Kamil Durczok przeprasza, nie pójdzie do aresztu. "To, co się wydarzyło, jest karygodne"
Dziennikarz Kamil Durczok przyznał się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, sąd oddalił wniosek prokuratury o aresztowanie go. - Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. To są dla mnie bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość, że to, co się wydarzyło, jest karygodne - stwierdził Durczok.
W piątek w godzinach popołudniowych Kamil Durczok spowodował kolizję na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Nikt nie ucierpiał, natomiast Durczok w wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu.
Dziennikarz trafił do izby zatrzymań, a po tym jak wytrzeźwiał, w niedzielę został przesłuchany w Prokuraturze Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Złożył obszerne wyjaśnienia, a śledczy postawili mu dwa zarzuty: prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości oraz wywołania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Z pierwsze z tych przestępstw grozi do dwóch lat więzienia, do 60 tys. zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów do 15 lat, a za drugie - od 9 miesięcy do 12 lat więzienia.
Jak przekazał w poniedziałek Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, Durczok przyznał się do kierowania autem w stanie nietrzeźwości, natomiast nie przyznał się do drugiego zarzutu.
Durczok nie zostanie aresztowany, przeprasza
Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Kamila Durczoka. W poniedziałek sąd oddalił ten wniosek. Zdecydował natomiast o zastosowaniu wobec dziennikarza poręczenia majątkowego w wysokości 15 tys. zł, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Po posiedzeniu sądu Kamil Durczok wygłosił krótkie oświadczenie, zezwalając na publikację w mediach swojego wizerunku w kontekście sprawy.
- Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i mi ufali. To są dla mnie bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość, że to, co się wydarzyło, jest karygodne. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom , które zgromadziła policja i prokuratura - stwierdził Durczok.
- Pozostaje mi przeprosić widzów, internautów, czytelników. Przede wszystkim chciałbym przeprosić moich najbliższych, bo zostali narażeni na infamię, cierpienia, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli - dodał.
- Proszę o publikację mojego wizerunku. Ja się nazywam Kamil Durczok - zaznaczył.
Nie chciał natomiast komentować wyroku sądu, tłumaczył, że nigdy tego nie robił. Nie odpowiadał też na pytania. - Jestem w takim stanie psychicznym po tych kilku dniach... - tłumaczył.
[NEWS]
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) July 29, 2019
Kamil Duczork wychodzi na wolność. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury, by dziennikarz najbliższe dni spędził w areszcie. Będzie odpowiadał za swój czyn z wolnej stopy. #tvpinfo #wieszwięcej pic.twitter.com/XHfs10gEqK
Prokuratura zapowiedziała, że odwoła się od decyzji sądu w sprawie aresztu dla Kamila Durczoka. Natomiast adwokaci dziennikarze zaznaczyli, że możliwe, że dobrowolnie podda się on karze, jeśli osiągnie porozumienie z prokuraturą.
W kolizji uszkodzono auto jadące z naprzeciwka
Do kolizji doszło wczesnym popołudniem na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Według świadków Kamil Durczok, jadąc samochodem marki BMW X6 M w stronę Katowic, na prostym odcinku uderzył w jeden z pachołków rozdzielających jezdnię od miejsca, w którym prowadzone są roboty drogowe.
Jeden z pachołków uderzył w samochód jadący z naprzeciwka. Natomiast w aucie dziennikarza wystrzeliły poduszki powietrzne, uszkodzone zostały m.in. przedni zderzak i lewy błotnik oraz pękła przednia szyba. Nikt nie odniósł obrażeń.
Według świadków, na których powołuje się „Dziennik Łódzki”, w samochód Durczoka jechał na zimowych, mocno wysłużonych oponach.
Autko Kamila D po spowodowaniu kolizji po pijanemu pic.twitter.com/N9ocCZMIqM
— Piotr Antoni🇵🇱 (@malyy5) July 26, 2019
Wezwani na miejsce policjanci zbadali kierowcę alkotestem, który wykrył poziom alkoholu wynoszący 2,6 promila.
Ilona Sidorko, oficer prasowy policji w Piotrkowie Trybunalskim, potwierdziła, że doszło do takiej kolizji, a kierowca miał w wydychanym powietrzu ponad 2,5 promila alkoholu. Policja oficjalnie nie ujawnia natomiast jego personaliów, zaznacza jedynie, że mężczyzna ma 51 lat i mieszka w Katowicach. Ponadto świadkowie zdarzenia są przekonani, że kierowcą BMW był Kamil Durczok.
Znany dziennikarz Kamil D. spowodował kolizję, prowadząc BMW X6 pod wpływem alkoholu. Mężczyzna miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Zostanie przesłuchany po wytrzeźwieniu. pic.twitter.com/WI0BVhWRwi
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) July 26, 2019
Dziennikarze: to upadek niedawnego moralizatora
Kamil Durczok w przez ostatnie 2,5 roku zarządzał własnym serwisem internetowym Silesion.pl. Witryna została zamknięta w kwietniu br. bez podania przyczyny i pożegnania z czytelnikami. Jednocześnie Durczok przestał udzielać się w mediach społecznościowych, wcześniej był aktywny głównie na Twitterze i Instagramie.
W latach 2006-2015 był redaktorem naczelnym i gospodarzem „Faktów” TVN, a wcześniej przez ponad 10 lat pracował w Telewizji Polskiej, był m.in. gospodarzem „Wiadomości”.
Kolizję spowodowaną przez niego pod wpływem alkoholu w mocno krytycznym tonie skomentowali niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze. - Co za upadek. Na A1 z 2,5 promila alkoholu. Dzięki Bogu skończyło się na słupku. A mogło o wiele tragiczniej - skomentował Andrzej Gajcy z Onetu.
- Piotrków na trasie A1 to połowa drogi między Warszawą a Katowicami. Jeśli "Kamil D." miał tam przed 13 2,5 promila, to znaczy że przejechał po pijaku ok 140 km i był za kierownicą niespełna 2 godziny. Pomyślcie, co się mogło wydarzyć zamiast wylądowania na słupku przy drodze - zwrócił uwagę Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i WP. - A moim zdaniem jest gorzej. Mógł jechać znad morza, gdzie bawił się intensywnie jeszcze wczoraj - zaznaczył Krzysztof Stanowski z Weszło.com.
- Jazda autostradą w stanie nietrzeźwości to narażanie życia niewinnych ludzi. Takie działanie powinno spotkać się z publicznym potępieniem, niezależnie kogo dotyczy - podkreślił Samuel Pereira z TVP.info. - Masakra. A najgorsze nie jest to, że jechał nawalony, jak stodoła. Najgorsze jest to, że grozi za to tylko grzywna lub max 2 lata widoku zza krat - Mariusz Kowalewski.
Niektórzy przypomnieli, że Durczok w ostatnich latach mocno krytykował obecny obóz rządzący, zarzucając mu naruszanie zasad praworządności. Część komentarzy nagrywał, jadąc samochodem, w jednym sugerował, że jest abstynentem.
To ten słynny obrońca praworządności. Dajcie mu spokój. https://t.co/bMfXdUY9hp
— Krzysztof Feusette (@FeusetteK) July 26, 2019
- Moim zdaniem pijany kierowca na A1 zachował szczególną ostrożność a winni są drogowcy, którzy niedokładnie rozstawili pachołki na trasie. Idę o zakład, że to były pisowskie pachołki. Wszystko w rękach wolnego sądu - ironizował Jacek Łęski z TVP. - Teraz domorośli eksperci będą pisać ile to trzeba wypić żeby mieć promil albo dwa. Każdy ma inaczej. A poza tym nie można wydmuchać iluśtam promili. Promile mogą być we krwi - napisał Bartłomiej Maślankiewicz z Polsat News.
- Pijany Kamil D. uderzył na autostradzie autem w jeden z pachołków rozdzielających jezdnię. Będzie dobrze. Zaraz zaprzyjaźniony sąd orzekanie, że to pachołek przekroczył dozwoloną prędkość a poza tym stał w złym miejscu, a Kamil nie pił a nawet jak pił to w obronie konstytucji - kpił Dawid Wildstein z TVP.
Kamil D. jadąc swoją wypasioną furą nagrywał moralizujące ciemny lud publicystyczne kazania.
— Jacek Gądek (@JacekGadek) July 26, 2019
Potem pewnie do tej samej fury wsiadł narąbany i zaliczył dzwona.
Uff... dobrze, że nie robił tego jednocześnie. To byłoby już zbyt mocarne.
- Mam szczerą nadzieję, że z żadnego ekranu nie będzie już moralizował, bo nikt mu tej możliwości nie stworzy - skomentował Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - W Kamilu D. najbardziej, ze wszystkiego, podobał mi się moralizatorski ton. Wcielenie cnót wszelkich - ironizowała Zuzanna Dąbrowska z Radia Maryja.
- Wszyscy o Kamilu... Tak, znam go. Pracowaliśmy razem. Zero zdziwienia - stwierdziła Marzena Paczuska, członkini zarządu TVP.
TVP odcięła się od Durczoka
Informując o tej sprawie, portalu internetowy „Faktu” w jednym z tekstów określił Kamila Durczoka jako „byłego gwiazdora TVP”. Publiczny nadawca odpowiedział na to oświadczeniem skierowanym do redakcji portalu.
- Rozumiemy, że używanie nazwy Telewizji Polskiej w różnych kontekstach ma zwiększyć „klikalność” portalu, ale nazywanie Kamila D. „gwiazdorem TVP” jest bardzo słabe. I z pewnością frustrujące dla stacji komercyjnych, w których po swoim odejściu z TVP 13 lat (!) temu Kamil D. budował swój gwiazdorski status. Były to TVN i Polsat - przypomniano w komunikacie. - W TVN pan Kamil D. przez lata kierował flagowymi „Faktami”, a w Polsacie na nowo rozświetlał swoją gwiazdę - raptem rok temu - jako gospodarz programu „Durczokracja” - wyliczono.
- Dlatego właściwsze dla Kamila D. i, jak sądzimy, zgodniejsze z jego osobistą identyfikacją byłoby określenie go jako „gwiazdora TVN-u i Polsatu” - oceniła Telewizja Polska.
Materiały o kolizji spowodowanej przez Durczoka w piątek wieczorem i sobotę pojawiły się w najważniejszych programach informacyjnych publicznego nadawcy.
Znany dziennikarz Kamil D. spowodował kolizję na autostradzie A1. Był pijany. Policja potwierdza, że po badaniu alkomatem miał 2,6 promila alkoholu. Noc spędził w policyjnym areszcie. Kamil D. był szefem Faktów TVN, ostatnio prowadził program w Polsat Newspic.twitter.com/1nN1EyZ2xD
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) July 27, 2019
Dołącz do dyskusji: Kamil Durczok przeprasza, nie pójdzie do aresztu. "To, co się wydarzyło, jest karygodne"