Politycy reagują na protest mediów: Lewica złoży poprawki, wicepremier chce odpowiedzi
Lewica złoży senackie poprawki do nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. - Oczekujemy od minister kultury, że się odniesie, bo to resort odpowiedzialny za tę ustawę - stwierdził wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. W poniedziałek ma odbyć się spotkanie wydawców z przedstawicielami Senatu. To reakcje na czwartkowy protest wielu mediów przeciw nieuwzględnieniu ich postulatów w nowelizacji prawa autorskiego.
Dziś 350 redakcji prowadzi jednodniową akcję protestacyjną „Politycy nie zabijajcie polskich mediów!”. Zarówno najwięksi wydawcy (Wirtualna Polska, RASP, Agora) jak i lokalne media, wspólnie naciskają na rządzących, by zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne dla mediów przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych. Jeśli przejdą w obecnej formie, wydawcy będą mocno osłabieni w negocjacjach wynagrodzeń za swoje treści z big techami (jak Google, Meta).
Wydawcy na pierwszych stronach umieścili w czwartek biało-czarne banery z napisem: POLITYCY! NIE ZABIJAJCIE POLSKICH MEDIÓW! Ich zdaniem przyjęta ustawa nie zabezpiecza w odpowiedni sposób prawa dziennikarzy i wydawców do udziału w zyskach z publikacji ich tekstów przez Big Techy. Nowelizacja ustawy trafiła do Senatu; ma być rozpatrzona w przyszłym tygodniu.
Lewica zadeklarowała wsparcie dla wydawców i walkę o ich interesy w Senacie. "Dzisiaj wielkie korporacje cyfrowe czerpią ogromne zyski z dziennikarskiej pracy. Korzystają z tego, co dziennikarze piszą, co dziennikarze tworzą, ale zyskami się nie dzielą" - powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie Olko.
Jej zdaniem, szansą na zmianę tej sytuacji i zabezpieczenie zysków prasy jest rozpatrywana nowelizacja, która implementuje dyrektywę unijną o prawie autorskim. "Jak dotąd w pracy nad tą ustawą udało się bardzo dużo osiągnąć. Zabezpieczyliśmy godne wynagrodzenia dla twórców, tzw. tantiemy z internetu. Niestety, w Sejmie przepadły nasze poprawki związane z mediami i ich pozycją wobec gigantów cyfrowych" – przypomniała.
Zobacz: Portale walczą o pieniądze od gigantów cyfrowych. „Powinni płacić kilkaset mln zł rocznie”
Konsultacje w Senacie, Lewica złoży poprawki
Przewodnicząca Razem, wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat oceniła, że jest jeszcze szansa na naprawienie ustawy na poziomie Senatu. Zaprosiła wydawców i przedstawicieli redakcji prasowych na konsultacje, które odbędą się w poniedziałek o godz. 14. Jak zapowiedziała, wypracowane wspólnie rozwiązania zostaną złożone we wtorek, jako poprawki senackie.
- Jako klub Lewicy obiecujemy, że tej sprawy nie odpuścimy. Wiemy, że to dla wielu tytułów prasowych kwestia 'być czy nie być" i zrobimy co w naszej mocy, żeby ochronić wolność mediów w Polsce - zadeklarowała Biejat.
Sejm nie poparł w piątek poprawek Lewicy, które miały zabezpieczać interesy dziennikarzy i wydawców prasy.
"Prasie dziś grozi to, że zagłodzą ją cyfrowi giganci, że będzie więcej zwolnień dziennikarzy" - mówiła w Sejmie Daria Gosek-Popiołek (Lewica), apelując o przyjęcie poprawek. "Ta ustawa może pomóc wszystkim mediom i może wzmocnić nas, jako społeczeństwo, w odporności na dezinformację" - podkreśliła.
Poprawka Lewicy zakładała, że jeżeli w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku o rozpoczęcie negocjacji nie zostanie osiągnięte porozumienie, każda ze stron może wystąpić do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o przeprowadzenie mediacji. W przypadku, gdy mediacje nie przyniosą oczekiwanych rezultatów w ciągu kolejnych trzech miesięcy, prezes UOKiK mógłby ustalić w drodze decyzji warunki wynagrodzenia.
Lewica domaga się również doprecyzowania przepisów dotyczących tego, kiedy wydawcy przysługuje wynagrodzenie, oraz przepis nakazujący Big Techom udostępnianie wydawcom danych ważnych dla określenia wysokości wynagrodzenia.
Biejat: korporacje cyfrowe kradną treści dziennikarzy
Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat oceniła, że globalne korporacje cyfrowe stoją w pozycji hegemona i robią, co chcą kradnąc treści wytwarzane przez dziennikarzy. Zaapelowała do parlamentarzystów, by jak najszybciej zabezpieczyli interesy dziennikarzy w noweli ustawy o prawie autorskim.
"Nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w obecnym kształcie chroni interes artystów, szeroko pojętych autorów, twórców audiowizualnych, twórców dzieł literackich, aktorów przed wykorzystywaniem ich dzieł bezpłatnie w internecie, ale niestety nie chroni dziennikarzy" - powiedziała PAP marszałkini Senatu Magdalena Biejat.
Współprzewodnicząca partii Razem wyjaśniła, że w noweli jest zapis, który zobowiązuje wielkie koncerny cyfrowe do wypłacania wynagrodzeń wydawcom za wykorzystywanie fragmentów artykułów na swoich stronach internetowych. "Wydawcy powinni dzielić się z autorami tekstów, bo dziś giganci pokroju Google czy Facebooka umożliwiają publikowanie dużych części artykułów w swoich serwisach w taki sposób, że czytelnik nie musi wchodzić na oryginalną stronę. To oznacza zmniejszenie ruchu na oryginalnych stronach, a to przekłada się na mniejsze wpływy z reklam" - powiedziała.
Biejat podkreśliła, że nowelizacja ustawy w obecnej formie nie zabezpiecza wystarczająco interesu wydawców. "Przykładowo, taki Google mógłby w nieskończoność negocjować wynagrodzenie dla wydawcy, próbując wydłużyć i utrudnić proces, co w efekcie nie przełożyłoby się w żaden sposób na uczciwą i godziwą zapłatę dla autorów treści" - powiedziała.
Kosiniak-Kamysz chce odpowiedzi ministra kultury
W czwartek głos na temat protestu zabrał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Na antenie TVP Info ocenił, że jest to bardzo ważny apel i ministerstwo kultury powinno jak najszybciej się do niego odnieść. "Oczekujemy od minister kultury, że się odniesie, bo to resort odpowiedzialny za tę ustawę" - podkreślił.
Dopytywany o jego działania w tej sprawie jako wicepremiera odpowiedział: współdziałamy w Radzie Ministrów i musimy polegać na kimś, kto przygotowuje ustawę, więc oczekuję od minister kultury rekomendacji.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
- Ja uważam, że sprawa (...) jest do rozstrzygnięciu jak najbardziej. Jest jeszcze etap senacki, warto się nad tym zastanowić, ale ważna tu będzie rekomendacja ze strony MKiDN, które prowadziło dyskusję ze środowiskami twórców" - zauważył wicepremier. - Chciałbym odpowiedzi na protest mediów. Ministerstwo kultury musi się do niego odnieść jak najszybciej - powtórzył szef MON.
Lewica jednoznacznie popisuje się pod apelem. Jako klub składaliśmy poprawki do ustawy o prawie autorskim, które zostały odrzucone - powiedział wiceminister Aktywów Państwowych Marcin Kulasek w czwartkowej rozmowie w Polskim Radiu 24.
"Jako klub składaliśmy poprawki do tej ustawy. Poprawki, niestety, nie przeszły, ale w kolejnym etapie trafi ustawa do Senatu, gdzie przy pomocy naszych senatorów i senatorek będą te poprawki złożone ponownie" - powiedział Kulasek.
Wiceminister podkreślił, że Lewica będzie przekonywać koalicjantów do poparcia ustawy. "Będziemy próbowali przekonać pozostałych koalicjantów, do tego, żeby skoro się tego nie udało przeprowadzić na szczeblach Sejmu, żeby te poprawki były zaakceptowane w Senacie - wyjaśnił. Podkreślił również, że warto się nad tą ustawą pochylić, o czym Lewica od samego początku mówiła jednoznacznie.
Dodał, że jeśli w Senacie również nie uda się przegłosować poprawek, kolejnym etapem będzie nowelizacja ustawy.
Resort kultury: rozmowy z mediami po przyjęciu ustawy
W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Andrzej Wyrobiec, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiedział gotowość do rozmów ze środowiskiem dziennikarskim. Stanie się to jednak dopiero po przyjęciu obecnie procedowanej ustawy o prawie autorskim.
"Jesteśmy świadomi, że realizacja prawa pokrewnego wydawców prasy będzie wymagać szczególnego monitorowania przez Ministerstwo Kultury. Dlatego będziemy tuż po przyjęciu obecnie procedowanej ustawy gotowi do rozmów ze środowiskiem prasy o narzędziach wsparcia prasy przez państwo, także w obszarze egzekwowania nowego prawa pokrewnego" – powiedział Andrzej Wyrobiec.
"Zdajemy sobie sprawę z tego, że wydawcy liczą na wielomilionowe wynagrodzenia od Big Techów, rozumiem świetnie, że obawiają się, że nie będą w stanie samodzielnie, czyli bez pomocy rządu, tych wynagrodzeń wyegzekwować. Nie zmienia to jednak faktu, że te wynagrodzenia im się należą, zgodnie z zapisami tej nowelizacji" – dodał Wyrobiec.
Zobacz: Portale walczą o pieniądze od gigantów cyfrowych. „Powinni płacić kilkaset mln zł rocznie”
Polska opóźniona w przejmowaniu unijnych dyrektyw
Sejm uchwalił w ubiegłym tygodniu nowelizację ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która wdraża do polskiego porządku prawnego dwie dyrektywy unijne – SATCAB II i DSM.
Pierwsza z przyjętych przez Sejm poprawek zakłada zwiększenie z trzech procent do 25 proc. objętości utworu, który może być wykorzystany na potrzeby zilustrowania treści w celach dydaktycznych lub związanych z prowadzeniem działalności naukowej. Druga poprawka zastępuje sformułowanie "artyści i wykonawcy" słowami: "twórcy i wykonawcy" oraz zakłada, że także twórcy opracowania "utworu literackiego, publicystycznego, naukowego, muzycznego lub słowno-muzycznego" są uprawnieni do stosownego wynagrodzenia.
Dołącz do dyskusji: Politycy reagują na protest mediów: Lewica złoży poprawki, wicepremier chce odpowiedzi