podnoszą sprzedaż. „Dziennik” wydał „Gazecie Wyborczej” walkę na dodatki. Pojawia się ich coraz więcej. W tej chwili poniedziałkowy - o pracy. W tej materii „Gazeta Wyborcza” jest niedościgniona i nie wróżyłabym porażającego sukcesu nowemu graczowi. Podoba mi się jednak dodatek o nieruchomościach i w dużej mierze część ekonomiczna.
Trudno będzie „Dziennikowi” konkurować z „Gazetą Wyborczą”. Niekwestionowany prymat „Gazety Wyborczej” na rynku reklamowym i udane projekty kolekcjonerskie dają jej dużą przewagę. „Dziennik” natomiast ma zasobnego inwestora, który nie zawaha się przed długotrwałymi, dużymi wydatkami i parafrazując jednego z ojców koncernu Axel Springer "wszelkimi rozsądnymi i nierozsądnymi środkami" będzie próbował odebrać udziały „Gazecie Wyborczej”. Moim zdaniem „Dziennik” pozostanie raczej jakościowym dopełnieniem pakietu z „Faktem” i trudno mu będzie zbliżyć się do „Gazety Wyborczej”.
Marek Sowa, prezes Związku Mediów PKPP Lewiatan, wiceprezes UPC Polska
Pojawienie się „Dziennika” wyraźnie ożywiło rynek prasy codziennej w Polsce, sprzedaż ustabilizowała się na poziomie wyższym od początkowo zakładanego przez wydawcę, tj. ponad 200 tys. egzemplarzy. W celowniku wydawnictwa Axel Springer z pewnością była „Gazeta Wyborcza”, ale po pierwszym roku brak jest jednoznacznych rozstrzygnięć. Przeciwnie, po opadnięciu promocyjnego kurzu i zdecydowanej kontrakcji Agory, okazało się że sprzedaż GW rośnie, spada natomiast w Polsce sprzedaż większości dzienników regionalnych.
W swoje pierwsze urodziny „Dziennik” zaliczany jest do mediów opiniotwórczych, zarówno dzięki jakości umieszczanych materiałów, jak i wyraźnej linii światopoglądowej, mającej odróżnić wydawnictwo od głównego konkurenta. W połączeniu z przyzwoitą wielkością sprzedaży to rynkowy sukces Axel Springer, ale powodzenie w przyszłości będzie zależało od dwóch czynników. Po pierwsze, podobnie jak inne media, tak i „Dziennik” będzie musiał zmierzyć się z wyzwaniem jakim będzie długoterminowa migracja zawartości programowej do Internetu, co nie wróży dobrze planom zwiększenia sprzedaży egzemplarzowej. W krótszym terminie kluczem do sukcesu może być zacieśnienie współpracy między Axel Springer a grupą Polsatu, kwestią otwartą pozostaje jednak czy głównym beneficjentem po stronie AS będzie „Dziennik” czy też „Fakt”.
Prof. dr hab. Wiesław Godzic - Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych SWPS
„Dziennik” jest potrzebny, tak jak potrzebna jest konkurencja we wszystkich rodzajach mediów. Szkoda tylko, że cała ta konkurencja rozwinęła się w taki sposób, bo miało być inaczej....
Pamiętam buńczuczną deklarację w pierwszym numerze „Dziennika”. Miała powstać gazeta dla ludzi, o ludziach (zapewne przez ludzi też robiona) – wiarygodna, nie zajmująca miejsca po żadnej stronie sporów. Wrogiem miały być ludzkie ułomności, a nie jakakolwiek formacja ideologiczna. Od samego początku dość zgrabnym posunięciem było oddanie łamów opinii czołowym dziennikarzom – niezależnie od tego, jakiej opcji sprzyjali. Jeśli dodamy prosty (prostszy niż w innych dziennikach), ale nie prostacki język, a także czytelną winietę – to wydaje się, że znamy część przyczyn składających się na sukces. Bo sukcesem było (prawie) osiągnięcie zakładanej ilości sprzedawanych kopii. Ale przede wszystkim sukcesem stało się wysforowanie na drugie miejsce wśród dzienników opiniotwórczych i zajęcie miejsca głównego rywala „Wyborczej”. I to był majstersztyk: mówić o sobie jako o innym (młodszym, wiarygodnym w nieco inny sposób, nieideologicznym) typie dziennikarstwa niż konkurent, czyli gazeta stara (Michnik i ojcowie założyciele), sprzyjająca wyraźnie jakiejś bliżej nieznanej jednej opcji. To był hit i genialne posunięcie wizerunkowe.
„Dziennik” zmienił się w ciągu tego roku i chyba pokazał właściwą twarz. Stał się gazetą bojową, populistyczną i wyraźnie skręcającą w prawo. Chciałbym wierzyć, że dzieje się to wyłącznie z powodu konfliktu z „Wyborczą”, którą dopiero czeka odmłodzenie redakcji. Czytam „Dziennik” z ciekawością, bo miał kilka bardzo dobrych materiałów, ale nieznośne wydaje mi się wchodzenie w buty „Wyborczej”, czyli próba przejęcia rządu dusz. A przecież nie ma takiej potrzeby: „Wyborcza” powstała w czasie, w którym można było zawładnąć duszami i sercami Polaków – udało jej się to. Teraz – dla niej i wszystkich innych – czas na zwyczajny pragmatyzm. Trzeba robić szybką gazetę, w ścisłej symbiozie z innymi mediami (głównie Internetem), nie dopuszczać do pieniactwa i ekstremy dziennikarskiej. A przede wszystkim próbować nawiązać dyskusję merytoryczną stosując „grubą kreskę”. Ona coraz bardziej jest nam potrzebna – i tego życzę zespołowi „Dziennika” (dla którego będę żywił dozgonną wdzięczność z powodu obniżenia ceny „Wyborczej”).
Paweł Fąfara - redaktor naczelny nowej gazety codziennej wydawnictwa Polskapresse
Z Dziennikiem jest trochę jak z niespełnioną rewolucją. Coś się zmieniło, ale rzeczywistość ma się tak do pierwotnych planów, jak większość kampanii reklamowej do rzeczywistej wartości towaru. Ktoś sprzedaje nam marzenia, ale kupujemy już zwykły produkt. Bo po cichu redaktorzy snuli plany detronizacji w kilka miesięcy Gazety Wyborczej i niewykluczone, sądząc po nakładach w kampanię i promocję, że udało się im nawet przekonać do tej wizji szefów firmy. Ale być może zbyt szybko uwierzyli, że wystarczy marzyć aby mieć, i dziś Dziennik – mimo niewątpliwego sukcesu medialnego – utknął ze sprzedażą na poziomie niewiele wyższym ponad 200 tys. Gazeta Wyborcza odbiła się zaś mocno i przekroczyła 450 tysięcy sprzedaży. Te różnice mówią same za siebie, a Wyborcza z satysfakcją może ogłaszać, że sprzedaje dziś o wiele więcej niż Rzeczpospolita i Dziennik razem wzięte.
Na razie więc patrząc na rynek globalnie głównym efektem wejścia Dziennika jest rozpętana na niespotykaną wcześniej skalę wojna promocyjna – na filmy, płyty, dodatki kuchenne, zdrowotne, historyczne i Bóg wie jakie jeszcze. I rewolucja, która dokonała się jeśli chodzi o cenę gazet. Wojna promocyjna na wrzutki, nawet jeśli nie ma wyjścia i trzeba się z nią pogodzić, ma generalnie fatalny wpływ na rynek prasy. Bo coraz mniej liczy się gazeta, dziennikarstwo, a coraz więcej jaki kto ma budżet na gadżety, których przecież w większości w normalnym sklepie człowiek nawet nie wziąłby do ręki.
Natomiast świetna rzecz się stała jeśli chodzi o cenę – opiniotwórcze gazety codzienne potaniały, 1.5 zł to już dziś standard. Przed wejściem Dziennika za Wyborczą w Warszawie trzeba było zapłacić – o ile pamiętam – 2.8 zł i to był jak na polskie realia rozbój w biały dzień. Ale konkurencja robi swoje. Jako dziennikarzowi, który przecież z ceny gazety także żyje to może i nie powinno mi się podobać, ale jako zwolennikowi wolnego rynku, konkurencji i maksymalnej dostępności takich dóbr jak prasa podoba mi się bardzo. I myślę, że w dłuższej perspektywie, właśnie dlatego że gazety stały się bardziej dostępne skorzystają wszyscy. Także wydawcy.
Jeśli natomiast chodzi o stronę dziennikarską, to przynajmniej na razie jestem rozczarowany. Nie tyle nawet samym Dziennikiem, bo odnajduję tam wiele dobrych nazwisk i ciekawych pomysłów, ale reakcją konkurencji. Gazeta Wyborcza, oprócz początkowych wściekłych ataków na Dziennik nie poprawiła wyraźnie ani layotu, ani też redakcji samej gazety. Nie widać jakichś nadzwyczajnych wysiłków, aby dać odpór konkurencji, jakby redaktorzy z Gazety uznali, że wszystko załatwia promocja. I oczywiście ideologiczne ustawienie - Gazeta antyrządowa, Dziennik prorządowy. Być może to zresztą znak czasów, i głębokie polityczne i ideologiczne podziały w środowisku dziennikarskim w efekcie zdominowały obszar, na którym gazety konkurują w pierwszym rzędzie. Tym bardziej, że jeśli popatrzeć na Rzeczpospolitą, to oprócz zmian szaty graficznej, wprowadzenia stron styl życia i zmniejszenia żółtych stron, trudno na razie dopatrzyć się jakiś większych zmian. Tylko jedna jest bardzo widoczna - w warstwie ideologicznej. Momentami można odnieść wrażenie, jakby Dziennik i Rzeczpospolita licytowały się kto będzie lepszym i głównym lustrem Gazety Wyborczej. Szkoda, że tak daleko to poszło, bo w efekcie gazety w tej warstwie stały się nudne i przewidywalne – niekoniecznie trzeba otwierać, żeby wiedzieć co zostanie napisane.
Tym bardziej szkoda, bo Dziennik – biorąc pod uwagę wielu autorów – ma duży potencjał. Piotr Zaremba, Igor Zalewski, Jan Wróbel, Paweł Reszka to tylko kilka z co najmniej kilkunastu nazwisk z pierwszej ligi. Dziennik ma też niewątpliwie kilka dużych sukcesów choćby w dziennikarstwie śledczym czy bardzo wartościową i udaną akcję z promowaniem praw kobiet. Jeśli chodzi o inne ciekawe elementy, z zainteresowaniem obserwuję też podporządkowaniem strony materiałowi graficznemu, czyli praktyce tabloidowej w piśmie które chce być opiniotwórcze. Na jednych stronach sprawdza się lepiej, na innych gorzej, z pierwszego bardzo udanego layotu pozostaje coraz mniej, ale jest to bez wątpienia nowe w tym segmencie. Tyle, że ta sama praktyka w przypadku tekstów – uatrakcyjnia ich za wszelką cenę - sprawdza się mniej, bo Dziennik zaliczył kilka poważnych wpadek z materiałami, które nie do końca miały pokrycie w rzeczywistości. Ale to już kwestia nie tyle dziennikarzy, co ciśnienia redaktorów, aby każdy tekst wyglądał jak sensacja. Nie zawsze się to sprawdza. Generalnie z punktu widzenia czytelnika bilans jest jednak pozytywny – jest ruch na rynku, jest większy wybór, iskrzy. Czyli pozytywnie.
Czy i jak ta gazeta zmieniła się przez ten rok?
Uogólniając można podzielić ten rok na trzy etapy. Pierwszy, kiedy gazeta kipiała pozapolitycznymi pomysłami, ale próbowała być przezroczysta w sferze poglądów i opinii. Brakowało autorów, którzy mieli coś do powiedzenia, a gazeta opinii bez własnych opinii, była w tej sferze dość przypadkowym zlepkiem. Drugi – wejście w rolę antyGazety Wyborczej, dorobienie się łatki pisma prorządowego. Budowanie wyrazistości skręciło – nie wiem czy do końca świadomie – w stronę wyrazistości politycznej. Polityka zaczęła też wyraźnie dominować nad innymi materiałami. I trzeci - obecny, kiedy Dziennik próbuje te polityczne łatki gubić. Choćby przez rozwijanie dodatków jak nieruchomości czy praca. Czy udanie, pokaże przyszłość.
Jaka przyszłość czeka Dziennik?
Był kilka miesięcy temu taki - może i proroczy - tekst w samym Dzienniku o brytyjskim dzienniku The Independent. Tekst mówił z grubsza o tym, że gazeta ta istnieje kilkadziesiąt lat i jeszcze nie zarobiła funta. Ale, z takich czy innych powodów, istnieje. Jeśli Axel Springer zdecyduje się dokładać do pisma dziesiątki milionów złotych przez następne lata, to pismo przetrwa. Z czasem strata może się nawet i zmniejszy, a być może w perspektywie kilkunastoletniej inwestycja się zwróci. W normalnych warunkach to okres, którego wydawcy nie akceptują. Ale z Dziennikiem chyba nie do końca o to chodzi. Axel ma w Polsce dużo poważniejsze interesy niż Dziennik – ma Fakt który mimo pewnego osłabienia wciąż sprzedaje najwięcej na rynku, jest w trakcie kupowania Polsatu, pewnie przymierza się do kolejnych nowych projektów i nie mam wątpliwości, że docelowo chce być na polskim rynku numerem jeden. Dla zrealizowania tego celu, może dotować Dziennik, może już nie na taką skalę jak dziś, ale na pewno przez wiele długich lat.
Marcin Bochenek - członek zarządu TVP
Pojawił się na rynku mediów nowy, niewątpliwie oponiotworczy tytuł. Wniósł nowe spojrzenie do publicznej debaty w Polsce. To z pewnością alternatywa dla tych czytelników, którzy nie podzielają poglądu na naszą rzeczywistość przez szereg lat lansowanego przez Gazetę Wyborczą. Dla konkurentów oznacza to podniesienie wyżej poprzeczki, a więc konieczność podjęcia poważnej rywalizacji rynkowej. Niewątpliwie jest to także poszerzenie pola publicznej debaty.
W czasie dynamicznych zmian na rynku mediów, zmienia się również Dziennik Pojawił się dziennik .pl - to zresztą znak czasu, świadectwo postępującej konwergencji mediów. Tytuły prasowe coraz śmielej wchodzą do internetu.
Najtrudniej mówić o przyszłości. Jeśli Dziennik chce osiągać sukces musi się zmieniać dostosowywać do potrzeb i oczekiwań. Pytanie tylko czy w dobie gwałtownych zmian można mówić o czytelnikach czy tez może używając języka internetu trzeba raczej używać określenia - użytkownicy.
Krzysztof Ziemiec - dziennikarz TVP
Pojawienie "Dziennika" zmieniło bardzo wiele na rynku! Po pierwsze poszerzyło się spektrum codziennej debaty społeczno-politycznej. Pojawiła się gazeta dla tych którym nie po drodze było z GW a RZ była zbyt duża i zbyt skomplikowana do czytania np. w komunikacji. Dziennik zmienił bez wątpienia rynek prasy - choćby cenowo, zmusił GW do obniżenia ceny (zresztą w tym momencie bardzo akceptowalnej dla czytelnika). Tę wojnę początkowo wygrał DZ, ale co prawda teraz GW odrobiła straty... . Czy konkurenci zmienili się merytorycznie? Chyba GW umocniła swój kurs a RZ zmieniła się, ale nie pod wpływem DZ tylko chyba raczej po przyjściu nowego redaktora naczelnego
Przez ten rok Dziennik pozyskał przecież co najmniej dwóch świetnych publicystów. Dzięki Potrowi Zarembie i Michałowi Karnowskiemu bardzo wzmocniły się strony opinii ...mocno konkurujące obecnie z podobnymi stronami w RZ, która zresztą obecnie też skupiła świetnych komentatorów....
Dz ma bezkonkurencyjnego Rybińskiego, celne i uszczypliwe felietony Wróbla, czy komentarze Michalskiego - dla których to pewnie wielu odbiorców kupuje właśnie tę gazetę.... Są aktywni "zdobyci" dziennikarze śledczy (Dz ma na swoim koncie wykrycie kilku afer). Po roku DZ ma więcej newsów niż rok temu ale też i tych nieco "podpompowanych" na siłę przez redakcję..., chyba już jest mniej "tabloidyzacji: co wyraźnie było widać na początku.... No i DZ ma też wyraźne ambicje bycia aktywnym animatorem debaty publicznej (debaty Europy, czy polemiki dot. kwestii kluczowych dla jakości życia w Polsce), Ale widać gołym okiem że DZ delikatnie mówiąc ma "słabośc" do promowania niektórych osób, co jest tyle nachalne co i denerwujące . Brak mi też kilku aktywnych dziennikarzy, którzy odeszli...Czekam na lepsze strony ekonomiczne no i ..efekty pracy Anny Marszałek którą jeśli dobrze pamiętam kupił dziennik, ale o której jakoś nie słychać.
Myślę, że po pewnych kłopotach - wieku dziecięcego - DZ czeka rozwój. Ma potencjał i ma wiernych czytelników. Co potwierdza mój prywatny test - jadąc rano metrem do redakcji (sam zaczytany w gazetach, kilku!) widzę co czytają (albo raczej w większości nie czytają) pasażerowie. Ok. 90% przegląda tylko darmowe gazetki, reszta dzieli się między zwolenników Przeglądu Sportowego, GW i właśnie DZ. Inne tytuły są mało widoczne.... .
Podobne informacje:
Dołącz do dyskusji: Raport: Jaki po roku jest Dziennik? - opinie ekspertów