„Gazeta Wyborcza” ogłasza decyzję ws. Marcina Kąckiego. „Wyłącznie kwestie redakcyjne”
Redakcja „Gazety Wyborczej” (Agora) poinformowała, że dalsza współpraca z dziennikiem Marcina Kąckiego nie jest możliwa. Zaznaczono, że to efekt wewnętrznej procedury sprawdzającej kwestie redakcyjne, a nie postępowania prowadzonego przez komisję Agory.
W zamieszczonym w poniedziałek po południu komunikacie redakcji „Gazety Wyborczej” przypomniano, że komisja powołana w styczniu br. przez Agorę zajęła się oskarżeniem Marcina Kąckiego przez Karolinę Rogaską o nadużycie seksualne. - Ustalenia zawarte w raporcie z prac tej komisji, jak i jej rekomendacje, zgodnie z zasadami obowiązującymi w Grupie Kapitałowej Agora, pozostaną poufne, ale nie wpłynęły na nasze decyzje kadrowe - zaznaczono.
Zespół „Gazety Wyborczej” przeprowadził, na wniosek Marcina Kąckiego, własne działania sprawdzające wewnątrz redakcji dotyczącą okoliczności powstania tekstu Kąckiego, po którym Rogaską zarzuciła mu nadużycia.
CZYTAJ TEŻ: „Gazeta Wyborcza” stawia na rozwój. Powstał specjalny zespół
- Wyniki prac komisji redakcyjnej zostały przedstawione Marcinowi. Ponieważ w ich przypadku istotnie różnimy się w ich ocenie, uznaliśmy wspólnie, że nasza dalsza współpraca nie jest możliwa. Powodem zakończenia współpracy są wyłącznie kwestie redakcyjne - podkreśliła redakcja „Gazety Wyborczej”. Jej oświadczenie podpisali wicenaczelni Roman Imielski, Aleksandra Sobczak i Bartosz T. Wieliński.
Marcin Kącki opisał relacje z kobietami, zarzuty Rogaskiej
Na początku stycznia br. Marcin Kącki w obszernym artykule „Moje dziennikarstwo - alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem” zamieszczonym w sobotnio-niedzielnym numerze „Gazety Wyborczej” opisał swoją historię życiową, m.in. traumę rodzinną po śmierci starszego brata, wymagające warunki swojej pracy dziennikarskiej i pisania książek, wieloletnie uzależnienie od alkoholu, problemy zdrowotne i rodzinne, a także liczne relacje z kobietami.
- Lubiłem towarzystwo kobiet, bo czułem się przy nich bezpieczny, zaopiekowany, bo wszyscy moi bohaterowie to męskie demony zniszczenia, i nie poznałem nigdy kobiet złych, a prawie zawsze źle kochane, także przeze mnie. Usynawiały mnie albo chodziły ze mną do łóżka, pocieszały, kazały się leczyć albo spierdalać, i to był z reguły dobry pomysł - stwierdził. Kącki zaznaczył, że od siedmiu lat jest w stałym związku, a w efekcie psychoterapii skontaktował się w częścią swoich byłych partnerek, żeby wytłumaczyć swoje wcześniejsze zachowanie i przeprosić.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
W dniu publikacji tekstu dziennikarka „Newsweek Polska” Karolina Rogaska zarzuciła Kąckiemu, że pominął w tekście szczegółowy opis tego, jak niewłaściwie zachował się wobec niej. - Naprawdę, szczere przeprosiny zapewne bym przyjęła, za tę OGROMNĄ krzywdę, która wiązała się dla mnie z brakiem zaufania, z omawianiem tematu na terapii, z zaburzeniami lękowymi. Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście dlaczego nie napisałeś wprost co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? - spytała.
- Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że „teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ruchać się jak popadnie”? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie. OBRZYDLIWE. Przepraszam za dosłowność, ale już nie mam siły na półsłówka - opisała
Współpracę z Kąckim natychmiast zerwała Polska Szkoła Reportażu. - Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że została skrzywdzona przez Marcina Kąckiego. Odsunęliśmy go od pracy ze studentkami i studentami PSR, poinformowaliśmy go o powodach tej decyzji - poinformowała.
„Gazeta Wyborcza” zawiesiła Kąckiego
Wicenaczelni „Gazety Wyborczej” Roman Imielski, Aleksandra Sobczak i Bartosz T. Wieliński we wspólnym oświadczeniu poinformowali, że Marcin Kącki został zawieszony, więc nie będzie pracował z innymi dziennikarzami „GW”.
Dodali też, że „aż do sobotniego wpisu Karoliny Rogaskiej, a później oświadczenia Polskiej Szkoły Reportażu nikt w redakcji ‘Gazety Wyborczej’ nie miał świadomości, że Marcin Kącki został oskarżony przez Karolinę Rogaską o napaść seksualną i że został on zawieszony przez Polską Szkołę Reportażu". Kącki przy oddawaniu tekstu nikogo nie poinformował o powyższych faktach, “czym nadużył zaufania naszego i Czytelników”.
- W efekcie redakcja „Gazety Wyborczej" opublikowała jego „spowiedź" nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków - dodali wicenaczelni. Następnego dnia artykuł Marcina Kąckiego usunięto z portalu internetowego „GW”.
CZYTAJ TEŻ: W Agorze ubyło ponad 140 pracowników. Mniej na pensje w „Gazecie Wyborczej”
Marcin Kącki w połowie stycznia w obszernym wpisie facebookowym odniósł się do stawianych mu zarzutów. Zapewnił, że jego relacja z Rogaską nie była „incydentem, w którym, zwyrol napastuje kobietę”. - To historia dwóch spotkań. Pierwszego, na festiwalu literackim w Miedziance, latem 2017 roku, i ostatniego, również w 2017 roku, w mieszkaniu, w którym, wtedy mieszkałem i do którego przyszła Karolina Rogaska, a przebieg tego spotkania był odmienny, niż zostało to opisane - stwierdził.
- Liczne treści na mój temat publikowane w ciągu ostatniego tygodnia sugerują, że występują inne sytuacje, niż przypadek Karoliny Rogaskiej. Nie ma i nie było takich sytuacji. Takie informacje jedynie nakręcają spiralę nienawiści - zapewnił Kącki.
Jego zdaniem współpracownicy z redakcji „Gazety Wyborczej” wiedzieli, że przygotowuje artykuł o swoim życiu, „a jeśli zgłaszali wątpliwości, to wobec odbioru tematu w kontekście silnych emocji związanych z walką kobiet o swoje prawa”.
O działania Agory w tej sprawie portal Wirtualnemedia.pl spytał w połowie czerwca. - Postępowanie wyjaśniające trwa, a Marcin Kącki jest nadal zawieszony. Nie mam w tej chwili nic więcej do dodania w tej sprawie - przekazała nam Anna Marucha, dyrektor komunikacji korporacyjnej w firmie.
Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” ogłasza decyzję ws. Marcina Kąckiego. „Wyłącznie kwestie redakcyjne”
Jako kraj, takie #metoo