Wyprzedaż złotego mogła być wynikiem obaw inwestorów o reformy
Na rynkach światowych nie było dzisiaj aż tak nerwowo, jak na rynku złotego. Inwestorzy stają się coraz bardziej wyczuleni na hasła o konieczności reform, a przedstawiciele agencji ratingowych (Moody's i Fitch) niejako dają do zrozumienia, iż takie działania są w Polsce niezbędne i to było powodem do słabszej formy polskiej waluty, uważają analitycy.
"Co ciekawe nasza waluta zupełnie zignorowała lepsze dane GUS o sprzedaży detalicznej i bezrobociu w maju. Być może dlatego, że wiceprezes GUS na konferencji prasowej poddała w wątpliwość możliwość osiągnięcia wyższej dynamiki PKB w II kwartale, czyli powyżej 3% r/r" - ocenił analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Dodał, że to co przewijało się najczęściej w różnych opiniach, to niezbyt fortunna wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego, który dał do zrozumienia, iż głównym hamulcowym dla procesu reform w Polsce byłaby wygrana Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.
"Tym samym automatycznie przesunął akcenty rynkowe w kierunku niepewności związanej z 4 lipca. W obliczu, kiedy inwestorzy stają się coraz bardziej wyczuleni na hasła o konieczności reform, a przedstawiciele agencji ratingowych (Moody's i Fitch) niejako dają do zrozumienia, iż takie działania są niezbędne, te słowa wydają się tylko niepotrzebnie pogarszać i tak już napiętą sytuację. W efekcie po południu euro było warte blisko 4,11 zł, a dolar 3,34 zł" - dodał Rogalski.
Na świecie nadal widoczne były echa wczorajszego pesymistycznego komunikatu FED na temat perspektyw amerykańskiej gospodarki. Niemniej nastroje poprawiły ostatnie publikacje danych z USA.
W czwartek ok. godz. 17:00 za jedno euro płacono 4,1166 zł a za dolara 3,3453 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2309.
W czwartek ok. godz. 09:30 za jedno euro płacono 4,0645 zł a za dolara 3,3004 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2317.
W środę po godz. 17:20 za jedno euro płacono 4,0743 zł a za dolara 3,3322 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2231.
Dołącz do dyskusji: Wyprzedaż złotego mogła być wynikiem obaw inwestorów o reformy