Nowy kontrakt na transmisje korzystny i dla Ekstraklasy, i dla nadawców. Canal+ nie miał mocnego konkurenta (opinie)
Zapowiadane przedłużenie o dwa sezony umowy na transmisje piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy na obecnych warunkach to sukces spółki zarządzającej tymi rozgrywkami, bo wskutek epidemii zaczęło się spowolnienie gospodarcze. W związku z epidemią Canal+ nie miał mocnego konkurenta w walce o główny pakiet, a zachowanie status quo oznacza minimalizację ryzyka - komentują dla Wirtualnemedia.pl menedżerowie z branży mediów i marketingu sportowego.
W połowie maja rada nadzorcza Ekstraklasy wyznaczyła prezesa Marcina Animuckiego do rozmów z Platformą Canal+ i Telewizją Polską w sprawie realizacji obecnego kontraktu na transmisje tych rozgrywek. Od początku jednym z rozważanych wariantów było to, że jego warunki się nie zmienią, za to zostanie automatycznie przedłużony o kolejne dwa sezony: 2021/22 i 2022/23.
W poniedziałek na zawarcie umowy z Canal+ i Telewizją Polską na kolejne dwa sezony zgodzili się udziałowcy Ekstraklasy: 16 klubów uczestniczących w tych rozgrywkach w nowym sezonie oraz Polski Związek Piłki Nożnej. Votum separatum zgłosiła jedynie Wisła Kraków.
Ekstraklasa oraz Canal+ i TVP nie potwierdzili jeszcze tych doniesień, natomiast niektórzy dziennikarze, m.in. Przemysław Pawlak w „Piłce Nożnej” i Roman Kołtoń na youtube’owej Prawdzie Futbolu podali, że kontrakt ma zostać podpisany w najbliższych dniach na warunkach takich jak w umowie obowiązującej od roku.
Priorytetem zminimalizowanie ryzyka
W ramach obecnej umowy Canal+ Polska transmituje wszystkie mecze, a Telewizja Polska - po jednym z każdej kolejki i skróty wszystkich. Nieoficjalnie informowano, że Canal+ Polska za prawa płaci 180 mln zł rocznie, a TVP 40 mln zł. W tych kwotach zawiera się ok. 25 mln zł kosztów produkcji transmisji realizowanych przez spółkę zależną Ekstraklasy.
Czy przedłużenie umowy na takich warunkach na kolejne dwa sezony to dobre rozwiązanie dla Ekstraklasy? Wskutek epidemii koronawirusa jej rozgrywki zawieszono od marca od końcówki maja, początkowo nie było pewne, czy zostaną wznowione, a Canal+ i TVP przeleją ostatnią transzę za prawa telewizyjne.
- Proces przedłużenia umowy był wyjątkowo spokojny. Niepewność związana z pandemią sprawiła, że strony uznały za priorytetowe zminimalizowanie ryzyka - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Łukasz Widuliński, szef segmentu sportowego w Ringier Axel Springer Polska. - W obecnej kryzysowej sytuacji jest to bardzo dobre rozwiązanie dla wszystkich trzech stron. Dla Canal+ jest to sprawa dalszego funkcjonowania na polskim rynku, brak polskiej Ekstraklasy to odejście wielu abonentów. Jest to najważniejsza pozycja programowa Canal+. Dla Ekstraklasy to duży sukces finansowy i organizacyjny. TVP z kolei tradycyjnie podtrzymuje politykę posiadania na swojej antenie najatrakcyjniejszym wydarzeń sportowych. Transmisja meczów na otwartym kanale TVP to zarówno dla Canal+ i Ekstraklasy olbrzymia promocja - opisuje Adam Pawlukiewicz, menedżer w Pentagon Research.
Podobnie uważa Marek Sowa, współwłaściciel kanału Golf Channel Polska i były prezes Agory oraz UPC Polska. - Nowa umowa utrzymuje status quo, z korzyścią zarówno dla Ekstraklasy, jak i dla Canal+. Przy utrzymującej się niepewności co do wpływu epidemii na terminarz i przychody z piłkarskich rozgrywek, Ekstraklasa zapewnia sobie wpływy z praw telewizyjnych na poziomie zbliżonym do dotychczasowego. Natomiast Canal+, dla którego Ekstraklasa to produkt fundamentalny w sportowej ofercie, może zabudżetować prawa do polskiej piłki bez znaczącego i nieuchronnego - gdyby nie pandemia - wzrostu kosztów w najbliższych paru latach - analizuje.
Epidemia osłabiła rynek
W związku z epidemią koronawirusa stadiony na meczach PKO BP Ekstraklasy mogą być obecnie wypełnione w połowie. Ponadto rozpoczęto wdrażanie kolejnej zmiany systemu rozgrywek. Miniony sezon był ostatnim z 37 kolejkami podzielonymi na 30 w rundzie zasadniczej i 7 w rundzie finałowej. W nowym sezonie zostanie rozegranych 30 kolejek, a w następnym lig powiększy się do 18 drużyn i będą 34 kolejki.
- Mniej spotkań, uboższe oprawy na stadionach, dodatkowo znacznie niższe wpływy klubów - mogły dla Canal+ i TVP stanowić pokusę, by postawić Ekstraklasę pod ścianą. Z drugiej strony - dla starych-nowych nadawców polska liga to ważne (TVP) bądź wręcz najważniejsze (C+) prawa sportowe. To z kolei była karta przetargowa dla klubów - analizuje Łukasz Widuliński.
- Na pewno Ekstraklasa uzyskała maksimum. Pamiętajmy, że w tym roku Canal+ mógł pokazać 37 kolejek, w przyszłym sezonie będzie to tylko 30. Biorąc to pod uwagę, jak również fakt, że żaden inny nadawca nie był skłonny zbliżyć się do kwoty ofertowanej przez C+, wszystkie kluby, poza Wisłą Kraków, naciskały, by jak najszybciej zakończyć negocjacje - komentuje Rafał Romaniuk, współwłaściciel grupy Arskom - Sport Brokers.
Zwraca też uwagę na inną konsekwencję powiększenia PKO BP Ekstraklasy. - Mimo że kontrakt został przedłużony na tych samych warunkach, to za rok finalnie kluby dostaną mniej. Dziś pieniądze z praw telewizyjnych są dzielone między 16 klubów. Za rok, po powiększeniu Ekstraklasy, do podziału będzie 18 klubów - stwierdza.
W drugiej połowie lipca spółka Ekstraklasa poinformowała, że kluby grające w zakończonym właśnie sezonie PKO BP Ekstraklasy otrzymały od niej rekordową kwotę 225 mln zł. Mistrz Legia Warszawa dostał 31,3 mln zł, wicemistrz Lech Poznań - 26,45 mln zł, a trzeci Piast Gliwice - 20,9 mln zł. Zdecydowana większość środków Ekstraklasy pochodzi z umowy z Canal+ Polska i Telewizją Polską. Dodatkowo spółka zarabia z umów sponsorskich.
Epidemia spowodowała też spowolnienie gospodarcze, które już mocno uderzyło w rynek marketingu, także sportowego (zwłaszcza że Euro 2020 i letnie igrzyska olimpijskie zostały przełożone o rok), a w dalszej perspektywie może objąć rynek płatnej telewizji (na razie usługi cyfrowe, zwłaszcza platformy VoD, zyskały, bo ludzie w związku z izolacją społeczną w marcu i kwietniu dużo więcej czasu spędzili przed telewizorami i komputerami w domach).
Spowolnienie może też dotyczyć rynku praw do transmisji sportowych, których ceny w ostatniej dekadzie mocno rosły. Wartość obecnej umowy Ekstraklasy z Canal+ i TVP jest o kilkadziesiąt proc. wyższa niż poprzedniego kontraktu z Canal+ i Eurosportem.
- Rynek telewizyjny czeka dużo problemów finansowych (spadki przychodów z reklam i abonamentów) i organizacyjnych (szczególnie relacji live). Jeżeli nie kupi tych praw Canal+, to inna telewizja to kupi w bardzo okrojonej postaci i za dużo mniejsze pieniądze - prognozuje Adam Pawlukiewicz. - Piłka nożna to sport w dużej mierze żywiący się emocjami kibiców obecnych na stadionie, to oni tworzą atmosferę i to ich emocje udzielają się z widzom kibicującym przed telewizorami. Otwartą kwestią jest więc wciąż, w jakim stopniu i na jak długo puste stadiony obniżą atrakcyjność rozgrywek dla operatorów telewizji, reklamodawców i sponsorów - zastanawia się Marek Sowa.
Mało konkurentów dla Canal+
- Mam wrażenie, że zarówno Ekstraklasie, jak i Canal+ zależało na szybkim zakończeniu negocjacji. Prezes ESA Marcin Animucki doskonale wiedział, że nie ma żadnej alternatywy. Według moich informacji Animucki wystąpił z szybkim zapytaniem ofertowym do największych nadawców i nikt poza Canal+ nie był zainteresowany zakupem praw w cenie 225 mln zł - mówi nam Rafał Romaniuk.
Cyfrowy Polsat ostatni raz bardzo dużo zainwestował w prawa sportowe w połowie 2017 roku, kupując na sezony od połowy 2018 do połowy 2021 roku transmisje do piłkarskiej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Kolejny pakiet transmisji przejął w połowie 2018 roku, kupując Eleven Sports. Natomiast niedawno wydało 422 mln zł na Interię.
Z kolei Discovery, właściciel Eurosportu, od ponad dwóch lat po przejściu Scripps Networks Interactive, jest też właścicielem Grupy TVN. A TVN to nadal mniejszościowy udziałowiec Canal+, być może sprzeda udziały w ramach przygotowywanego debiutu giełdowego Canal+.
- Canal+, choć miał dużo argumentów negocjacyjnych w ręku, też jest zadowolony. Moim zdaniem rozmowy zostały przesądzone podczas pandemii. Canal+ wstrzymał przecież na jakiś czas finansowanie klubów (miał pretekst, bo nie mógł pokazywać rozgrywek). Każdy kolejny dzień bez przelewu z C+ powodował większe tarapaty klubów. Stanowisko C+ było więc proste: odkręcimy kurek, ale w zamian dostaniemy gwarancję przedłużenia kontraktu - analizuje Rafał Romaniuk. - Każdy wytrawny lider biznesu, a za taką uważam Edytę Sadowską, prezes Canal+, dokładnie w taki sposób wykorzystałby okazję, by zabezpieczyć swoje interesy - dodaje.
Mocnym konkurentem dla Canal+ Polska w walce o prawa do PKO BP Ekstraklasy mógłby być DAZN - globalna platforma streamingowa z treściami sportowymi. O jej wejściu na polski rynek mówiło się na początku br., ale wpływ epidemii na branże sportową spowodował, że DAZN ograniczył ekspansję do kolejnych krajów.
- Podczas pandemii, która finalnie uderzyła też w DAZN i podkopała mocarstwowe plany tego gracza, Canal+ uzyskał wszystko, co chciał. Pewnie dziś francuska stacja mogłaby negocjować twardziej, ale dla świętego spokoju nie chciała ryzykować - ocenia Rafał Romaniuk.
225 mln zł do podziału w nowym sezonie
Nowy sezon PKO BP Ekstraklasy startuje w najbliższy piątek 21 sierpnia. Władze Ekstraklasy zdecydowały, że w tym sezonie wśród 16 klubów ponownie podzielona zostanie kwota 225 milionów złotych. To suma, jaka trafia na konta klubów z wpływów ze sprzedaży scentralizowanych praw mediowych i marketingowych.
- Ekstraklasa jako spółka zarządzająca scentralizowanymi prawami mediowymi i marketingowymi ligi działa w interesie wszystkich klubów i dąży do tego, by pula wpływów do podziału z tego tytułu była możliwie jak najwyższa. Mimo bardzo trudnej sytuacji w związku z pandemią, zrealizowaliśmy na rzecz klubów wszystkie zaplanowane wypłaty za sezon 2019/20 o łącznej wartości 225 mln zł i planujemy tego dokonać także w nachodzącym sezonie - powiedział prezes spółki Marcin Animucki w poniedziałek po walnym zgromadzeniu spółki.
Rada nadzorcza ESA zdecydowała, że podział środków odbędzie się według tych samych zasad, co w ostatnim sezonie. Blisko połowa - dokładnie 44 proc. - wypłacanych środków zostanie rozdystrybuowana między kluby po równo. Pozostałe zostaną podzielone wg zasady: 20 proc. za miejsce w rankingu historycznym, 18 proc. za zajęte miejsce w tabeli na koniec sezonu, 14 proc. dla czterech drużyn występujących w rozgrywkach UEFA, zaś 0,5 proc, tj. 750 tys. zł. przypadnie klubom z dolnej ósemki z opłaty solidarnościowej. Ponadto wypłacone zostanie także wsparcie o wartości 750 tys. złotych dla drużyny, która spadnie do 1. ligi.
W nadchodzącym sezonie ESA zamierza też przekazać 17 mln zł na szkolenie młodych piłkarskich talentów (2,5 proc. dzielonych środków), z czego ok. 5,6 mln zł trafi do klubów w ramach programu Pro Junior System. Dodatkowo w poniedziałek ustalono, że spółka dofinansuje testy na obecność koronawirusa, przekazując klubom na ten cel 1,6 mln zł, czyli po 100 tys. złotych na klub.
- Pandemia i konieczność działania według nowych zasad sprawiły, że kluby mają większe wydatki, m.in. muszą stosować specjalny reżim sanitarny, ale też prowadzić testy na obecność koronawirusa, by zapewnić bezpieczeństwo podczas treningów i rozgrywek. W minionym sezonie zostały one sfinansowane przez PZPN, w tym zaproponowaliśmy klubom, że dołożymy z naszego budżetu środki na dofinansowanie tych kosztów. Wszystkim nam zależy, aby rozgrywki PKO BP Ekstraklasy odbyły się w zaplanowany sposób i przy zachowaniu bezpieczeństwa zaangażowanych osób - dodał prezes Ekstraklasy.
Dołącz do dyskusji: Nowy kontrakt na transmisje korzystny i dla Ekstraklasy, i dla nadawców. Canal+ nie miał mocnego konkurenta (opinie)