Magdalena Sroka odwołana ze stanowiska dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Po zasięgnięciu opinii Rady Programowej PISF, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołał Magdalenę Srokę z funkcji dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - podało ministerstwo w poniedziałek w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej resortu.
Dołącz do dyskusji: Magdalena Sroka odwołana ze stanowiska dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Kolego, po co te nerwy ") ? Słowo ,,wynurzenia" wskazuje na irytację kolegi :). Zdrowia szkoda ;).
O tym, co mi powinno, decyduję ja. To raz.
Mnie w niczym nie przeszkadza zwolnienie urzędniczki państwowego instytutu filmowego po tym, co wyprawiałaona i instytucja, za która odpowiadała. To dwa.
Trzy, w niczym mi nie przeszkadza, że ktoś inny - obecnie PiS-y i okolice - będzie dysponował pieniędzmi na produkcję filmową. A wiesz, kolego, dlaczego? Bo ja uwielbiam wolny rynek i konkurencję, i cieszy mnie, gdy różne strony ze sobą konkurują. Obecnie wygrywa PiS, kiedyś wygrywał ktoś inny, za jakiś czas znowu ktoś inny wygra - tak się toczy światek.
Nie cieszy mnie i nigdy nie cieszyło, gdy posłuszeństwa, w tym duchowego domaga się ode mnie jedna strona sporu, w tym wypadku -szeroko rozumiana strona od ,,Idy" i p. Jandy. Tym bardziej mnie nie cieszy, że szeroko rozumiana strona od ,,Idy" i p. Jandy z ww. posłuszeństwa ciągnęła wspaniałe frukta dla siebie, a niekoniecznie już np. dla mnie, że nie wspomnę tych, co teraz przejmą te frukta,do których się nie zaliczam. Teraz frukta pójdą gdzie indziej.
I nic w tym złego (poza tym, że p. Janda i okolice mają problem, ale kto nie ma w życiu problemów?).
To cztery.
PS. ,,Ida" jest bardzo źle zrobionym filmem.
Źle zagranym - zakonnica (główna bohaterka) oraz piosenkarka (postać drugoplanowa) mogą swoją drewnianą grą reklamować meble Bodzio.
Scenariusz jest toporny - nie mówię tu o wymowie, tę sobie każdy oceni sam, tylko o dramaturgii dzieła filmowego. Problem pokazano nudno i nieprzekonująco, mimo bardzo ciekawego tematu i punktu wyjścia (rozdarcie między dwiema wartościami zakonnicy) - z dramaturgii filmu niespecjalnie wynika, dlaczego podjęła końcową decyzję, poza tym, że jej ciotka-komunistka popełniła samobójstwo.
Zdjęcia - OK, ale zdjęcia bez dramaturgii nie robią filmu.
Muzyka - covery, przy czym aktorka grająca piosenkarkę nie umie śpiewać i zwyczajnie fałszuje.
W czym, zdaje się, przybliża się do wymowy filmu, tak na marginesie.
Podsumowując: ,,Ida" to nuda. Nuuuda jak stąd do Kalifornii. Nuuuuuda kosmiczna i nieprzekonująca.