YouTube: Prawnicy badają sporne filmy
Prawnicy internetowego serwisu YouTube badają sprawę umieszczonychw nim nazistowskich filmów propagandowych. W przypadku materiałówbudzących zastrzeżenia, serwis YouTube zleca prawnikom zbadaniesprawy i - w razie stwierdzenia naruszenia prawa - usuwa je -poinformowała Małgorzata Rigoli z YouTube.
- Mamy ścisłą politykę, nie zdejmujemy filmów, które nie łamiąprawa. W tym przypadku chodzi o filmy archiwalne, pokazywane takżenp. przez BBC. Dlatego prawnicy badają sprawę - powiedziałaRigoli.
- Rozumiemy, że to delikatny temat i szanujemy uczucia orazopinie ludzi, których on dotyczy - zapewniła. Przypomniała, żeinternet "daje każdemu możliwości wypowiedzenia się i byciausłyszanym".
- Zdarza się, że gdy ułatwiamy ludziom wyrażanie opinii winternecie, niektóre treści mogą rodzić kulturowe i politycznedyskusje. Dlatego YouTube umożliwia swoim użytkownikom zgłaszanietreści, które ich zdaniem naruszają nasze zasady i warunkipublikacji i - jeśli faktycznie tak jest - usuwamy niepożądanemateriały. Gdy zachodzi podejrzenie, że treści umieszczone wserwisie mogą być niezgodne z prawem, kontaktujemy się z prawnikamiw danym kraju. Wierzymy, że takie podejście zapewnia właściwąrównowagę pomiędzy wolnością wyrażania się i respektowaniem prawa -oświadczyła.
W serwisie internetowym YouTube dostępne są nazistowskie filmypropagandowe z lat 1933-45. W czwartek Rada Etyki Mediów zażądałaod osób odpowiedzialnych za YouTube w Polsce zajęcia stanowiskawobec tego zdarzenia. O sprawie napisała w czwartek"Rzeczpospolita".
Dziś filmy nadal były dostępne w serwisie, niektóre z nichzostały tam umieszczone kilka miesięcy temu. Część materiałówopatrzona jest ostrzeżeniem "EXTREME CAUTION". Pod każdym filmemjest link, który pozwala zgłosić naruszenie regulaminu.
YouTube to serwis internetowy umożliwiający publikację winternecie filmów, wideoklipów lub materiałów filmowych własnejprodukcji. Jest on otwarty, więc każdy odwiedzający może wysłaćfilm na stronę. Według firmy Google, która jest jego właścicielem,dziennie na YouTube umieszczanych jest ponad 70 tys. filmów.
REM przypomniała, że polskie prawo zabrania upowszechnianiapropagandy nazistowskiej i antysemityzmu. "Jest to bardzo poważnewykroczenie moralne, naruszające główne zasady zapisane w KarcieEtycznej Mediów" - czytamy w oświadczeniu przesłanym w czwartekPAP.
Zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną,usługodawca ma obowiązek "zapewnić usługodawcy dostęp do aktualnejinformacji o szczególnych zagrożeniach związanych z korzystaniem zusługi świadczonej droga elektroniczną".
Ustawa zobowiązuje również do podawania podstawowych informacjio firmie - nie tylko adresów elektronicznych, ale także siedziby iadresu. Tymczasem wiele witryn internetowych podaje jedynie adresyinternetowe. Na stronie YouTube jako "dane kontaktowe dladziennikarzy" podany jest jedynie adres: press@youtube.com.
Serwis YouTube deklaruje (na swojej stronie www), że zabraniaużytkownikom przesyłania do serwisu materiałów, które naruszająprawa autorskie, oraz współpracuje z właścicielami tych praw nadwykrywaniem i usuwaniem materiałów, które łamią prawa autorskie,choć przyznaje, że nie kontroluje zawartości dostępnej wwitrynie.
Jak czytamy również na stronie You Tube, polityka serwisuzabrania umieszczania materiałów uznawanych za niedozwolone. "Naszaspołeczność rozumie te reguły i aktywnie pilnuje tego, aby wserwisie nie pojawiały się niedozwolone treści. Użytkownicy mogązgłaszać nam materiał, który ich zdaniem zawiera niedozwolonetreści. Wówczas zespół YouTube analizuje go i w ciągu paru minutusuwa z systemu, jeśli okazuje się, że faktycznie narusza naszeWarunki korzystania z serwisu. W połączeniu z opracowaną przez nastechnologią pozwala nam to skutecznie egzekwować przestrzeganiezasad. Ponadto blokujemy konta osób, które wielokrotnie dopuszczająsię łamania zasad" - można przeczytać na stronie YouTube.
Dołącz do dyskusji: YouTube: Prawnicy badają sporne filmy