Marian Kmita: Nie można grać jednocześnie w dwóch różnych drużynach
Częste ściąganie ludzi z zewnątrz niesie problemy, może pojawić się różnica w oczekiwaniach. Ludzie, z którymi pracuje się od lat dają poczucie, że zespół jest dotarty. Nie ma potrzeby rewolucji. Sprowadzenie jednego czy dwóch znanych nazwisk niczego nam nie da - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Telewizji Polsat.
Dołącz do dyskusji: Marian Kmita: Nie można grać jednocześnie w dwóch różnych drużynach
Tylko pytanie jak długo im się te patostreamy będą zgadzać. Taki M. Borek całe życie zgrywał elokwentnego elegancika łamiąc stereotypy o tępych głupkach od sportu. A teraz w rok pokazał swoje prawdziwe oblicze czyli bluzgi, alkohol i różne skandaliki małego czy większego kalibru (zależy jaką, kto ma skalę). Może i gimbaza nabija im te wyświetlenia, ale cała wartość dodana towarzysząca ładnemu panu z telewizji na naszych oczach eroduje. Gdyby KS był taką cudną krainą mlekiem i miodem płynącą, to Borek nie łapałby chałtur w każdej możliwej telewizj. Smokowski też już schował dumę do kieszeni i przeprosił się z C+. To akurat ci dwaj najbardziej stroszyli piórka i chyba szybko odczuli brak stałej pensyjki. Stanowski i Pol nie zrezygnowali ze swoich dotychczasowych sposobów zarobkowania, a jak tylko mogą to pchają się do tv, która podobno umiera. A rosnące subskrypcje nic nie znaczą. Firmy sprzedające reklamy na YT już dawno przestały się tym jarać, bo ich interesuje czy ktoś faktycznie ogląda te zasubskrybowane kanały, a z tym bywa różnie.
Przecież to nie chodzi o to, że ktoś kasy potrzebuje dlatego idzie na chałtury do C+ czy TVP. Chodzi po prostu o kontakty. Bez kontaktów w branży Cie nie ma.