Okładki, pozwy i pierwsza liga - Tomasz Lis o „Newsweeku”
- Jesteśmy już w ścisłej czołówce tygodników opinii, a wyraziste okładki, to tylko impuls poprawiający sprzedaż - mówi Wirtualnemedia.pl Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweeka”. Rozmawiamy też m.in. o ostatnich głośnych artykułach w tygodniku oraz sporze z „Wprost”.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomasz Lis podkreśla, że wyraziste okładki mają jedynie zainteresować pismem potencjalnych czytelników. - To impuls do tego, żeby ludzie, którzy przykładowo są w empiku, raczej kupili „Newsweek” niż raczej nie kupili - opisuje Lis. - Z tym że bądźmy poważni: gdyby to były tylko okładki, a w środku nic - to pewnie przez trzy tygodnie byłaby świetna sprzedaż, ale potem spadek - zaznacza, dodając, że w zależności od charakteru okładki sprzedaż zmienia się o 10-15 proc.
Tomasza Lisa pytamy też o najbardziej kontrowersyjne ostatnio okładki „Newsweeka”, za które redakcję mieli podawać do sądu politycy: z Antonim Macierewiczem jako talibem (przeczytaj szczegóły i zobacz tę okładkę), dzieckiem in vitro (zobacz i przeczytaj więcej) oraz parą homoseksualistek z dzieckiem (zobacz szczegóły). We wszystkich tych przypadkach rację tygodnikowi przyznała Rada Etyki Mediów, nie dopatrując się naruszenia norm etycznych. Natomiast pozwy sądowe, zapowiadane m.in. przez Antoniego Macierewicza, a także przez PiS - za tekst z sierpnia opisujący, jak ta partia wykorzystuje środki przyznawane jej z budżetu państwa (więcej na ten temat), nie dotarły do tej pory do redakcji pisma. - Od numeru z Macierewiczem na okładce minęło już pięć miesięcy, więc myślę, że w tym czasie nawet mało zdolny prawnik mógłby napisać pozew sądowy - ironizuje Tomasz Lis.
>>> „Newsweek” wyprzedził „Uważam Rze”, tracą „Przekrój” i „Wprost”
Za to pozew sądowy złożył niedawno dziennikarz „Newsweeka” Cezary Łazarewicz - przeciwko zarządowi Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, który nominował go do tytułu Hieny Roku za tekst opublikowany w tygodniku (przeczytaj szczegóły tej sprawy).
- To jego prawo i jego własna decyzja. Nie pytał mnie ani o radę, ani o opinię. Ale tak po ludzku, po koleżeńsku - absolutnie go w tym popieram. Nie widzę powodu, żeby polityczni komisarze i agitatorzy wydawali cenzurki deprecjonujące dziennikarzy przez wiele lat wykonujących rzetelną robotę - mówi o Łazarewiczu Tomasz Lis.
W kontekście kontrowersyjnych okładek - i niektórych tekstów - „Newsweekowi” zarzucana jest tabloidowość. Zdaniem Tomasza Lisa takie opinie to tylko „środowiskowe anse, stękania i złośliwostki” formułowane przez przedstawicieli tych tytułów i mediów, których popularność maleje. Lis podkreśla, że w numerze „Newsweeka” z zeszłego tygodnia, kiedy rozmawialiśmy, było siedem tekstów o zagranicy, duży raport gospodarczy i cztery teksty o kulturze. - Daj Boże zdrowie wszystkim, niech robią takie tabloidy - życzę powodzenia i niech im sprzedaż rośnie - kwituje.
>>> Tomasz Lis: polskie media jak Titanic, a tygodniki opinii powinny być droższe
A „Newsweekowi” sprzedaż w I półroczu i lipcu rzeczywiście wyraźnie wzrosła - do poziomu „Polityki” i „Uważam Rze”. Według Tomasza Lisa te tytuły tworzą obecnie pierwszą ligę tygodników opinii.
- To jest bardzo twarda konkurencja, więc te karty będą się tasowały, a pozycje na podium sprzedażowym zmieniały - ocenia Lis. - A do tego dojdą jeszcze, nie do końca przewidywalne, efekty tego, co dzieje się z tyłu peletonu tygodników opinii. Bo po prostu jest ekonomicznie niemożliwe, żeby bez problemu funkcjonować w drugiej czy trzeciej lidze, dlatego niektórzy będą definitywnie wypadać ze stawki - prognozuje naczelny „Newsweeka”.
Najmocniej „Newsweek” wydaje się ostatnio rywalizować z „Wprost”, którego redaktorem naczelnym jeszcze na początku br. był Tomasz Lis. Od czasu jego przejścia - wraz z grupą dziennikarzy - do „Newsweeka” w obu pismach od czasu do czasu pojawiają się niepokojąco podobne teksty. Dwa tygodnie temu „Newsweek” na okładce eksponował artykuł o seryjnych mordercach, którzy niedługo wyjdą z więzień, podczas gdy podobny tekst ukazał się jednocześnie we „Wprost”. - W naszym artykule było czterech bohaterów, w tekście u konkurencji był jeden. Wolę oryginał niż kopię - ocenia tę sytuację Tomasz Lis. Dodaje, że niezbyt go interesuje to, co dzieje się teraz we „Wprost”. - Ja mam swoich konkurentów: „Politykę” i „Uważam Rze”. A 60 tys. sprzedaży egzemplarzowej z tyłu jest jakiś dramatyczny pojedynek między „Wprost” a „Gazetą Polską”, ale on mnie kompletnie nie interesuje. Tak samo jak to, kto ewentualnie od nas ściąga. Zresztą te teksty są doskonale niepodobne, jeśli chodzi o głębię wniknięcia w temat - opisuje Lis.
Jednak naczelny „Newsweeka” wraz z wydawnictwem Ringier Axel Springer Polska pozwał wydawcę „Wprost” za skopiowanie ich akcji promującej pozytywny wizerunek Polski (przeczytaj więcej o tej sprawie), chociaż wizerunkowo spieranie się w takim kontekście nie wygląda dobrze.
- Jeśli wyjdę na ulicę z transparentem „Fajna Polska” [tak nazywała się akcja „Newsweeka” - przyp.red.] i podbiegnie do mnie ktoś, kto wyciągnie mi portfel z kieszeni, to czy ja powinienem go gonić albo krzyknąć do policjanta, żeby łapał złodzieja, czy w imię akcji „Fajna Polska” powinienem uznać, że podnoszenie krzyku jest niestosowne, i nic nie zrobić? - pyta retorycznie Tomasz Lis. - Modus operandi wydawcy „Wprost” w tej sprawie w najmniejszym stopniu mnie nie zaskoczył. Ja naprawdę tam pracowałem przez 20 miesięcy, więc mniej więcej - a nawet więcej niż mniej - wiem, z czym i z kim mam do czynienia - dodaje.
W „Newsweeku” kierowanym przez Tomasza Lisa nie pojawi się raczej dział historyczny, obecny w „Polityce” i „Uważam Rze”. - Mam wrażenie - tylko subiektywne wrażenie, bo żadnych badań nie robiliśmy - że grupa osób bardziej zainteresowanych historią to raczej czytelnicy „Uważam Rze” czy „Polityki” - uzasadnia Lis. - Przy czym nie mam nic przeciwko tematyce historycznej. Jeśli dostaniemy pomysł na dobry tekst o historii - to super, i zrobimy go - zaznacza.
„Newsweek” nie zatrudni też konserwatywnego felietonisty na miejsce Szymona Hołowni, który zrezygnował z pisania dla tygodnika po tym, jak ukazało się w nim kilka okładek i tekstów dotyczących Kościoła katolickiego (przeczytaj o tym więcej). - To, co pisał i pisze Szymon, którego osobiście lubię i cenię, było i jest totalnie niekompatybilne z „Newsweekiem”. Mam wrażenie, że czytelnicy mieli prawo otrzeć się o schizofrenię: z jest jednej strony w piśmie jest nastawienie otwarcie liberalne, a z drugiej strony jest felietonista będący apologetą, albo nawet wynajętym sam przez siebie adwokatem, konserwatywnych wartości. Absolutnie szanuję poglądy Szymona, ale nasze drogi ewidentnie się rozjechały - opisuje Tomasz Lis.
>>> „Newsweek” odpowiada alfabetem na alfabet „Uważam Rze” - dziobaki kontra lemingi
Ponadto „Newsweek” nie zaprosi polityków do pisania felietonów. - To ja wyprosiłem polityków z „Wprost” i nie widzę powodów, żeby zmieniać to nastawienie w „Newsweeku” - argumentuje Lis. Tygodnik nie zaangażuje również dziennikarza obytego w popkulturze, żeby opisywał ją w ironicznych felietonach, takich jak Kuba Wojewódzki pisze w „Polityce”, a Jakub Żulczyk we „Wprost”. Marcin Meller, który odszedł niedawno z „Playboya” (więcej o tym), nie będzie w „Newsweeku” na stałe, np. jako szef któregoś działu, natomiast będzie kontynuował współpracę dziennikarską.
Według Tomasza Lisa „Newsweek” jest odpowiednio wyważony jeśli chodzi o sympatie polityczne. Lis zwraca uwagę na numer sprzed kilku tygodni, w którym znalazł się zarówno tekst o funkcjonowaniu SKOK-ów i ich prezesie, jak też artykuł o nieprawidłowościach na lotnisku w Gdańsku kierowanych przez ludzi związanych z PO. Zdaniem naczelnego tygodnik nie przesadza też z opisywaniem innych mediów i dziennikarzy oraz polemizowaniem z nimi.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy jakiemukolwiek dziennikarzowi, pismu, wydawcy czy stacji poświęcili więcej niż jeden tekst - podkreśla Tomasz Lis. - Za to w tygodniku tak zwanych publicystów niepokornych rzadko zdarza mi się nie znaleźć swojego nazwiska, a rekordowo widziałem je w sześciu czy siedmiu tekstach z jednego numeru - dodaje.
ZAPRASZAMY DO PRZECZYTANIA CAŁEJ ROZMOWY Z TOMASZEM LISEM - NA KOLEJNEJ PODSTRONIE
Dołącz do dyskusji: Okładki, pozwy i pierwsza liga - Tomasz Lis o „Newsweeku”