SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Zaniepokojony Michał Nowosielski pisze list otwarty do PO

Michał Nowosielski, dyrektor kreatywny agencji reklamowej BBDO Warszawa po tym, jak wybory prezydenckie przegrał Bronisław Komorowski, reprezentant Platformy Obywatelskiej postanowił napisać do PO list otwarty. Zwraca się do niej jako współautor poprzednich kampanii wyborczych tej partii.

Michał Nowosielski, fot. youtube, screen z cyklu "Muzeum Utracone" Michał Nowosielski, fot. youtube, screen z cyklu

"Żeby skłonić Państwa do przeczytania następnego listu otwartego, jaki w ostatnich dniach wystosował do Was kolejny rozczarowany Wasz Wyborca, pozwolę sobie nadmienić na początku, że jestem nie tylko typowym przedstawicielem Waszego elektoratu i - jak do tej pory - lojalnym obrońcą Waszych poczynań, ale także współautorem wszystkich Waszych kampanii wyborczych od roku 2007 - czyli wszystkich, które wygraliście. Znaczy to, że bez mojego - oczywiście nie tylko mojego - wysiłku głównie intelektualnego, nie bylibyście prawdopodobnie wiodącą siłą polityczną w tym kraju przez ostatnie 8 lat.

Bardzo bym także nie chciał, żeby wspomniany mój wysiłek zmarnował się właśnie teraz, kiedy zaczyna przynosić naprawdę konkretne efekty. Muszę też od razu zaznaczyć, że nie jestem bezkrytycznym piewcą wszystkiego, co zrobiliście przez ostatnich 8 lat; np. to coś, co nazywacie reformą edukacji jest, w moim przekonaniu, kompletną bzdurą, koncepcyjną pomyłką i organizacyjnym skandalem. Ale już np. reforma emerytalna jest świadectwem mądrości i prawdziwej odpowiedzialności za losy tego kraju i chwała Wam za takie zmiany - w dodatku, że jest to również z Waszej strony akt bezinteresownej odwagi. Dlatego próbę wycofania się z niej, podjętą w przypływie desperacji w ostatnim etapie kampanii przez Prezydenta, przyjąłem z rozczarowaniem, a nawet niesmakiem. Podobnie odebrała to - jak mniemam - duża część Waszych świadomych wyborców. Wyborców, którzy - będąc mniejszymi lub większymi fanami różnych Waszych pomysłów - widzą mimo wszystko związek przyczynowo skutkowy między swoim poziomem życia, a tym, kto i jak rządzi Polską.

Drodzy Państwo, piszę do Was przejęty i zaniepokojony, jak chyba jeszcze nigdy w całym moim dorosłym życiu. Ten mój niepokój wynika nie tyle z faktu, że oto Prezydentem mojego kraju zostanie za chwilę plastikowa marionetka skonstruowana i sterowana przez chorego z nienawiści obsesjonata o zapędach dyktatorskich. Nie! Na szczęście Prezydent w tym kraju zarządza głównie pracującymi w jego pałacu kucharzami. Mój niepokój spowodowany jest głównie tym, jak formacja polityczna, której zaufałem i powierzyłem swój los, zachowuje się w sytuacji dla niej kryzysowej. Nie widzę już odpowiedzialności, nie widzę wierności pewnym wartościom, nie widzę umiejętności poświęcenia się; widzę natomiast strach, ale jest to strach o własne cztery litery, widzę panikę, która pozwala odwrócić się od przyjaciół i każe podejmować próby przypodobania się za wszelką cenę komu popadnie, rezygnując z podstawowych zasad i łamiąc wszelkie obietnice. Tylko, że takie działanie, oprócz tego, że napełnia Waszych wyborców niesmakiem, to jeszcze - o czym jestem najzupełniej przekonany, jako że zawodowo param się komunikacją ze społeczeństwem - jest absolutnie przeciw skuteczne.

Pamiętam, jak kilka lat temu Wasi koledzy ekscytowali się ewentualnym poparciem, jakiego Bronisławowi Komorowskiemu, w jego poprzedniej kampanii, miał udzielić Włodzimierz Cimoszewicz. I w końcu go udzielił, tylko że nic, kompletnie nic z tego nie wyniknęło. A jest chyba różnica między Cimoszewiczem, który dla wielu ludzi jest jednak pewnym autorytetem, a tymi miernotami, które usiłujecie Państwo obecnie kokietować. Już widzę oczami wyobraźni, jak dziesiątki tysięcy wiernych miłośników Grzegorza Napieralskiego ruszają w październiku szturmować lokale wyborcze, żeby oddać głos, zgodnie z sugestią swojego politycznego guru, na listę Platformy Obywatelskiej.

Albo jak antyestabliszmentowa młodzież, która w I turze ostatnich wyborów poparła Pawła Kukiza, wraz z jego samobójczym postulatem wprowadzenia JOWów, teraz nagle przelewa wszystkie swoje najcieplejsze uczucia na Ryszarda Kalisza. Czy Państwo czytacie czasem komentarze tzw. internautów - i nie mówię tu o kalumniach i wypocinach pisanych przez etatowych hejterów pracujących za pieniądze PISu, tylko o tych spontanicznych, pisanych przez zwykłych ludzi. Czy Wam się wydaje, że Napieralski, Kalisz i Rozenek to są właśnie te nowe twarze w polityce, których domagają się już nie tylko wyborcy Kukiza, Pawła Tanajno i Janusza Korwin Mikkego, ale także Wasi wyborcy. A może chcecie im zrobić operacje plastyczne, żeby byli nie do poznania albo dokleić wąsy - wąsy teraz wracają do łask, bo są bardzo hipsterskie.

Prawdę mówiąc, kiedy czytam takie bzdury, że PIS „manewrem z Dudą” zabiera Platformie centrum, więc musicie zejść na lewą stronę, bo tam są rzesze wyborców, głównie młodych, którzy nie lubią już Leszka Millera i czują się oszukani przez Palikota, więc można ich skusić związkami partnerskimi i in vitro, to, wybaczcie mi Państwo, czuję, że zaraz się porzygam. Co to w ogóle jest to Wasze centrum, lewica, prawica?! To jest Wasz świat, świat homo politicus, którego normalny wyborca ani nie rozumie, ani w nim nawet półdupkiem nie siedzi. Oglądałem kilka lat temu, zza fenickiego lustra, grupę fokusową, złożoną z zupełnie zwyczajnych, mieszkających w dużym mieście 30-latków, którzy zapytani o polityków, którzy wydają im się wiarygodni, wymienili jednym tchem Antoniego Macierewicza i Joannę Senyszyn. To w którą stronę chcecie się Państwo udać żeby przypodobać się tej grupie?!

Wasz wyborca nie jest lewicowy, czy prawicowy. Wasz wyborca jest zadowolony z życia i z optymizmem patrzy w przyszłość. Strategia Waszych konkurentów nie polega na zabieraniu Wam centrowego elektoratu, ani młodzieży! Strategia PiSu polega na wmawianiu Waszym potencjalnym wyborcom, że jest dużo gorzej niż jest, polega na wkurzaniu ich. I oni zaczynają w to wierzyć, bo Wy nie robicie nic, żeby temu zapobiec. Nie robicie zupełnie nic, żeby utwierdzić ludzi w przekonaniu, że 4 lata temu (i 8) dokonali właściwego wyboru.

I oto największy paradoks polskiej polityki ostatnich lat: mamy najbardziej zadowolone społeczeństwo w historii - tak mówią wszystkie badania - i to zadowolone społeczeństwo wyrzuca Prezydenta, który był gwarantem i stróżem tego zadowolenia i zamienia go na jakiegoś baristę, którego największą zasługą jest to, że rozdawał kiedyś rano kawę przy wejściu do metra. Nie będę się teraz rozwodził nad przyczynami porażki Bronisława Komorowskiego, co jest tematem na oddzielną analizę. Mógłbym to zrobić z pewnością bardziej profesjonalnie niż większość zajmujących się polityką dziennikarzy, którzy nawet nie widzą, kto wymyśla Wasze kampanie. Mam takie przekonanie, ponieważ po pierwsze od ponad 20 lat zajmuję się komunikacją ze społeczeństwem, a po drugie - jak już wspomniałem - znam się trochę na komunikacji politycznej, bo - nieskromnie mówiąc - przyłożyłem się do wszystkich dotychczasowych Waszych wyborczych zwycięstw. Ale uważam, że trzeba o tym na chwilę zapomnieć. Jedno natomiast trzeba powiedzieć bardzo głośno i wyraźnie: porażka Prezydenta to jest przede wszystkim porażka Platformy Obywatelskiej - Bronisław Komorowski dostał rykoszetem. Ludzie wybaczyliby Mu zarówno jego czasem dość wojskowe poczucie humoru, ospałość i brak dynamiki, a nawet ten sposób mówienia, który przejął chyba od jakiegoś prowincjonalnego proboszcza. Ale nie wybaczyli mu, że jest z Platformy Obywatelskiej. Jeżeli sobie tego Państwo nie uświadomicie, to tak jakbyście próbowali się leczyć z alkoholizmu, twierdząc, że Wy tylko czasem wypijacie kieliszeczek na trawienie.

Wróćmy jednak do tych słów i pomysłów, które mnie, i nie tylko mnie, tak bardzo przeraziły. Ważny polityk Platformy powiedział, że będziecie grać o in vitro, o związki partnerskie, żeby przypodobać się lewicowemu elektoratowi oraz młodzieży. Gratuluję i życzę powodzenia. Już samo takie sformułowanie wystarczająco skutecznie podważa wiarygodność tego, kto je wypowiada. Ale problem jest o wiele poważniejszy.

Jednym z największych błędów Platformy, który skończy się za parę miesięcy najbardziej spektakularną porażką wyborczą od czasu upadku AWSu jest to, że wciąż dajecie się wciągać w spór światopoglądowy. Platforma Obywatelska jest partią liberalną i centrową. Nie oszukujcie się: Wy nigdy nie będziecie wystarczająco radykalni w sferze światopoglądowej, żeby przekonać do głosowania na siebie tych, dla których kwestie światopoglądowe mają kluczowe znaczenie przy urnach. Wy musicie kwestie światopoglądowe od siebie odsuwać. Po pierwsze dlatego, że - w co ja np. głęboko wierzę - to nie jest domena polityki. Wolność, którą ten naród wywalczył po 40 latach socjalizmu, nie polega na tym, że teraz politycy, zamiast portretów Lenina będą teraz wieszać wszędzie krzyże, tylko na tym, że to nie politycy będą nam mówić, co mamy sobie wieszać. Rząd jest od rządzenia naszymi podatkami, a nie naszymi duszami i sumieniami. To jest przesłanie partii liberalnej w kwestii światopoglądowej. Dlatego, jeśli nawet polityka musi, z pewnych przyczyn, zajmować się sprawami wynikającymi z wyborów natury światopoglądowej, to trzeba się w takich sytuacjach po prostu zapytać bezpośrednio społeczeństwa: chcecie, drodzy Rodacy, związków partnerskich, a może małżeństw homoseksualnych, to powiedzcie: tak lub nie. I wówczas nie bierzecie odpowiedzialności za decyzje, bo one od Was nie zależą i nie są Waszą sprawą. I mówicie przy tym: nie wpieprzamy się do ludzkich sumień, sypialni ani innych miejsc prywatnych. I piszę to jako światopoglądowy konserwatysta, Katolik i ojciec patologicznej rodziny wielodzietnej (mój przyjaciel twierdzi, że patologia zaczyna się od czwórki, czyli ja już się łapię).

Po drugie dlatego, że sprawy takie jak finansowanie in vitro czy legalizacja związków jednopłciowych realnym problemem są dla promila społeczeństwa. Natomiast są oczywiście istotnym składnikiem wizerunku, dlatego tyle się o tym mówi w kampaniach. Ale to nie jest Wasza bajka. Czy Wy, drodzy Państwo myślicie, że lesbijki rzucą się Wam z wdzięczności na szyję, a geje jak jeden mąż będą od jutra przestępować z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać październikowych wyborów, aby oddać w nich głos na PO, ponieważ zaczniecie im obiecywać, że w kolejnej kadencji spojrzycie łaskawszym okiem na legalizację związków partnerskich? Nie. Oni zapytają: a co z adopcją dzieci przez pary homoseksualne? A Wy wtedy powiecie: no tak daleko to nie możemy się posunąć, ze względu na konserwatyzm większości naszych wyborców. To wtedy oni powiedzą: Aha, to w takim razie spadajcie! Szanowni Państwo, powtórzę to jeszcze raz: to nie jest Wasza bajka. Zajmowanie się sprawami światopoglądowymi to nigdy nie jest temat dla partii centrowej. Jak ktoś ma grube nogi, a ładne cycki, to nie ubiera się w mini i golfy, tylko w długie spódnice i bluzki z dużym dekoltem.

Szanowni Państwo, Wasz Wyborca, czyli np. ja, nie oczekuje od Was dzisiaj zwrotu na lewo, ani na prawo, ani do góry, ani w dół, ani też żadnej ucieczki do przodu. Jeśli chcecie coś obiecywać, to nie obiecujcie, że spłacicie za kogoś kredyt tylko obiecajcie np., że usprawnicie tak system prawny, żeby relacje między instytucjami, np. finansowymi a zwykłym obywatelem zapewniały bezpieczeństwo nie tylko silniejszemu, czyli owej instytucji, ale przede wszystkim właśnie zwykłemu człowiekowi. Dziś miliony Polaków podpisują umowy kredytowe nie wiedząc, co podpisują. Umowy te roją się od klauzul abuzywnych i innych podstępów, które czasem nie służą niczemu innemu, jak tylko wyssaniu z obywatela kasy, jakby cokolwiek poszło nie tak temuż obywatelowi i zapewnienia bezkarności instytucji, gdyby to ta instytucja, jak to się mówi – z jakichś powodów nie dowiozła. Obiecajcie, że przyjrzycie się naprawdę i rozważycie dobre - jeżeli takie znajdziecie - i złe strony tego eksperymentu, któremu poddaliście polską szkołę i wyciągniecie z tego wnioski, włącznie - jeżeli taka będzie potrzeba - z poważną weryfikacją swojego planu. I że będziecie naprawdę przyglądać się i słuchać, co ma do powiedzenia społeczeństwo, bo jeśli w tymże społeczeństwie rodzą się spontanicznie jakieś ruchy, które angażują dziesiątki tysięcy obywateli, to trzeba to traktować poważnie, a nie ostentacyjnie olewać. Pragnę zwrócić uwagę, że gdyby Bronisław Komorowski zawetował tę pseudo-reformę edukacji, to - jak wynika z arytmetyki wyborczej - najprawdopodobniej nie musiałby się wyprowadzać z Belwederu w najbliższym czasie. Obiecajcie, że będziecie cierpliwie tłumaczyć społeczeństwu swoje konieczne, choć często kontrowersyjne i trudne do zaakceptowania  plany i decyzje.

Ale za nim to obiecacie, zróbcie to, co każdy uczciwy człowiek wybrany przez innych ludzi do piastowania swojego urzędu powinien zrobić pod koniec kadencji: rozliczcie się z ostatnich 4, a jeszcze lepiej z ostatnich 8 lat swojego zarządzania państwem. Przestańcie się na razie oglądać na PIS, SRYS i w ogóle na innych, tylko stańcie przed swoimi Wyborcami i miejcie odwagę przyznać się do tego, co Wam się nie udało, po czym spróbujcie wytłumaczyć, dlaczego się nie udało. A potem powiedzcie, co się udało, bo - jestem przekonany - że znajdzie się sporo rzeczy, którymi możecie się pochwalić. A potem jeszcze musicie przekonać swoich wyborców, że od teraz będziecie się z kolejnych etapów swojej działalności rozliczać regularnie.

Dla dodania Wam odwagi i wskazania pewnych rozwiązań, opowiem krótką historię o moim stosunku do awantury o OFE. Ja też, kiedy dowiedziałem się, co rząd PO chce zrobić z OFE, przeżyłem poważny kryzys zaufania do ekipy Premiera Tuska. Ale zmieniłem zdanie. A przekonał mnie do tego nie kto inny, jak najzagorzalszy krytyk tego pomysłu, profesor Leszek Balcerowicz. Przeczytałem wówczas bowiem wywiad, w którym guru polskiej ekonomii wieszał psy wszelkich możliwych ras na rządowym planie przekazania pieniędzy z OFE do ZUSu. Ale na końcu zadano mu pytanie, skąd w takim razie należało wziąć pieniądze. I wtedy Leszek Balcerowicz przedstawił własne rozwiązanie: trzeba było zrobić trzy rzeczy: jednej nie pamiętam, ale była równie fajna, dwie kolejne to skrócenie urlopów macierzyńskich i zmniejszenie zasiłku chorobowego do bodaj 50 proc. wynagrodzenia. I wtedy pomyślałem, że ten zamach na OFE był stosunkowo dobrym rozwiązaniem.

>>> Przeglądaj okładki gazet i magazynów w naszym dziale Jedynki

Reasumując: ludziom trzeba mówić co się robi, tłumaczyć dlaczego i rozliczać się przed nimi ze swoich działań. Zawód polityka tylko w połowie polega na tworzeniu prawa, koncepcji ekonomicznych czy innych rozwiązań, które Państwo musi lub może oferować społeczeństwu. Druga połowa to komunikowanie tych pomysłów społeczeństwu. Jest to  taki sam obowiązek polityków i tworzonych przez nich rządów, jak reformowanie gospodarki czy działania legislacyjne. Platforma wykonuje - lepiej lub gorzej - ale tylko połowę swoich obowiązków. Za bezbłędnie wykonaną połowę pracy w szkole należało się najwyżej 3- (wg skali, która panowała kiedy ja byłem uczniem). Termin wystawiania ocen końcowych zbliża się wielkimi krokami, ale jeszcze jest czas, żeby się poprawić.”

 



Michał Nowosielski, dyrektor kreatywny agencji BBDO Warszawa, współautor strategii, scenariuszy i haseł wyborczych w kampaniach politycznych od 2007 roku

Dołącz do dyskusji: Zaniepokojony Michał Nowosielski pisze list otwarty do PO

355 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
franek
ale leming...
0 0
odpowiedź
User
olo
A olejniczak jest ok? :)
0 0
odpowiedź
User
merta
Drogi koleżko, to wybory są najbardziej wiarygodnymi badaniami zadowolenia społeczeństwa, a nie mniej lub bardziej błędnym potwierdzeniem wcześniejszych badań na ten temat. Młodzi bezrobotni i biedni emeryci nie kupili bajeczek o zielonej wyspie, co widać w wynikach głosowania grup do 30 i powyżej 50 lat. W całej sprawie nie chodzi więc o skuteczne wmawianie, że jest dobrze. Co więcej, takie wmawianie może być szkodliwe, bo odbiera nadzieję i wpycha ludzi w objęcia fałszywych obietnic bez najmniejszego pokrycia.
0 0
odpowiedź