Towarzystwo Dziennikarskie: władze dławią wolność prywatnych mediów, KRRiT będzie je nękać
Towarzystwo Dziennikarskie zaapelowało o obronę wolności słowa, jako przykłady jej naruszenia podając m.in. rezygnację z wykupywania reklam i prenumerowania przez państwowe podmioty m.in. „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” i „Polityki”. - Widać wyraźnie, że KRRiT ma być narzędziem nękania prywatnych nadawców - ocenia organizacja.
W opublikowanym w sobotę oświadczeniu Towarzystwo Dziennikarskie ocenia, że „wolnych mediów jest w Polsce coraz mniej”, a „media publiczne stały się narzędziami rządowej propagandy oczerniającej opozycję, sądownictwo z Trybunałem Konstytucyjnym i organizacje pozarządowe z Komitetem Obrony Demokracji”. Dodaje, że w tegorocznym rankingu wolności prasy, opracowywanym przez Reporterów bez Granic, Polska zajęła dopiero 47. miejsce, o 29 niższe niż rok wcześniej.
- Władze dławią też wolność mediów prywatnych, odcinając je od rynku reklamowego. Niezależne od władzy gazety i tygodniki zostały pozbawione ogłoszeń od spółek skarbu państwa. Wiele państwowych instytucji wycofało też prenumeraty krytycznych wobec PiS gazet i czasopism - stwierdza Towarzystwo Dziennikarskie.
Jak już opisywaliśmy szczegółowo, większość ministerstw mocno zmniejszyła w pierwszej połowie br. prenumeratę „Gazety Wyborczej”, „Newsweek Polska” i „Polityki”, a zwiększyły - m.in. „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie”, „W Sieci” i „Naszego Dziennika” (resorty ujawniły te dane w odpowiedzi na interpelacje poselskie). Ministerstwa i największe spółki państwowe w telewizji ograniczyły wydatki reklamowe w TVN i TVN24, a w prasie znacznie więcej zaczęły wydawać w „Gazecie Polskiej”, „W Sieci” i „Do Rzeczy”.
W swoim oświadczeniu Towarzystwo Dziennikarskie przypomina też informacje o tym, że pisma krytyczne wobec obozu rządzącego są słabo eksponowane na stacjach Orlen. W lipcu br. alarmował o tym redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis, powołując się na sygnały od czytelników.
Towarzystwo Dziennikarskie krytycznie ocenia też pierwsze decyzje nowego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pracującego od połowy września. Na początku października KRRiT upomniała TVN24 za pomylenie pilota Artura Wosztyla z przypadkowym widzem w relacji z premiery filmu „Smoleńsk”. Obecnie rozpatruje natomiast skargi na niedawne wydania „Wiadomości” (m.in. na materiał o Adamie Michniku), członkowie KRRiT spotkali się w tej sprawie z prezesem TVP i szefową programu. Z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w liście do KRRiT i Rady Etyki Mediów skrytykował pokazanie wypowiedzi anonimowego przestępcy w materiale programu „Czarno na białym” TVN24 o oświadczeniach majątkowych sędziów.
- Mianowanie we wrześniu przez rządzącą partię nowego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji umożliwiło atak PiS na prywatne media elektroniczne. Jego pierwszymi objawami była „obywatelska” petycja do KRRiT o odebranie koncesji telewizji TVN i TVN 24 oraz skarga ministra sprawiedliwości na tę stację za udział zamaskowanego przestępcy w jej programie - interpretuje te fakty Towarzystwo Dziennikarskie. - KRRiT udzieliła już TVN 24 napomnienia i wyraziła „głębokie zaniepokojenie” błędem redakcyjnym stacji, który „podważa wiarygodność tego programu informacyjnego”. W sprawie skargi ministra Ziobry brak jest jeszcze reakcji, ale widać wyraźnie, że KRRiT ma być narzędziem nękania prywatnych nadawców - uważa organizacja.
Zwraca też uwagę na ostatnie pogłoski, jakoby obóz rządzący poprzez którąś spółkę państwową chciał przejąć Polska Press Grupę, wydawcę wielu dzienników regionalnych. Takie informacje podała niedawno „Gazeta Wyborcza”, a redaktorzy naczelni Polska Press Grupy zdementowali je, zarzucając „GW” nieuczciwą konkurencję.
- Władza chce pozbawić nas wolności słowa po kawałku, a „efekt mrożący” tych działań już występuje; dostrzegamy autocenzurę w części mediów prywatnych, formalnie wciąż niezależnych od „dobrej zmiany” - stwierdza w oświadczeniu Towarzystwo Dziennikarskie. - Na Węgrzech, z których inspirację czerpie Jarosław Kaczyński, zagraniczny wydawca właśnie zamknął największy opozycyjny dziennik „Nepszabadsag”, główne źródło informacji o korupcji i nadużyciach władzy ekipy premiera Viktora Orbana. Obawiamy się, że w Polsce ma być realizowany podobny scenariusz - przestrzega.
- Nie da się zdobyć pełnej władzy bez kontroli mediów. Wolność słowa w Polsce została poważnie ograniczona w ciągu pierwszego roku po wyborach wygranych przez PiS i wszystko wskazuje na to, że będzie dalej celem ataku rządzących - ocenia organizacja.
Towarzystwo Dziennikarskie apeluje, żeby na różne sposoby bronić wolności słowa. - Każdy może coś w tej sprawie zrobić, chociażby wykupując prenumeratę niezależnych gazet, czasopism, czy ich wersji cyfrowej. Media prywatne są dziś jednym z ostatnich ośrodków krytycznej kontroli władzy, nie wolno nam pozwolić je zniszczyć - podkreśla.
Dołącz do dyskusji: Towarzystwo Dziennikarskie: władze dławią wolność prywatnych mediów, KRRiT będzie je nękać