SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Mateusz Lachowski korespondentem Polsat News w Ukrainie, zaczął pisać też dla "Newsweeka"

Polsat News otwiera placówkę zagraniczną w Kijowie, a stałym korespondentem redakcji w Ukrainie będzie Mateusz Lachowski, znany ostatnio m.in. z anteny TVN24. Relacje dziennikarza widzowie będą mogli oglądać już wkrótce „Wydarzeniach” oraz w kanałach Polsat News i Wydarzenia 24. Lachowski rozpoczął współpracę też z tygodnikiem "Newsweek Polska" (Ringier Axel Springer Polska).

Dołącz do dyskusji: Mateusz Lachowski korespondentem Polsat News w Ukrainie, zaczął pisać też dla "Newsweeka"

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
aaa
powodzenia!
odpowiedź
User
Żenada
Czyli jemu zapłacą bo jest dobrym dziennikarzem i będzie ryzykować życie na Ukrainie by relacjonować ważne wydarzenia a tacy lenie jak Wyrwa i różne króliki dalej będą się obijać i nicnierobić za większą kasę bo mają zasiedziane etaciki. Co za "dwór" w PN że trzeba zatrudniać dziennikarzy z zewnątrz bo za to samo odpowiedzialni pracownicy nie potrafią swojej pracy wykonać ale kasę ssą bo są w "kręgu".
odpowiedź
User
wrt
To jest jednak ciekawe. Wobec totalnego kryzysu mediów, których nie stań na ani jednego korespondenta w Ukrainie z prawdziwego zdarzenia, pojawiają się regularnie takie "samorodki". Tak było w 2014r. też - jacyś ludzie, którzy nie związani z mediami, nagle latają po tej wojnie i Ukrainie i robią za samozwańczych korespondentów. TV i media rzucają się na nich jak pies na kości, bo oczywiście jest tanio, nie trzeba im płacić jak profesjonalnemu korespondentowi. A gęby samorodków w tv potem pokazują. Nikt ich zatem nie weryfikuje. Potem niektórzy wchodzą do mediów, a inni znikają. TO oczywiście patologia i efekt kryzysu mediów. Bo tą drogą trafiają do nich: wariaci, ludzie partii lub środowisk polityczno-biznesowych, albo ludzie służb (przy tym nie wiadomo których). I potem mamy efekty, że opowieść o wojnie w Ukrainie jest nucona przez amatorów, opowiada tylko o prostych emocjach, zero wiedzy w tym o tym państwie, zero kontaktów wyżej niż Sasza z ulicy, albo jakiś żołnierz. No i relacje typu tego typka z onetu, pisane na zasadzie: piszę co widzę.
odpowiedź